minęło trochę czasu (pewnie ze dwa tygodnie)
povJude
Szliśmy właśnie odwiedzić Willa. Przez te dwa tygodnie weszliśmy w nawyk, że po lekcjach lub treningu chodziliśmy opowiadać mu co się wydarzyło. Czasem wymyślaliśmy jakieś historyjki, lub opowiadaliśmy żarty. Jednak nasza nadzieja że się obudzi wciąż malała.
Weszliśmy do sali gdzie spodziewaliśmy się zaśniętego Willa. Otworzyłem drzwi i stanąłem w miejscu.- gdzie Will? - zapytałem z nadzieją że któryś z moich kumpli wie
- nie ma go?! - David zareagował nieco zbyt gwałtownie - czy on... on... umarł? - wydusił z siebie Samford
Pobiegłem dowiedzieć się czegoś w recepcji. Tam powiedziano mi że został przeniesiony. Rany, co za ulga.
Pielęgniarka zaprowadziła nas do sali 27. Otworzyła drzwi przy okazji oznajmiając że jego stan jest stabilny.Zobaczyłem siedzącego tyłem do nas Willa, trzymającego na kolanach piłkę, którą mu przynieśliśmy drugiego dnia. Piłka na której były podpisy wszystkich. Ale... był jakiś inny. Nawet się na nas nie spojrzał, nie zareagował w żaden sposób na nasze przyjście. Po chwili piłka spadła na ziemię. Podejrzewałem że zasnął na siedząco, ale nie. Podniósł głowę i spojrzał na piłkę leżącą teraz przed nim na ziemi.
pov Will
Usłyszałem otwierające się drzwi. Nikt nie odzywał się przez kilka następnych minut. Po chwili zacisnąłem mocniej palce na piłce od nogi. Kiedy je poluzowałem, piłka wypadła mi z nich.- zmieniłeś się - usłyszałem Davida - bardzo się zmieniłeś
- a widzisz, mówiłam że ci mili chłopcy przyjdą do ciebie za niedługo - powiedziała pogodnie pielęgniarka, po czym wyszła
Powoli odwróciłem się w ich stronę.
- on naprawdę nie żyje? - wypaliłem prosto z mostu
pov Jude
To nie był Will. Znaczy był, ale... . Wiecie o co chodzi. Zmienił się. To już nie był ten wesoły i przesadny optymista, który dodawał nam siły i wiary.Jego pytanie zaskoczyło nas wszystkich. Nikt się nie chciał odezwać.
- wiesz... - zacząłem - tak. Przykro nam.
- jak chcesz być sam, to ... - włączył się Joe
- nie, w porządku - uśmiechnął się - więc co było dzisiaj w szkole?
Wymuszony uśmiech?! To chyba najrzadszy widok u niego. Albo uśmiecha się szczerze albo wcale. I jestem pewien że nie chodziło tutaj o śmierć ojca. Znaczy, pewnie też. Ale tutaj chodziło o coś innego. O coś, co kiedyś było jedynym powodem, dla którego Will żył.
David opowiedział mu o szkole, ale kiedy doszedł do treningu, Will powiedział że jest zmęczony.- kto się teraz mną zajmie? - zapytał
- no cóż, na razie jesteś w szpitalu, kiedy z niego wyjdziesz pewnie pójdziesz do mnie, a potem zaczniemy myśleć. Teoretycznie trener jest twoim opiekunem, w każdym razie wszystkie raporty odnośnie twojego zdrowia szły do niego - zakreśliłem mu sytuację
- no chyba że będzie chciał się ciebie pozbyć to da cię do domu dziecka - dodał David - oczywiście tak nie zrobi, jesteś świetnym zawodnikiem, na którym mu zależy - dopowiedział szybko rąbnięty przez Joe'go w ramię
- a no ok. To do zobaczenia - powiedział szybko William po czym położył się w łóżku tyłem do nas
Wyszliśmy z pomieszczenia. To nie był ten sam William Robinson.
- z tego też wyjdzie?! - zapytał sarkastycznie David
- nie - odpowiedział Joe śmiertelnie poważnie - a jeśli tak, zajmie mu to długie miesiące. Pewnie przez stratę kogoś bliskiego
- nie. To nie przez to. W sensie pewnie też, ale on stracił coś ważniejszego dla niego. Był przyzwyczajony że mało widzi ojca, i wogule, ale stracił coś... znacznie ważniejszego. - stwierdziłem
- czyli co? - dopytywał Joe
- on stracił wiarę w nas i piłkę, w tą samą grę, która go trzymała przy życiu, pamiętacie? Kiedy jego serce prawie nie wytrzymało na treningu i potem przez miesiąc walczył o życie? Mówił wtedy że się nie podda, bo musi jeszcze z nami zagrać w piłkę. I właściwie tylko to się dla niego liczyło. A teraz... on już nie pamięta jakim wspaniałym sportem jest piłka.
- i już sobie nie przypomni, skoro nie może grać w nogę - skwitował Joe
- przypomni sobie - powiedział twardo Samford - Obiecuję wam to!
CZYTASZ
Dlaczego on?!
Short Storymłody chłopak jest genialnym zawodnikiem, bardzo ciężko chory, należy od dawna do drużyny piłkarskiej. niestety nie może grać w piłkę, jednak całym swoim sercem kocha futbol. po pewnym wydarzeniu, jednak traci wiarę w piłkę. zdecydował się pomóc kol...