- A tuptuś gotowy ? Czemu go nie przebrałaś?Powinien być diabełkiem twoim pomocnikiem.
- W życiu nie wyszedłby z domu w jakimkolwiek stroju ! Ma swoją godność!- Mówiąc śmiałam się.
Wyobraziłam sobie mojego pieska w czerwonych różkach i piekielnym ubraniu. Sznaucer miniaturowy z tą swoją charakterystyczną poważna bródką wyglądałby w roli diabełka naprawdę zabawnie.-Dobra chodźmy już, bo się spóźnimy! Tuptuś zostanie moim diabelskich pomocnikiem innym razem. Ruszyłam w stronę drzwi.
-O nie, wychodzimy oknem! - zbuntował się Joachim.
- Nie mam mowy muszę odmeldować się rodzicom !
Westchnął zrezygnowany . Nie miał innego wyjścia, jak tylko pogodzić się z zasadami panującymi w moim domu i ostudzić swój młodzieńczy bunt. Zeszliśmy po schodach, a ja zajrzałam do salonu , gdzie siedzieli rodzice. Joachim został na korytarzu.- Wychodzę! - zawołałam
- O matko ! Prawie zawału dostałam! Wygłasza naprawdę przerażająco! - stwierdziła wesoło mama.
-Tylko wróć do północy dobrze ?
- Jasne ! Zjawie się punktualnie w godzinie duchów i was nastrasze - zachichotałam
-Baw się dobrze! - dodał tata.
Ucałowałam ich i wyszliśmy z Joachimem z domu. Przestało padać, ale w powietrzu unosił się zapach deszczu.- Czemu nie zagadałeś do moich rodziców ?- zapytałam
- Chyba nawet nie zauważyli, że ze mną jesteś.
-Oj wiesz, że gdy ich widzę to nie potrafię nic wypowiedzieć. Spokojnie następnym razem będę sypał żartami jak z rękawa!
- Trzymam cie za słowo! - pogroziła mu palcem.
Po okolicy kręciło się mnóstwo dzieciaków i dorosłych poprzebieranych za różne potwory i straszydła. Młodzi chodzili od drzwi do drzwi, by zdobyć trochę cukierków. Nasze stylizacje odstawały od innych były naprawdę przerażające i realistyczne. Widziałam strach w oczach mijających nas ludzi.
-Gdzie ma się odbyć tą impreza?- zapytał Joachim
-U Zuzki , to już nie daleko. Za piętnaście min będziemy na miejscu.
-Dawaj, odwalmy coś po drodze!- zaproponował.
-Nastraszmy kogoś!
Spojrzałam na niego i postukałam się w czoło. To nie był najlepszy pomysł
(💀💕)