Rozdział 1

67 8 0
                                    

Do legowiska uczniów weszła jasno-szara kocica. Zaczęła kogoś szukać wzrokiem. W końcu podeszła do śpiącego biało-beżowego kota. Chwilę mu się przyglądała z lekkim zdenerwowaniem.
-Janowcowa Łapo!- zaczęła budzić kocurka szturchając go łapą- Ileż można spać?! Spóźniłeś się na szkolenie.
Kotka usiadła  bliżej niego z lekkim rozbawieniem w oczach.
- Ah, no tak! Zupełnie zapomniałem!- miauknął Janowcowa Łapa z zakłopotaniem patrząc się dziwnym wzrokiem na swoją mentorkę. Gdy przyjrzał się jej oczom poczuł radość i jakieś dziwne uczucie które nie dawało mu spokoju.
Kocica pokręciła z zażenowaniem głową.
- I co ja mam teraz zrobić? Powinieneś dostać karę- powiedziała. Patrząc na młodego kocura poczuła rozbawienie.
- Może dziś um... naprzynoszę mchu starszym?- wzdrygnął się z wstrętem - A jutro poćwiczę dwa razy dłużej?
- Rusz się może w końcu! Możemy iść na polowanie. Starsi mają wystarczająco dużo mchu, a pożywienie jest potrzebne- mruknęła z złością. Kocica wstała.
- Za chwilę widzę cię przy wyjściu z obozu!- miauknęła liżąc sobie futro.
-Ale znowu się nie spóźnij, kociaku- mruknęła idąc w stronę polany na środku obozu. Kocur przewrócił oczami po czym przeciągnął się ospale. Faktycznie, zaspał, słońce było już od dawna na niebie. Uczeń wstał i usiadł. Zobaczył że w legowisku leży jedynie jego koleżanka Fiołkowa Łapa.
- Ty też zaspałaś?- zapytał Janowcowa Łapa z drugiego kąta legowiska.
- No co ty, ja wcześniej byłam na polowaniu- miauknęła z lekką złością. Wstała i poszła w stronę wyjścia z legowiska.
- A ty nadal zamierzasz tak leżeć?- miauknęła z oburzeniem- Idę pozbierać ziół dla Małego Wąsa. Kotka wyszła szybkim krokiem z legowiska i ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Janowcowa łapa ruszył powolnym ospałym krokiem za nią. Przy wyjściu z obozu siedziała Paprociowy Skok. Była jego mentorką. Marudziła pod nosem wylizując swoje futro. Młody uczeń podszedł do mentorki. Błądził wzrokiem po obozie, po czym westchnął.
- Gotowy?- zapytała się Paprociowy Skok patrząc się mu prosto w oczy- jest zimno, może być tak że nie złapiemy dużo, ale powinniśmy dać radę cokolwiek przynieść przed zachodem słońca.
-Wydaje mi się, że tak- mruknął uczeń i wbił wzrok w swoje łapy.
-Ruszajmy- wypchnęła kocura poza obóz.
Uczeń sztywnym krokiem, niepewnie kroczył przed siebie. Był wręcz pewny, że z jego zdolnościami łowieckimi nie wróci do obozu nawet z ogonem myszy.
-Coś cię gryzie...- mruknęła Paprociowy Skok zatrzymując go ogonem.
-Ah, nie, wszystko w porządku- mruknął niepewnym tonem.
-Kłamiesz mysi móżdżku- strzepnęła ogonem - O co chodzi?
- To naprawdę nic takiego- kocur uśmiechnął się niepewnie- Może poszlibyśmy już dalej? Taka ładna pogoda jest... Uczeń starał się wybrnąć z tej sytuacji, co niezbyt mu wychodziło.
-Taak, chodźmy- miauknęła rozbawiona ruszając dalej w las.

Kocięta PrzepowiedniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz