Opis: Nico zostaje ranny podczas obozowych wyścigów i musi zostać przez jakiś czas w infirmerii. Will jako dobry lekarz zajmuje się nim. Nico uczy Willa grania w jego ulubione gry karciane.
🌱
Nico di Angelo już trzeci dzień siedział w infirmerii.
Dokładnie tyle minęło od wyścigu rydwanów i jego wypadku. Biedak miał szansę na zajęcie pierwszego miejsca. Już prawie był na mecie, gdy nagle... zemdlał. Takie było właśnie jego szczęście.
Chłopak nie ukrywał, że pobyt tutaj bardzo mu się dłużył - co prawda Will i inni obozowicze go odwiedzali, ale i tak mu się nudziło. Gdy nie miał towarzystwa przeszukiwał pomieszczenie w poszukiwaniu jakichś ciekawych przedmiotów. I znalazł. Na jednej z półek leżała całkowicie kompletna talia kart. Di Angelo stwierdził, że granie w karty będzie świetną rozrywką. W końcu gdy był mały jego siostra, Bianca nauczyła go wielu gier zarówno dla jednego jak i wielu graczy. Myślał nad tym w którą z gier zagra z Willem kiedy tylko ten przyjdzie, gdy usłyszał zgrzyt otwieranych drzwi i ujrzał w nich właśnie jego.
Solace uśmiechnął się na widok chłopaka i od razu zaczął go zasypywać pytaniami.
- Jak się czujesz? Czy bardzo się nudzisz? Jadłeś coś? Masz jakąś rozrywkę, gdy mnie nie ma?
- Chcesz ze mną zagrać w karty? - odparł ignorując wcześniejsze pytania - mogę cię nauczyć gry w tysiąca. To jedna z moich ulubionych - powiedział z nadzieją w głosie. Bardzo mu zależało na tym aby spędzić trochę czasu z Willem.
- No jasne, bardzo chętnie.-
- No to teraz słuchaj uważnie. Zaczynamy od rozdzielenia kart na te powyżej dziewiątki i poniżej a potem się je rozdaje tak żeby było po dziesięć dla graczy i po dwie na dwa "musiki" - tłumaczył Nico rozdając karty - i teraz możesz sobie ułożyć karty kolorami. W sensie znaczkami. Najwyższy jest as, potem dziesiątka, król, dama, jopek i dziewiątka. Jak masz króla i damę z tym samym znaczkiem to możesz to zameldować. Mówisz po prostu co meldujesz i dajesz którąś z tych kart. Jak meldujesz to dostajesz punkty. Kier to sto, karo osiemdziesiąt, trefl sześćdziesiąt, a pik czterdzieści. Gra polega na tym, że gracz, który zaczyna wykłada kartę i ty musisz ją przebić wyższą z tym samym znaczkiem lub tą, która była zameldowana. Ten, kto przebije wykłada następną kartę i wtedy drugi gracz musi ją przebić. I tak dopóki nie skończą się karty. Wtedy liczysz punkty. As to jedenaście, dziesiątka dziesięć, król cztery, dama trzy, jopek dwa, dziewiątka zero - po chwili namysłu dodał - A i jeszcze jedna ważna rzecz. Karty rozdaje się na zmianę. Ta osoba, która nie rozdawała jest na "musie". To znaczy że musi zacząć i wziąć jeden z nich i ugrać co najmniej sto punktów. Ewentualnie, jeśli drugi gracz ma dobre karty może powiedzieć, że chce grać więcej. Można się licytować tak jakby. Ten kto powie najwięcej zabiera mus, odkłada dwie karty i zaczyna grę. Jak skończy się runda to liczy sie punkty. Jak osobie, która zaczynala nie uda się ugrać wystarczającej liczby punktów to się je odejmuje. Celem gry jest zdobyć tysiąc punktów. Tak jak w nazwie.
Po pół godzinie Will Silace doszedł do niezlej wprawy w tej grze. Dla obu chłopców była to świetna zabawa.
Po kolejnej godzinie zaczynali już drugą grę.Nie zapowiadało się, że skończą przed północą.