Rozdział 4.

2.3K 200 200
                                    

Coś się zmieniło, ale Ajax nie jest do końca pewien, w czym rzecz. Zhongli go obserwuje, ale nie w ten sam sposób, co wcześniej. W jego wzroku pojawia się zmartwienie, czasem nawet troska, nie podejrzliwość i chłód. Poza tym Zhongli przestał go unikać i zdaje się, że w ogóle nie przeszkadza mu fakt, że Ajax nie ma ochoty z nim przebywać. Tym bardziej rozmawiać, ale to też Zhongliego nie obchodzi, bo przynajmniej raz dziennie go zagaduje i pyta, jak się czuje.   

Gdyby nie szczerość tego pytania, Ajax pomyślałby, że to nowy sposób na gnębienie go. Jak się niby może czuć? Jego stan waha się od źle do bardzo okropnie, na ogół plasując się gdzieś pomiędzy, na samym okropnie. Zamiast objawiania Zhongliemu swojego egzystencjalnego kryzysu, Ajax jednak na ogół mruczy jakieś średnio, byleby dał mu spokój.   

W ten sposób mija pierwszy miesiąc i prawda jest taka, że wymyślony przez Ajaxa wykres zmienia się coraz dynamiczniej. Ma on wrażenie, jakby czuł się tylko gorzej i gorzej, aż przekracza nawet bardzo okropnie.

Ajax długo tłumaczył sobie, że gdyby trafił na przykład do formalnego więzienia, wszystko wyglądałoby podobnie. Problem jednak nie tkwi w samym uwięzieniu. On jest zniewolony i przywiązany do Zhongliego. Wiele zależy od tego, co on sobie wymyśli. Dziś chce z nim rozmawiać, a za miesiąc może mu się odwidzi i rozkaże mu milczeć na wieki. Dziś Ajax nie może sięgać po broń, a za rok Archon dostanie objawienia, ktoś go wkurzy albo pogoda się zmieni i Ajax będzie siekać kogo popadnie, bo takie polecenie dostanie.

W dniu urodzin Toni, jego siostry, Ajax ostatecznie się poddaje.

Chce wysłać list i prezent, tak jak zawsze, gdy jest na misji, ale nie ma przy sobie pieniędzy. Musiałby je wybrać z banku, a tego zrobić nie może, bo Zhongli zabronił mu tam pójść. Mógłby coś ukraść, ale myśl, że Tonia dostanie kradziony prezent, go dobija. Poza tym skąd może wiedzieć, czy według kontraktu kradzież to także nie jest wyrządzenie komuś krzywdy? Spróbuje coś zwinąć i zemdleje, tak jak ostatnio.

Ajax przez cały dzień miota się jak zwierzę w pułapce, aż ostatecznie siada przed domem i ukrywa twarz w dłoniach. Kompletnie nie obchodzi go, czy ktoś go zobaczy. Jest już bliski płaczu z bezsilności, kiedy pada na niego czyjś cień.

– No już, już – mówi dziewczęcy głos i Ajax czuje, jak ktoś głaszcze go delikatnie po ramieniu. – Strata potrafi być ciężka, ale to minie.

– Słucham?   

Jego głos jest ochrypły, ale na szczęście wciąż brzmi dosyć normalnie i nie przeszedł w pisk.

– Uwierz, znam się na tym – ciągnie nieznajoma. – Ciągle przyjmuję żałobników.   

Ajax ociera twarz i spogląda na nią zdezorientowany. Jest drobna, wokół jej twarzy wiją się bujne, długie włosy. Ma jasnoczerwone oczy, które przy jej bladej karnacji wyglądają jak krew na śniegu. Jej strój to mieszanina czerwieni i czerni, przez co Ajax ma wrażenie, że patrzy na dogasający ogień.

– Jesteś Hu Tao – zgaduje.

– Otóż to – uśmiecha się z zadowoleniem. – Siedemdziesiąty siódmy dyrektor Zakładu Pogrzebowego Wangsheng do usług.

– Niepotrzebne mi twoje usługi – oznajmia Ajax. – Chyba że to mnie wsadzisz do trumny.

Hu Tao przygląda mu się uważniej, nie może jednak odgadnąć, kim jest, bo Ajax przezornie przestał nosić przy sobie maskę. Chociaż zakład jest wspólnikiem Fatui, nigdy nie rozmawiał z jego dyrektorem. To Zhongli ją reprezentował, Ajax wcześniej jej nie widział.

– To by mogło być całkiem zabawne – stwierdza dziewczyna. – Ale obawiam się, że muszę odmówić. Mogę ci dać za to lizaka, właśnie kupiłam cały worek dla smutnych dzieci.

Soterofobia - ZhongchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz