Odgarnęłaś kosmyki włosów, które nieprzyjemnie przyklejały się do twojego spoconego czoła, zasłaniając przy tym pole widzenia. Rozejrzałaś się wokół rozbieganym wzrokiem i z wciąż płytkim oddechem ruszyłaś na przód. Cienkie podeszwy letnich sandałków z głuchym dźwiękiem uderzały o wyłożoną kamieniami ścieżkę, a twoje obolałe stopy zbyt doskonale zdawały sobie sprawę z każdej nierówności na którą nastąpiłaś. Wreszcie zirytowana, zacisnęłaś palce na materiale plączącej się pod nogami spódnicy, unosząc ją gwałtownym ruchem na wysokość kolan.
Słońce zbliżało się ku horyzontowi, a jaskrawa, pomarańczowa poświata bezceremonialnie drażniła twoje oczy. Fuknęłaś po nosem, kiedy krzywo postawiłaś stopę, krzywiąc przy tym kostkę i przeklinając pod nosem zastanawiałaś się co miałaś w głowie, wybierając takie buty.
W końcu dostrzegłaś średniej wielkości wzniesienie, które było twoim celem i
z westchnieniem ruszyłaś w jego kierunku. Wizja wdrapania się po nim nie należała do najprzyjemniejszych.— Hej, Eren — Krzyknęłaś, klepiąc go po ramieniu — Złap mnie, jeśli potrafisz!
W mgnieniu oka, odwróciłaś się tyłem do niego, biegnąc w przeciwnym kierunku. Zaśmiałaś się, słysząc za sobą tupot jego stóp i zmęczone sapanie. Nie należał do najszybszych, a już na pewno nie miał najlepszej kondycji. Przynajmniej nie wtedy.
Wystarczyło kilka minut, żeby chłopiec wyczerpał swoje wszelkie siły.
— Okej, niech ci będzie! Poddaję się! — wykrzyknął, zatrzymując się i padł plecami na ziemię. Stanęłaś, odwracając się na pięcie i ruszyłaś z zadowoleniem w jego kierunku.
— No, Eren — zaczęłaś z prześmiewczą nutą, pochylając się nad nim, przysłaniając słońce, które raziło go po oczach. — Z taką kondycją, nie skończysz szkolenia w korpusie treningowym, nie mówiąc już o dostaniu się w szeregi samobójczych świrów.
Szatyn posłał ci rozdrażnione spojrzenie, podnosząc się gwałtownie do siadu.
— Co ty jesteś na nich taka cięta?
Wyprostowałaś się z ciężkim westchnieniem, posyłając mu pełne politowania spojrzenie.
Odwróciłaś się, powolnym krokiem zmierzając w kierunku bramy.
— Wcale nie jestem, po prostu próbuję wybić ci ten pomysł z głowy — odparłaś, wzruszając ramionami, słysząc jak Eren zbiera się z ziemi.
— Hej! Dołączę do Zwiadowców, czy ci się to podoba czy nie! — wykrzyknął, próbując zrównać z tobą kroku. — Poza tym, nie musisz za mną iść.
Twoje usta wykrzywiły się w uśmiechu.
— Nie pójdę.
Twoje serce nie płonęło żądzą walki, a tym samym nie posiadałaś natury wojownika. Nie miałaś w zwyczaju chronić swoich przyjaciół poprzez skopania tyłków ich wrogom, a przybycie z determinacją na pole bitwy też nie leżało w twoich zainteresowaniach.
Jedyne czego chciałaś to spokój i wygoda. Bez żadnych sensacji. I przez lata, kiedy Eren był w korpusie treningowym żyłaś z nadzieją, że być może on również się na to zdecyduje.
Po upadku muru Maria nie został ci nikt oprócz niego, dlatego tak bardzo pragnęłaś się go trzymać. Ale byłaś też tchórzem i nie chciałaś poświęcać swojego życia na rzecz zostania żołnierzem. Rzeczywistość jak zawsze okazała się ponuro inna. Twoje wszelkie nadzieje na to, że Eren wróci, legły w gruzach w momencie kiedy wyszło na jaw, że chłopak jest posiadaczem tytana.
CZYTASZ
Attack On Titan || one shots
Fanfiction"Do ciebie, dwa tysiące lat w przyszłości" Spoilery: Anime: Shingeki no Kyojin Manga: Shingeki no Kyojin Występują postacie stworzone przez Hajime Isayame. Ostrzeżenia - zawiera: - śladowe ilości wulgaryzmów - sceny erotyczne - sceny i motyw śmier...