Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam zaspane oczy, a chwilę później do pokoju wpadł zdyszany Blaise drąc się w niebogłosy.
- Siema szmaty, jutro o 20 impreza w pokoju wspólnym. Rozjebiemy tą budę!!- krzyknął i wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami.
Otrząsając się z szoku przypomniałam sobie, ze jutro jest powakacyjne spotkanie w stylu Zabiniego, które odbywa się co roku po powrocie do Hogwartu. Generalnie ciężko nazwać to imprezą bo jest to poprostu jeden wielki rozpierdol. Nagle przez głowę przeszła mi myśl- od kiedy Blaise tak wcześnie wstaje?
Spojrzałam na zegarek i omal nie spadłam z łóżka kiedy zobaczyłam, że za pół godziny mamy zajęcia.- Parkinson, wstawaj masz 15 minut! - krzyknęłam, ściągając kołdrę z dziewczyny.
- Co?!- Pansy zaczęła w panice biegać po całym pokoju o szukać ubrań.
Ogarnęłyśmy się w miarę szybko i pobiegłyśmy na eliksiry. Na szczęście dzisiaj była tylko jedna lekcja, więc nie musiałam jeść śniadania, na które i tak bym nie zdążyła. Weszłyśmy oczywiście spóźnione, przepraszając profesora Slughorna.
Lekcja mijała bardzo dobrze. Nagle drzwi do klasy otworzyły się, a do sali wszedł chłopak o brązowych, kręconych włosach i idealnej budowie ciała. Na twarzy miał kilka małych ran, zapewne spowodowanych bójkami. Na merlina, ale on jest przystojny...Nie! Uspokój się Ana, masz chłopaka- skarciłam się sama w myślach.
- ooo... Mattheo Riddle! Zajmij proszę wolne miejsce.- powiedział Slughorn.
Rozejrzałam się po sali i...kurwa. Jedyne wolne miejsce było obok mnie, bo Pansy usiadła z kimś innym. Profesor Slughorn na początku 3 roku dał nam zakaz siadania obok siebie, gdyż przeszkadzałyśmy w prowadzeniu zajęć. Brunet zaczął iść w stronę mojej ławki. Kiedy przechodził obok mnie poczułam jego mocne perfumy. Usiadł w ławce obok i zaczął przyglądać się moim ruchom.
- Mogę wiedzieć na co się patrzysz?- powiedziałam poirytowana.
- Ostra jesteś. Lubię takie.- powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem.
- Ostro to ja ci mogę przypierdolić więc lepiej się odwal.- powiedziałam stanowczo.
Nagle chłopak złapał mnie mocno za nadgarstek.
- Posłuchaj mnie, lepiej przestań pyskować bo pożałujesz.
- Riddle... t-to boli.- powiedziałam próbując nie uronić łzy.
- Czyli mówimy sobie po nazwisku tak?- powiedział puszczając moją rękę.- W takim razie może mi się przedstawisz.
Wolałam z nim porozmawiać, żeby go bardziej nie prowokować więc posłusznie się przedstawiłam.
- Jestem Ana, Annabelle Malfoy.- powiedziałam stanowczo, aby wiedział że się go nie boję.
- mmm... Malfoy. Jeszcze nie spotkałem twojego braciszka. Ostatnio twój ojciec coś o nim wspominał kiedy torturowałem go na spotkaniu śmierciożerców. Biedaczek Lucjusz mi podpadł po tym jak beszczelnie próbował mnie oszukać.- zaśmiał się szyderczo.
Miałam ochotę mu przypierdolić za to co powiedział. Ledwo co się powstrzymałam i
już miałam mu odpowiedzieć, kiedy lekcja dobiegła końca i wszyscy wyszli z klasy. Właśnie miałam wychodzić, kiedy zostałam pociągnięta za nadgarstek i przyciśnięta do ściany. Mattheo zamknął drzwi, nadal trzymając moje ręce nad głową.- Jeszcze z tobą nie skończyłem mała.
- Czego ty jeszcze chcesz?!
- Tego jeszcze nie wiem, ale lepiej przestań się wyrywać, bo naprawdę zrobię coś, czego będziesz żałować.
CZYTASZ
Insane 𝓜.𝓡 18+
Lãng mạnAnnabelle Malfoy rozpoczyna czwarty rok nauki w hogwarcie. Wspiera ją w tym jej brat oraz chłopak Cedric Diggory. Jednak co stanie się kiedy do jej życia wkroczy syn czarnego pana, nieczuły i niezdolny do miłości? Może Ana zdejmie maskę chłopaka i d...