Rozdział 2

382 19 2
                                    

Bez problemu weszli do małego domku niezamieszkałego przez nikogo od paru tygodni. Tak, jak przypuszczał były ślizgon po Ronie nie było ani śladu. Gruba warstwa kurzu pokrywała wszystkie meble nawet kiedyś błyszczącą drewnianą podłogę która teraz była mętna z powodu grubej warstwy kurzu zalegającego w całym domu. W głowie blondyna pojawił się obraz niezadowolonej Granger na ten widok. Mógł by założyć się nawet o cały swój majątek, że była gryfona wpadła by w szał na widok tak nie zadbanego jej domu. Weszli do środka zamykając po cichu za sobą drzwi wcześniej się upewniając, czy nikt ich nie obserwuje spojrzeli na siebie nie wiedząc za bardzo dokąd się teraz udać.
-No szefie to teraz gdzie mamy szukać?- zapytał Zabini czekając na jego odpowiedź w między czasie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Muszę się zastanowić gdzie ona mogła by to schować. Na pewno gdzieś na widoku tak, żeby to było łatwe do przeoczenia – mruknął nie wiedząc za bardzo, jak się do tego zabrać. Mimo to nie zniechęcił się od razu, ponieważ czuł że tutaj może znaleźć wiele odpowiedzi.
-A może jednak dobrze jest to schowane i trzeba jakiś magicznych haseł. Wątpię, że tego dobrze nie schowali. W końcu to są istotne dla nas jak i dla nich informacje.
-Ona to nie Potter, Granger jest inna i jestem prawie pewien, że na pewno to będzie gdzieś na parterze. Domyślam się, ponieważ mój drogi druhu te informację jeszcze nie raz mogły się im przydać więc wątpię, że je oddali do ministerstwa. A przecież byłeś i szukałeś ich i ich nie było – mruknął przypominając Zabini'emu ostatnią akcję w sukience Veroniki.
-Widzę, że ją już trochę znasz w sumie to mało powiedziane– powiedział zaczepnie obserwując zaciekawieniem poczynania blondyna.
-To moja żona spędziłem z nią trochę miesięcy w jednym domu. Chcąc nie chcąc wiem, jaką herbatę piję i wiem, że uwielbia ciasteczka naszej gosposi. A z Seniorem tak się zaprzyjaźniła, że ja jestem zbędny w ich towarzystwie. Nawet ja nie umiem się z nim tak dogadać, jak ona.
-A w łóżku?- zapytał nie mogąc się powstrzymać aby o to nie zapytać. Ale spojrzenie blondyna mówiło samo za siebie –No, co chciałem tylko wiedzieć nic mi nie mówisz na ten temat. O Astorii nie chciałem słuchać a sam wylewny byłeś, jak nigdy. A raczej nie interesowało mnie czy dostała klapsa czy nie? Czy miała na sobie koronkową bieliznę czy nie?
-Ale to Granger i o niej chcesz słuchać?
-Niedotykalska panna? No dalej Draco w ogóle nic a nic nie było?- zapytał przez śmiech.
-Skup się na szukaniu a nie seks ci w głowie –burknął przyglądając się ciemnemu salonowi.
-Zostawię to tobie ty znałeś ją lepiej od mnie. Wykaż się jeśli coś znajdziesz będziesz moim mistrzem – zignorował jego osobę przechadzając się po salonie. Przyjrzał się komodzie stojącej w kącie salonu, która przykuła jego uwagę.
-Idź na górę szukać ja zajmę się dołem.

-Panie ministrze wrócił już pan? Nie za szybko?- zapytała entuzjastycznie jego sekretarka od razu zauważając blondyna przemierzającego zatłoczony korytarz w towarzystwie czarnoskórego mężczyzny z trudem dotrzymującego mu kroku.
-Pora się podnieść z tego co się stało muszę normalnie zacząć funkcjonować. Czekają na mnie obowiązki ministra a ja nie mogę się załamywać zwłaszcza teraz w tak ciężkim czasie dla nas – rzekł chłodno zerkając na Blaise'a.
-Rozumiem, ale też jesteśmy ludźmi jeszcze pan żony nie pochował. Każdy to przeżywa straciliśmy wyjątkową osobę nasze ministerstwo jest naprawdę pogrążone w żałobie mogę o tym pana zapewnić – skinął jedynie głową chowając ręce do kieszeni.
-Mam pytanie ty już pracujesz tu parę lat więc więcej kojarzysz osób pracujących w ministerstwie. Kojarzysz może Marcela Smitha?
-Niestety nie panie ministrze, ale mogę sprawdzić czy ktoś taki funkcjonuję u nas w ministerstwie. Ale trochę to potrwa bo ono jest duże i sprawdzić każdego człowiek to nie lada wyzwanie.
-Sprawdź Departament Przestrzegania Praw Czarodziejów to mnie najbardziej interesuję i będę u siebie, jak coś znajdziesz daj mi znać –po tych słowach skierował się od razu do swojego gabinetu zerkając przez ramię na mulata.
-Już idę – odparł beztrosko mrugając do kobiety za nim wszedł do środka.
-To teraz co?- zapytał blondyn pochodząc do biurka odwracając się przodem do Zabini'ego.
-Departament tajemnic a dokładnie sala czasu.

Dramione Alone IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz