rozdział 1. Dzień jak co dzień.

20 3 5
                                    


              Była równo 6.30 kiedy chłopak otworzył swoje ciemne jak w aktualnym czasie niebo na dworze oczy. Z tym, że w tych oczach nie było ani jednej gwiazdy. Zawsze panowała w nich ciemność. Nie było niczego co ożywiło by dawny, niepochamowany blask w jego czarnych jak smoła oczach. A bynajmniej legalnego. 

        Zmęczony, jak i zawiedziony tym że po raz kolejny się obudził (co wskazywało na to że jest żywy) Przez chwilę rozważał zostanie w domu. Niestety nie mógł sobie na to pozwolić. Miał zbyt dużo nieobecności, a gdyby ich liczba się zwiększyła wyleciał by z uczelni. Chodź to może być dla was szokiem o dziwo uczył się ponad przeciętnie. W jego ocenach od zawsze przeważały 5,6 ewentualnie 4. Dzięki swoim ocenom dostał się do najlepszej okolicznej szkoły, uniwersytetu Binghamton. Oczywiście, dostał się do wszystkich innych ale ten znajdował się najbliżej jego miejsca zamieszkania. Opisując dalej jego poranek, ubrał się podobnie do jego codziennej stylizacji. A mianowicie, Czarne jeansy, czarny golf, na to czarna koszula, pasek (oczywiście czarny). Kiedy jego strój był gotowy przyszła pora na twarz jak i włosy. Uporządkował wstępnie swoje czarno-fioletowe włosy, Założył kolczyki, miał ich dużo więc troche to zajeło. Założył swoje fioletowe soczewki, oraz zapiął naszyjnik na swojej szyji. Spokojnym krokiem bez śniadania wybrał się do szkoły. Miał do niej co prawda kawałek drogi, ale chodził tak codziennie aby trochę porozmyślać jak i zmusić się do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. 

KASANDER POV:

   Szedłem już dobre pól godziny jak nie więcej ale szczerze, nie przeszkadzało mi to. Przed przekroczeniem bram piekieł musiałem się jakoś przygotować na to psychicznie. Włączyłem w słuchawkach mój ulubiony utwór próbując nim jakoś zagłuszyć moje natrętne myśli podpowiadające mi o braku sensu mojej egzystencji. Chodziłem z tym do psychiatry, Dr. Enona. Trudno mi stwierdzić czy to mi pomagało w chodź najmniejszym stopniu. Mam przeczucie że nie mogę mu ufać. Za każdym razem kiedy opowiadam mu o mojej przeszłości wydaje się być tym znudzony. Nawet w byciu chorym nie jestem dobry. 


Kiedy tak rozmyślałem nad sensem mojego istnienia, nie zauważyłem jak nieubłagalnie zbliżam się do drzwi mojej uczelni. Jednocześnie kochałem jak i nienawidziłem tego miejsca. Dawało mi perspektywy na przyszłość, jednak sam do końca nie wiem jakie. Najlepiej szła mi biologia oraz chemia. Z moimi wynikami bez problemu mógłbym być kimkolwiek zechcę. Jednak jak zostać martwym bez ranienia tym nikogo? Niestety nie ma uczelni która dałaby mi takie umiejętności.  Z zamyślenia wyrwało mnie moje gwałtowne wpadnięcie na drzwi główne od szkoły. Ahh jak ja uwielbiam gdy mój dzień już od rana zapowiada się jako ten najlepszy w moim życiu. Przeczesywałem wzrokiem korytarze w poszukiwaniu mojej najlepszej przyjaciółki Lilith. Wydawała się być jedyną osobą która mnie rozumiała, chodź wciąż nie mam pewności czy mnie w ogóle lubi. Zapytałem jednego z przypadkowych uczniów na korytarzu czy widział gdzieś Lilith. Była jedyną osobą u nas w szkole o takim imieniu więc wszyscy ją kojarzyli. Jak się okazało, nie przyszła do szkoły. Wybornie. Nie marzyło mi się nic innego niż 7 godzin unikania wzrokiem wszystkich osób które mogłyby do mnie podejść i udawania iż jestem zbyt zajęty na rozmowę. No nic. Musiałem jakoś to znieść. 


Mimo strasznego podirytowania sytuacją, Nasz główny bohater zatrzymywał zimną krew. W końcu nie miał wyboru, ponieważ nie miał najmniejszego zamiaru rozmawiać z kimś o np. Weekendzie rozmówcy. Będąc szczerym, nie obchodziło go to w nawet 1%. Inaczej miało się to w przypadku jego przyjaciółki. Sam nie wiedział dlaczego tak właściwie ją lubi. Z braku zajęcia, zaczął rysować. Co tylko przyszło mu do głowy. Karykaturę swojej przyjaciółki, Swojego szczura Larego, kwiaty z oczami, ludzkie kości, motyle, rośliny którym w myślach nadawał specjalne właściwości lecznicze. Niestety musiał przestać ponieważ zadzwonił dzwonek. Postanowił dokończyć swoje zajęcie na przerwie. Swoją drogą, uwielbiał, wręcz kochał rysować. Ale o tym może innym razem. 


....................................................... time skip ........................................................................

KASANDER POV:

Aktualnie trwała 3 lekcja. mało pocieszający był fakt, iż zostały mi jeszcze 4. Z racji że sam przepracowałem temat który aktualnie przerabialiśmy na lekcji, z braku weny twórczej postanowiłem poszukać obiektu który by mnie zainteresował ,błądząc wzrokiem po klasie. Moją uwagę przykuła prawdopodobnie nowa osoba siedząca przy oknie której nigdy prędzej tu nie widziałem. Skarciłem się w myślach jak roztargniony byłem aby nie zauważyć nowej persony u mnie w klasie podczas poprzednich 2 lekcji. Trudno mi było stwierdzić płeć nowej osoby. Wyglądał^ raczej jak chłopak lecz nie widziałem twarzy toteż nie byłem w stanie tego stwierdzić. Mimo tego, osoba ta wzbudziła we mnie niemałe zainteresowanie czego kompletnie się nie spodziewałem. Wtem, tajemnicza nieznajoma osoba zaczeła się pakować i po poinformowaniu nauczyciela o zwolnieniu z następnych lekcji, opuścił^ salę lekcyjną. Nie wiem co w tamtym momencie we mnie wstąpiło ale postanowiłem pójść za tą osobą aby dowiedzieć się o miejscu jej/jego zamieszkania. 


   Tak oto nasz kasander stał się stalkerem. Poznał miejsce zamieszkania, ale ja tym się nie skończyło. Poznał nawet fakty iż jak okazało się, chłopak posiada kota. Nie chcecie wiedzieć jak się tego dowiedział. On sam nie wiedział skąd ma takie umiejętności pozwalające na poznanie o kimś informacji. Chodź powinien, nie zaniepokoił się tym. Niestety, wciąż nie znał najważniejszej informacji o chłopaku. A mianowicie, jak ma na imię. Chodź strasznie go to męczyło, na tamten dzień sobie odpuścił i postanowił dowiedzieć się tego następnego dnia w szkole.

nie miał już właściwie sensu, ani chęci aby wracać do szkoły a więc udał się prosto do swojego domu ekscytując się nowym, tajemniczym chłopakiem

przez resztę dnia nie robił nic szczególnego. 

około 0.00 poszedł spać. Nieświadomy jednak jakie bolesne i okrutne wspomnienia przywoła jego umysł podczas snu.


Cdn. 

..........................................................................................................................................................................................................

Witajcie ponownie! 

pierwszy rozdział może być troche nudny, jednak zapewniam iż będzie działo się o wiele więcej! 

chodź kosztowało mnie to wiele energii, rodział ma ponad 900 słów. 

to tyle z mojej strony. życzę zdrówka, energii jak i motywacji do nauki. 

do następnego! <33


ps. w mediach obraz z jakiejś gry której nie znam ale pasuje klimatem więc no.

Krwawe Światła LatarniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz