Skrzypce

4 1 0
                                    

To był pierwszy dzień szkoły. Poczułem, że coś mnie przygniata. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Lucasa, który kurczowo mnie przytulał.

-Co ty okresu dostałeś?-wypaliłem, gdyż wczoraj się kłóciliśmy.
-Zimno mi było...
-Znam cię, od tak nie pokazujesz że przegrałeś.
-No to się zmieniłem.

Zdziwiony go obejrzałem. Od razu zauważyłem, że coś było nie tak. Na stówę płakał z dwie godziny temu. Lekko zdjąłem jego rękę ze mnie, ale od razu ją złapał i syknął. Teraz już było jasne.

-Przecież nie jestem zły...-szepnąłem trochę smutniejąc.
-Przepraszam...-odpowiedział i znów się do mnie przytulił.

Objąłem go na chwilę, a potem usłyszałem budzik. Szybko wstałem, oczywiście uważając na Lucasa, a potem zacząłem grzebać w szafie szukając mojego stroju galowego.

-Położyłem ci go na krześle.-usłyszałem.
-No okej, nie musiałeś.

Spuścił głowę. Przygryzłem wargi widząc to. Chwilę tak stałem, później podszedłem do niego powoli. Pocałowałem go w czoło, a jak uwidziałem, że się rozchmurzył poszedłem się przebrać.
Gdy wróciłem, zauważyłem, że on już stoi gotowy. Miał od rodziców spodnie z dziwnie przypiętym materiałem. Rodzice mu mówili że to po książęcemu, a on się cieszył że będzie chodził w spódnicy. Szczerze, dla mnie też to nie przypominało niczego królewskiego, a zwykłą spódnice przypiętą do spodni z dziurą na jedną nogę. Nie rozumiem po co to wymyślili, ale nie wspominałem nigdy o tym. Do tego zamiast zwykłej marynarki miał dopasowaną do spodni. Nie mogłem nigdy uwierzyć w to, ale... On miał w niej zrobione wcięcie w talii. Od dwóch lat chodził tak na każde akademie, których było swego czasu mnóstwo, więc został mu ślad po tym. Z czasem się zacząłem zastanawiać czy on poprostu nie jest trans, w sensie biologicznie jest dziewczyną, i za to go rodzice wyzywają, ale wtedy przypomniałem sobie, że widziałem na oczy coś co świadczy że nie jest... Przełknąłem ślinę i zarumieniłem się na wspomnienie tego.

-Alex, co jest?-chyba czytał mi w myślach, bo jego też przeszły dreszcze.
-Nic, coś głupiego sobie przypomniałem.-palnąłem po czym skierowałem się do kuchni.

Zanim zabrałem się za cokolwiek, zauważyłem, że na stole stoją burgery. Obok patelni zostało pudełko z napisami w nieznanym mi języku i alfabecie.

-Ah, no tak, to łacina.-powiedziałem sam do siebie.-To całe Imperium rozwinęło się już na cały świat, ale upadnie jak przy tych wszystkich atakach. W sumie ciekawe jak u nich czyta się łaciński... Ale dziwne kreski nad literami...
-Ja to rozumiem.-przerwał mi Lucas.
-Twój ojciec jest z tamtąd, wiem.
-Oni nie lubią takich jak my...
-Oni nikogo nie lubią. Nie lubią swoich sąsiadów, nie lubią zakrytych, nie lubią kolorowych, ani nawet tych od których pochodzi ich główna religia!

Wtórował mi kiwając głową i robił dalej coś z tym "mięsem" w bułkach, aż w końcu, jak zwykle, zrobił arcydzieło. Najlepsze że te jego arcydzieła są jadalne, smakują lepiej niż cokolwiek, więc szybko się zabrałem za jedzenie. Oczywiście musiałem uważać na koszule. Z tego mojego uważania zaśmiał się Lucas i pocałował mnie w policzek, po czym zabrał się za swoją porcję. On to nawet jak kogoś wyzwie, to go rozweseli...
Rozmarzyłem się trochę. W końcu on wybudził mnie z transu i kazał wychodzić. Dlaczego on tak słodko brzmiiii... Pewnie przez to że nie miał jeszcze mutacji. No cóż, nie każdy tak szybko dorasta jak powinien. Zwłaszcza taki wygłodzony i zbity człek jak on.
Złapałem go za rękę, następnie wyciągnąłem go na korytarz internatu. Ciągnąłem Lucasa tak do samej sali gimnastycznej w szkole, przez co wiele razy prawie się przewrócił, ale gdy widziałem że było mu ciężko, to zwalniałem. Gdy w końcu skończyliśmy ten bieg, stanęliśmy obok naszej nowej klasy. Mieliśmy się ustawić w dwuszeregu, więc oczywiście Lucas stanął przede mną. Nie wiedziałem nigdy czy to ja jestem olbrzymem, czy on nie urósł, ale teraz widzę że poprostu wyrosłem dość dużo jak na mój wiek, bo przewyższałem większość klasy.
Chciałem trochę odsunąć się do tyłu, gdyż rozwiązały mi się sznurowadła, jednak zahaczyłem o spodnie Lucasa, przez co upadliśmy. Zamortyzowałem jego upadek, tylko czy to było warte tego żeby mi lądował na kroczu? Zatkałem usta, bo bym chyba jęknął, oczywiście on od razu wstał, zaczęliśmy się śmiać z tego, a potem pomógł mi wstać. Ten chłopak to umie żartować ze wszystkiego...
Po jakimś czasie się uspokoiliśmy i zaczęła się cała akademia. Wszyscy tak poważnie stali, że myślałem że tego nie widzieli. Nie przejmowałem się tym, poprostu doczekałem do końca. W klasie było nudno, a pani nie pozwalała siedzieć jak się chce tylko jak ustawi... Czyli w każdej ławce chłopak i dziewczyna, a ławki "kilometr" od siebie ustawione. Lucas wyłożył się na ławce i wyciągnął do mnie ręce. Też nie miałem ochoty słuchać tych wszystkich wymagań, co roku są te same, zmieniają się tylko klasy.
Kiedy pani nie patrzyła, wyszedłem cicho z ławki i kucnąłem za Lucasem. Zaczęliśmy cichutko rozmawiać, tak by nas nie przyuważała, aż w końcu jej córka, która ma chodzić z nami do klasy, naskarżyła na nas. On siedział obok niej, więc trudno było żeby nie zauważyła. Dostałem naganę i miałem siąść spowrotem do za małej ławki. Parsknąłem z niezadowoleniem, ale usiadłem na miejsce. To babsko będzie naszą wychowawczynią... Ja tu umrę... Dobrze, że to jedyna taka pani w szkole. Resztę znają moi rodzice i przynajmniej po jednym razie były albo byli u nas, naprawdę są mili. Tylko ta jedna się znalazła... Podobno jest nowa, bo pani, zarazem dyrektorka, którą lubiłem najbardziej zmarła. Uczyła mnie w zerówce, a potem przerzuciła się do miasta. Strasznie mi szkoda, że nie dożyła momentu, w którym się tu pojawiłem. No ale trudno, takie jest życie... Zastanawiając się nad tym zapytałem dziewczyny, która siedziała obok mnie, kto teraz jest dyrektorem. Odetchnąłem z ulgą słysząc, w końcu to nie była nasza wychowawczyni, a pan który uczył tu informatyki. Zastanawiam się właściwie, czemu rodzice mają tu tyle znajomych, a mimo to nie proszą ich o pomoc ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Mogli mamę tu zatrudnić przecież, niedaleko widziałem ogłoszenie że szukają elektryka, idealne dla mojego taty... A może nie chcą wyjeżdżać do miasta? Porozmawiam o tym z nimi jak wrócę na przerwę świąteczną.
W końcu usłyszałem zbawienny dzwonek. Dostaliśmy plany lekcji, a po przerwie przyszła do nas kolejna nauczycielka. Normalnie się przedstawia wszystkie wymagania dopiero dzień później, jako takie pierwsze lekcje, ale chyba pan wykorzystał pomysł z naszej dyskusji, czyli zacząć już pierwszego dnia bo im szybciej się to odsiedzi tym lepiej.
Teraz przyszła pani od biologii. Wiedząc iż napewno się zgodzi, poprosiłem o to, bym mógł usiąść razem z Lucasem. Oczywiście odpowiedź była taka jaką przewidywałem. Pani jeszcze kazała nam trochę przysunąć ławki oraz ustawić je w jakieś rzędy, gdyż nie ładnie wyglądają tak porozrzucane po całej sali, byleby jak najdalej od siebie. Wiedziałem że lekcja zacznie się od powtórki najważniejszych wiadomości z 8 klasy, a potem dopiero krótko o wymaganiach. Tym oto sposobem mieliśmy pół lekcji wolne. Wszyscy coś między sobą szeptali, tylko my nie baliśmy się mówić na głos. Lucas kiedyś był u mnie gdy ta pani przyszła i rozmawialiśmy na temat rozmów na lekcji, więc wiedzieliśmy że skoro jest czas wolny to można sobie pozwolić na to. Krzyknąłem do klasy czy się wstydzą, a Lucas szturchnął mnie w ramię i zaczął się śmiać.
Reszta lekcji minęła podobnie, plus na każdej przerwie we dwoje rozmawialiśmy z nauczycielami jak ze starymi kumplami, o dziwo nie przeszkadzało im to.
W końcu wypaliłem przypadkiem czemu nie załatwią moim rodzicom tutaj dobrze płatnej pracy, ponieważ któryś powiedział, że zna wszystko w tym mieście tak samo najnowsze oferty pracy.

Ruined It For You(Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz