-34-

48 2 0
                                    

- Po prostu nie chcę cię znać... - Odparłam zmęczona tym wszystkim - Najchętniej cofnęłabym czas tak aby cię nigdy w życiu nie spotkać - Dodałam i po prostu opadły mi ręce.
- Ja nie zmieniłbym nic - Stwierdził.
- Poleciałam do Manchesteru by zacząć nowe życie, ale ty nadal nie dajesz mi spokoju. Nie możesz już po prostu zniknąć z mojego życia? - Zapytałam spokojnie.
- Nie potrafię - Odparł a ja już miałam dość.
- Wyjdź z mojego domu - Powiedziałam i mijając go poszłam otworzyć drzwi - Tędy jest wyjście - Powiedziałam i pokazałam żeby wyszedł.
- Czemu mnie otrącasz raz po raz? - Zapytał.
- Bo chce spać spokojnie wieczorami - Odpowiedziałam a Bartek stanął w drzwiach.
- Nie odpuszczę - Powiedział i wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi. Mam tego już dość... Chce żeby to się skończyło... Nie chce już mieć cokolwiek do czynienia z Bartkiem... Może po prostu to ja jestem beznadziejna... Przecież ja nie nadaje się na dziewczynę, żonę czy partnerkę... Jestem po prostu beznadziejna... Tygodnie mijały a ja zapominałam o Bartku, wpadłam w codzienną rutynę. Jak co dnia zawiozłam Bartka do żłobka a ja pojechałam do pracy, jutro grają mecz. Jest ciężko pogodzić bycie mamą, prace i bycia z dala od rodziny i znajomych...
- Dzień dobry - Powiedział Phil Foden gdy wyszłam z gabinetu, przestraszyłam się.
- Boże... Nie strasz mnie... - Powiedziałam wystraszona i mocno złapałam za papiery które miałam w ręce spoglądając na chłopaka.
- Przepraszam, to nie było w moich intencjach - Zaśmiał się - Chciałem się zapytać czy nie chciałabyś wyjść na kawę? - Zapytał a ja spojrzałam na niego jak na głupka.
- Nie mam czasu... Mam dziecko jak już mówiłam i dobrze wiesz w jakiej sytuacji jest Zinny - Odpowiedziałam, nie chciałam iść z nim na kawę... Nie odczuwałam takiej chęci po ostatnich spotkaniach z moim byłym.
- Przecież ja się dzieci nie boje, też mam swoje - Stwierdził a ja spojrzałam się na niego z zdziwieniem.
- Masz dziecko? - Zapytała zdziwiona i z ręki wypadły mi wszystko papiery.
- Mam dwu letniego synka - Odpowiedział i pomógł mi pozbierać papiery. Muszę przyznać że przynajmniej jest szczery...
- Jak ma na imię? - Zapytałam ciekawa.
- Ronnie, a twój? - Odpowiedział i zadał pytanie, naprawdę będzie mnie teraz podrywać na dziecko?
- Bartosz, ale mówię na niego Bartek - Odpowiedziałam.
- Ładne imię - Powiedział i lekko jego wzrok spadł na mój biust.
- Muszę już lecieć - Powiedziałam i spojrzałam na zegarek - Możemy pogadać później? - Zapytałam a on przytknął, mam strasznie dużo roboty... Nowa praca, nowy klub, nowe cele... To jest totalnie co innego nic wcześniej. Tutaj walczą o mistrzostwo Anglii i ligę mistrzów, jeszcze tam mi szkoda Zinczenko... Sama płaczę po nocach na myśl o Ukrainie, co dopiero musi on myśleć...
- Maria! - Powiedział głos z mną a ja się odwróciłam, właśnie kierowałam się w stronę gabinetu trenera. Ale trener najwidoczniej także się do niego kierował.
- Trenerze, właśnie miałam do pana iść - Powiedziałam z uśmiechem i poprawiłam włosy.
- Myślisz że Zinny może grać? - Zapytał.
- Według mnie, po naszej rozmowie może grać. Ale z drugiej strony potrzebuje chwili, więc jak dla mnie powinien zacząć mecz na ławce - Odpowiedziałam z bólem serca, ale odpowiedziałam.
- Dzięki, martwimy się o niego wszyscy - Stwierdził klepiąc mnie po ramieniu - Ty masz tam jakiś znajomych? - Zapytał.
- Znajomi z studiów są dalej na Ukrainie - Odpowiedziałam.
- Chcesz pogadać? - Zapytał.
- Nie, muszę jechać po syna. Do zobaczenia - Powiedziałam i jak powiedziałam tak zrobiłam, pojechałam po syna i następnego dnia wzięłam go na wycieczkę do Londynu. Nie było potrzeby bym jechała na spotkanie z Evertonem, więc skorzystałam z sytuacji i odwiedziłam stolice.
- Ja cię gdzieś widziałem - Powiedział jakiś głos gdy przechodziłam się po centrum Londynu, no proszę was... Chyba moja morda aż taka znana jeszcze nie jest...

Bliźniaczka | Bartosz KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz