-24-

81 4 0
                                    

Po świetnie spędzonym nowym roku wróciliśmy do Warszawy, ja wróciłam prosto do pracy. Miałam kilka spotkań z Aleksanderem Vukovićiem, które poszły pomyślnie. Mamy podobne zdania na wiele tematów. Ale najgorsze w tym co się dowiedziałam to jest to że... Bartek jedzie na zgrupowanie... Przecież ja sobie coś zrobię... Nie mogę, bo jeszcze krzywdę dziecku zrobię... Nawet tego nie mogę. Ja naprawdę sobie coś kiedyś zrobię.
- Proszę - Powiedziałam podirytowana po tym jak ktoś zaczął pukać do drzwi. Ja akurat stałam przed szafą i coś tam grzebałam.
- Cześć Maria - Powiedział w skowronkach Skibicki i wszedł do mojego gabinetu.
- Cześć? - Zaśmiałam się gdy ujrzałam chłopaka, zdecydowanie poprawił mój humor.
- Jedziesz z nami na zgrupowanie, nie? - Zapytał i oparł się o szafę, nie rozumiem czemu był taki ucieszony.
- Skąd to pytanie? - Zapytałam lekko się śmiejąc.
- Nie ważne, odpowiedz - Powiedział z pięknym uśmiechem.
- Tak... - Powiedziałam i patrzyłam się zawodnikowi w oczy - Czy na testach nie powinieneś być? - Zapytałam i zamknęłam szafę.
- Właśnie zakończyłem moje testy, ale zanim jutro wylecimy. Mam jedno pytanie - Powiedział.
- Pytanie masz? - Zaśmiałam się i usiadłam na krześle - Słucham cię - Powiedziałam i odpaliłam komputer. Kacper usiadł na przeciwko mnie.
- Nie chciałabyś wyjść na kawę? - Zapytał a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Zapraszasz mnie na randkę? - Zażartowałam, cały czas sobie żartujemy z Kacprem.
- Możesz to nazywać jak chcesz - Zażartował - Nie no, Maja by się nie cieszyła jakby to usłyszała - Zaczął się śmiać.
- Spoko, tylko po pracy. Bo mam jeszcze trochę roboty - Odparłam choć coś w środku kusiło mnie by powiedzieć tak. Kacper od dnia pierwszego gdy to do mnie przyszedł był fajny.
- Tylko że wiesz, ja to kawy tak nie za bardzo... Więc jest sens? - Zapytałam po chwili i usiadłam będąc lekko zmęczona staniem. Brzuch w ogóle nie pomaga.
- No nie daj się prosić - Zaśmiał się.
- Dobra, jak skończę prace możemy iść - Powiedziałam.
- O piętnastej będę po ciebie, do zobaczenia - Powiedział i wyszedł jeszcze bardziej w skowronkach... Kacper...
- Kacper! - Krzyknęłam widząc że chłopak daleko się nie oddalił.
- Tak? - Zapytał i się zatrzymał.
- Możemy iść na kawę już teraz - Powiedziałam i tak zrobiliśmy.
- Wylot jutro do Dubaju - Powiedział Kacper i popatrzył się na mnie. Byliśmy u jego w mieszkaniu, siedzieliśmy na kanapie. Na kawie było mega, więc uznaliśmy że przedłużymy nasze spotkanie.
- Z którego ja nie dawno wróciłam - Zaśmiałam się.
- Jak było? - Zapytał.
- Nawet spoko - Odpowiedziałam - Ale wiesz, z tobą byłoby lepiej - Uśmiechnęłam się.
- Już tak nie słodź - Zaśmiał się i złapał za moją dłoń - Dobrze widzieć uśmiech na twojej twarzy - Powiedział.
- Bartek aż tak cię zranił? - Zapytał, on nie wiedział dlaczego zerwaliśmy
- Aż tak to widać było? - Zapytałam.
- No wiesz... Po tym jak się rozstałaś z Bartkiem nie wyglądałaś na bardzo szczęśliwą - Powiedział - Ale teraz wróciła stara Marysia - Powiedział.
- Wiem że jestem już stara, ale że aż tak? - Zaśmiałam się.
- Nie przesadzaj - Zaśmiał się. Cały czas żartujemy z naszej różnicy wieku, bo nawet że się różnimy to i tak jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Oczywiście Kacper chciał że mną pogadać o swojej dziewczynie, fajnie było pogadać... Następnego dnia rano wyruszyłam do Dubaju, siedziałam i czekałam na samolot wspólnie z Kacprem, Szymonem, Kacprem Tobiaszem i Cezarym Misztą. Gdy dotarliśmy do hotelu odrazu poszłam do pokoju się rozpakować, potem poszliśmy na obiad żeby później się zregenerować i być gotowym na jutro. Po obiedzie zaczęłam kierować się do pokoju z myślą by tam wszystko ogarnąć, bo mój pokój będzie działał jako gabinet i sypialnia więc trzeba tam trochę poukładać. Lecz po drodze coś, raczej ktoś mnie zatrzymał.

Bliźniaczka | Bartosz KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz