Beztrosko minął nam kolejny tydzień. Jednak pod koniec zauważyłem, że Lucas się stresuje. Wiedziałem, iż tylko jeden weekend będzie w internacie jak wszyscy, a pozostałe będzie jeździć do rodziny. Część ludzi mieszkających tu w mieście też jeździ do domu na weekend, więc się nie dziwię. Tylko jemu akurat lepiej byłoby tu.
Usiadłem przy stole i patrzyłem na niego ze zmartwieniem, śledząc uważnie każdy jego ruch. Ciągle był jakiś rozpalony u zdenerwowany, nawet nie wziął zapinki, którą mu kupiłem, pewnie z uwagi na rodziców, w końcu wiedzą dobrze co oznacza flaga na dole ciemnoniebieska, po środku biała, a na górze ciemnozielona, lekko niebieskawa. O, zobaczył ją.-Niby to jakieś ryzyko, ale ją wezmę.-z jednej strony ucieszyło mnie to, a z drugiej przeraziło to "ryzyko".
-Nie musisz jej brać ze sobą jak to niebiezpieczne dla ciebie.
-Mi już nic nie zrobią, bo ktoś się zorientował i dostaliśmy kuratora, dlatego boję się jedynie o ciebie.
-O mnie? Pfff, poradzę se.
-Zobaczymy...-westchnął.Wiem, wiem, zawsze podejmuje ryzyko jeżeli to jest coś związanego ze mną i mógłbym odpuścić ale mi się nie chce, jestem zbyt przyzwyczajony do tego. Tylko ciekawi mnie ten cały kurator. Pewnie komuś w szkole opowiadał... Komuś komu może ufa bardziej niż mi... Nie, wybij to sobie z głowy, przecież to ciebie kocha. Ale czy napewno...? Zamyślony nawet nie zauważyłem, że mój kochany się we mnie wtulił. Zaskoczony go przytuliłem do siebie, a po chwili dopiero zorientowałem się, iż on chce się tak uspokoić. Nie wiem dlaczego, ale słuchanie bicia czyjegoś serca zawsze mu pomagało, więc pozwalałem mu tak robić gdy tylko chciał, nie pytając o zgodę. Teraz właśnie to "nie pytanie" dało efekty. Całe szczęście aż taki głupi nie jestem i się orientuje co się dzieje. Po chwili znów wrócił do tego co robił, a ja zostałem sam z moimi myślami. Wziął w końcu skrzypce, chwilę się na nie gapił jak gdyby je pierwszy raz widział, potem wepchnął mi je do rąk.
-Zajmij się tym. Rodzice by mnie zabili gdybym je przyniósł, więc ich popilnuj jak mnie nie będzie.
-Dobrze...-smutno odrzekłem oglądając skrzypce.
-Wrócę za dwa dni przecież, nie martw się.
-Ale martwię się i tak o ciebie... Wiem jacy oni są.
-Pamiętasz jak próbowali mnie zbić, ale mnie obroniłeś?-zaśmiał się, a potem posmutniał.-Jednak tym razem poradzę sobie sam, naprawdę.
-Mam taką nadzieję. Będę do ciebie dzwonił.Pokiwał głową i zabrał swoje walizki. Na pożegnanie pocałował mnie w usta, co odwzajemniłem. Chwilę staliśmy jeszcze przytuleni do siebie, a potem go odprowadziłem. Strasznie się boję o niego, ale co poradzę...
Chyba kilkanaście minut stałem przed szkołą, po tym jak rodzice go zabrali, a potem dostałem SMS-a od mojego kochanego, że mamy chwilę by pogadać. Szybko pobiegłem do swojego pokoju i zadzwoniłem. Poczułem się spokojniej słysząc w jego głosie, iż jeszcze nic się nie wydarzyło. Według co mówił, w jego domu jest kurator, więc i tak nic się nie stanie. Uspokoiłem się całkiem, odetchnąłem z ulgą, a potem zacząłem z nim rozmawiać o jakichś pierdołach.
Zleciało nam tak kilka godzin, o dziwo nikt nie ważył się wejść do jego pokoju bez pytania. Chyba rzeczywiście ten kurator wyszedł im na dobre. W końcu jednak ktoś musiał wejść. Lucas wpuścił do środka swojego ojca, o dziwo nie słyszałem krzyków, lecz na wszelki wypadek włączyłem nagrywanie rozmowy. Zawsze tak robię gdy jego rodzice przerywają nam rozmowę, więc mam wiele dowodów na to co robili. Rozsiadłem się na łóżku i przysłuchiwałem się wyjątkowo spokojnej dyskusji. Jak myślałem, długo ten stan nie potrwał, rodzice Lucasa są bardzo nerwowi. Właściwie zastanawiam się, czy napewno jest ich synem. Różnią się jak ogień i woda. Niby do matki jest z urody podobny, ale jedynie tyle. Może zdradziła swojego męża, kto wie? Nie będę się mieszał w ich sprawy z resztą.
Rozłączyłem się gdy usłyszałem gwizd, to był nasz sygnał. Wszystko oczywiście miałem nagrane, każde jedno słowo, więc gdyby chciał się zwrócić do rządu w tej sprawie, to na mnie może liczyć. Chciałbym sam to zgłosić, ale nie mam zamiaru się w to bagno jeszcze bardziej mieszać. Wystarczy, że go bronie na tyle ile mogę. Właściwie... Co ja będę robić za ten cały weekend bez niego? Cóż, chyba zostało mi tylko włóczenie się po mieście.
Gdy o tym pomyślałem niczym zabawienie usłyszałem pukanie do drzwi. Z początku przynajmniej tak o tym myślałem, lecz wszystko się zmieniło gdy otworzyłem drzwi.
Zobaczyłem tam... No nie ukrywajmy, mało atrakcyjną dziewczynę, trochę przypominającą chłopaka. Od razu skapnąłem się, że to trans. Bynajmniej mnie to nie zdziwiło, gdyż jest to dosyć tolerancyjna szkoła, ale moje myślenie miało się zmienić dosłownie kilkanaście sekund później.
CZYTASZ
Ruined It For You(Zawieszone)
RandomKiedy ratownik powiedział, że nie da się go uratować, myślałem że zawalił mi się cały świat, jednak mimo to musiałem żyć dalej. Nie spodziewałem się jednak, że kiedyś jeszcze zobaczę Lucasa...