pov: y/n
10 dni kwarantanny minęły dosyć szybko. Przez ten cały czas, chłopaki się mną czule opiekowali. kiedy wreszcie mogliśmy wychodzić z domu, jak najszybciej kupiliśmy bilety na powrót do Wielkiej Brytanii. Lot mieliśmy 23 grudnia, więc idealnie zdążymy na Wigilie.
~time skip, po powrocie do Wielkiej Brytanii
Od samego rana w domu panowała ciepła atmosfera. Ale nie powiem, lekko nerwowa. O 17.30 mieli przyjść na Wigilie nasi przyjaciele. Była dopiero 9, więc mieliśmy czasu jak marasu.
S- PRZECIEŻ TU NIE MA MARASU. SPRZĄTAŁEM TU JESZCZE WCZORAJ!-
D- Ale to tylko powiedzenie-
S- od kiedy?!- patrzyłam na sprzeczającą się dwójkę, z uśmiechem na twarzy i założonymi rękami.
K- od zawsze- w tym samym momencie z głośników zaczęła wydobywać się świąteczna muzyka, puszczona przez Karla.
G- Ej, ale wy wiecie że mamy jeszcze do udekorowania pierniki?-
- CO PROSZĘ?!- bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ była przekonana że pierniki już dawno udekorowaliśmy
S- no to na co jeszcze czekacie? przynieście te pierniki i z y/n je udekorujemy- my poszliśmy do kuchni i usiedliśmy do stołu. przez ten czas Karl dał nam pudełko z piernikami, a ranboo wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy do ozdoby pierniczków.
- no to zaczynamy- Wzięłam do ręki pierwszego piernika i zaczęłam go ozdabiać. i tak kolejny, i kolejny. Chwilę ciszy, i moje małe zamyślenie przerwał głos Nick'a.
S- zakład że udekoruje od ciebie więcej pierników w ciągu 10 min?- po chwili zastanowienia odpowiedziałam
- zakład. A o co?-
S- o honor nasz, i pierniczków- zawołaliśmy resztę, żeby pilnowali czasu i nam dopingowali.
R- dobra. Pamiętajcie, że nie liczy się ilość zrobionych pierniczków, ale i też ich wygląd. START ZA..3...2...1!- przyjaciel puścił stoper, a my zabraliśmy się za robienie pierników.
Szło mi nawet dobrze. minęło dopiero parę minut, a mam już z 10 pierników. W jednym momencie, poczułam że coś spadło na mój policzek. od razu zorientowałam się że to lukier. gdy podniosłam wzrok, ujrzałam zadowolonego Sapnap'a trzymającego łyżkę z jeszcze małą odrobiną lukru.
- OSZ TY!- wzięłam swoją łyżkę i nabrałam trochę lukru. Tak idealnie wycelowałam, że cały lukier idealnie trafił w sam środek czoła Nick'a. W tym momencie zaczęła się istna wojna. Pociski od Sapnap'a nie ustawały. Ale ja nie poddałam się tak szybko, i każdy strzał we mnie oddawałam ze zdwojoną siłą.
w pewnym momencie okazało się że i mi, i Nick'owi skończył się lukier.
S- no to co... remis- gdy popatrzyliśmy na siebie, okazało się że nasze całe twarze i ubrana są pokryte lukrem. Zaczęliśmy się głośno śmiać, przez to do kuchni przybiegli nasi przyjaciele. (którzy podczas naszej wojny, poszli do siebie) Gdy reszta nas zobaczyła, wpadła w jeszcze większy śmiech.
Nie wiem nawet kiedy podszedł do mnie ranboo do mnie, i zdjął palcem trochę lukru. Wtedy zrobiło ni się tak gorąco, i byłam przekonana że miałam wielkie rumieńce.
- n-no c-hłopaki ja... ten, idę się ogarnąć. przecież nie mogę być cała w lukrze!- wyszłam z kuchni pośpiesznym krokiem, i poszłam do mojego pokoju po ubrania.
~time skip godzina
Przez ten czas wszyscy się ogarnęliśmy się, i przyszykowaliśmy cały świąteczny stół.
W jednym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
D- ocho! nasi goście już są- Dream poszedł otworzyć drzwi a my przez ten czas donieśliśmy jeszcze parę rzeczy na nasz stół. Po przywitaniu naszych gości usiedliśmy do stołu, i zaczęliśmy zajadać się potrawami.
cały wieczór minął bardzo szybko, i w ciepłej, rodzinnej atmosferze. A najpiękniejsze było w tym wszystkim to, że mogliśmy te święta spędzić razem.
==========================
WITAJCIE KOCHANI! nie spodziewałam się że wrzucę jeszcze rozdział przed Wigilią, ale jak widać udało się. Jeszcze raz życzę wam WESOŁYCH ŚWIĄT!! widzimy się w następnym rozdziale
CZYTASZ
To coś więcej niż przyjaźń || ranboo x y/n
RomanceY/n przeprowadza się z Polski do Wielkiej Brytanii. Już pierwszego dnia znajdę sobie niezłego wroga w nowej szkole. Jednak poznaje swoich przyszłych najlepszych przyjaciół. (Dream'a, Georga, Sapnap'a, Karl'a i Ranboo) czy zwykła przyjaźń przeistoczy...