Rozdział 16.

1.9K 171 173
                                    

Niedzielny poranek jest najbardziej błogim, jaki Ajax przeżył od dobrych kilku lat. I wszystko za sprawą wczorajszego wieczora, kiedy po raz pierwszy odkąd obowiązuje kontrakt owinął palce wokół swojej Vision.

To było cudowne, fala energii postawiła go na nogi równie skutecznie, co lekarstwo Baizhu. Moc przywierała do niego na nowo, uczucie tak bardzo właściwe i znajome. Przez długi czas wiedział, że czegoś mu brakuje, że nie był w pełni sobą. W tamtej chwili dał się pochłonąć przypływowi siły, która zaczęła wędrować po jego ciele i krąży w nim do teraz.   

Trzyma Vision przy sobie tak, jakby znowu był tym czternastoletnim chłopcem, który otrzymał niespodziewany skarb od Hydro Archona i bał się, że ktoś mu go odbierze. Tak jak wtedy, Ajax przespał z Vision całą noc i nie odkłada jej nawet podczas porannego prysznica. Jest przekonany, że nie może czuć się lepiej, to dosłownie tak jakby odzyskał część dawno utraconej tożsamości. Ale potem Zhongli podaje mu talerz ze śniadaniem (oczywiście wciąż się nad nim trzęsie, choć dziś już tego po nim nie widać) i pyta:

– Pamiętasz, co mówił Baizhu o tych ćwiczeniach?   

Trudno coś wyczytać z jego ekspresji, żadna nowość, ale Ajax postanawia potraktować to pytanie jako jedno z podchwytliwych. Na pewno nie jest niewinne – Zhongli załatwił świeże pieczywo do tej jajecznicy, a to już jasny sygnał, że coś kombinuje. Na ogół Ajax musi się zadowolić pseudo owsianką, w której nawet nie ma płatków owsianych, albo ewentualnie samemu wyskoczyć po jakieś kluski z farszem.

– Jeśli mi powiesz, że nie zgadzasz się z diagnozą mojego lekarza... – zaczyna ostrzegawczo Ajax, szykując się na sprzeczkę.   

I bardzo się dziwi, kiedy Zhongli kręci głową i mu przerywa.

– Nic z tych rzeczy – zaprzecza. – Prawdę mówiąc, myślałem o czymś całkiem przeciwnym. Wczoraj Ningguang obiecała, że nie będzie się więcej mieszać w nasz kontrakt. Dała mi akt ułaskawienia, nie martw się, jest bezpieczny, więc formalnie nie jesteś już przestępcą. Pomyślałem, zwłaszcza że oddałem ci już Vision...pomyślałem, że może reszta zakazów też nie jest już potrzebna. Oczywiście, lepiej nie mówić o tym głośno, wciąż wielu osobom może się to nie podobać, ale...   

Ajax krztusi się bułką. Prędko sięga po postawioną przed nim herbatę i bierze spory łyk gorzkiego napoju. Zhongli klepie go lekko między łopatkami.

– Ostrożnie – mówi niby neutralnym tonem, jednak Ajax wyczuwa, że tłumi rozbawienie.   

No świetnie, jak zostaje otruty, to siejmy panikę, ale kiedy Ajax się praktycznie dławi, to wszystko w porządku, pośmiejmy się. Co za cymbał.

– Mogę znowu walczyć?! – charczy chłopak i bardzo dobrze, bo w innym wypadku jego głos stałby się o kilka tonów za wysoki z powodu ekscytacji. – Bronią?

– Tak, właśnie to powiedziałem – Zhongli uśmiecha się lekko, chyba zadowolony z budującego się w Ajaxie kalejdoskopu emocji. – Ale mam pewną...prośbę.   

Cokolwiek.

Tak, nieważne czego sobie zażyczy, Ajax to zrobi. Cholera, może nawet wziąć jego zmianę i pracować za nich obu. Sprzątać, gotować, prać mu pieprzone skarpety, byleby mógł znowu przywołać te cudowne Hydro ostrza i siekać nimi w bitewnym rytmie. Nawet jeśli byłoby to uwłaczające jego godności, Ajax jest zdesperowany.

– Nie chcę, żebyś mordował – oświadcza Zhongli. – Ani na szkodę Liyue, ani na szkodę Fatui.

To zaskakujące, bo...Ajax o tym nie pomyślał. Nie chodzi o to, że warunek jest niedorzeczny albo nieprzewidywalny. Jemu nie przyszło do głowy, by odbierać życie. Myślał bardziej o tłuczeniu Strażników Ruin czy jakimś sparingu od czasu do czasu.

Soterofobia - ZhongchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz