Rozdział 6

150 21 130
                                    

Początkowo sobotni wypad do Hogsmeade Selena zamierzała zignorować. Nie chciało jej się choćby wystawiać stopy poza ciepłe mury Hogwartu. Zwłaszcza, że dzień był wietrzy, a deszcz mieszał się ze śniegiem, tworząc połączenie, którego dziewczyna bynajmniej nie chciała zakosztować.

Odmówiła więc towarzyszeniu w wyjściu Denny'emu, który szczególnie nie naciskał, wiedząc, że jak Selena się na coś uprze, to nie było zmiłuj się. Poszedł więc ze swoimi kolegami, obiecując przynieść jej jakieś słodycze. Selena na tę obietnicę posłała przyjacielowi olśniewający uśmiech, teatralnie mu się kłaniając, a następnie zaszyła się w dormitorium. 

Spod uniesionych brwi obserwowała proces zbierania się do wyjścia swoich współlokatorek, a szczególnie Constance, swojej kuzynce, która stroiła się, jakby miała iść na bal. Christina i Sabrina (pozostałe dwie współlokatorki), wiernie jej pomagały. Selena nie miała nic do tych dwóch dziewczyn, ale nie była z nimi blisko i przez ich przyjaźń z Constance im zbytnio nie ufała. One miały swoich znajomych, a ona swoich, choć często próbowały zbliżyć się do Seleny, która jednak nigdy im na to bardziej nie pozwoliła. 

— Randkę ma — rzekła z uśmiechem Sabrina, dostrzegając przyglądanie się im Seleny. 

Selena tego nie skomentowała. Wzruszyła tylko ramionami i pożegnała dziewczyny, gdy wychodziły. Kiedy miał już nadejść przypływ ulgi związany z tymczasowej samotności i spokoju, w drzwiach Constance się jeszcze zatrzymała.

— Nie chcesz iść z nami, Sel? — zapytała Constance. — Może i pogoda jest fatalna, ale nie wyklucza dobrej zabawy. Wypiłybyśmy ognistą, zgarnęłybyśmy chłopaków... — próbowała ją przekonać.

— Nie, dzięki. Trochę głowa mnie boli, chyba sobie po prostu dzisiaj odpuszczę...

Kuzynka głęboko westchnęła, zamykając za sobą drzwi. Selena jeszcze przez chwilę słyszała dźwięk głosów współlokatorek, które później przycichły. Ułożyła się na swoim łóżku na boku i przymknęła oczy z zamiarem zdrzemnięcia się. Boląca głowa nie była tylko i wyłącznie wymówką, choć faktycznie, taki był jej główny cel. Selena podejrzewała, że gorsze samopoczucie było winą pogody. Niemal zawsze przy takiej pogodzie jak dzisiejsza — zachmurzone niebo i deszcz — bolała ją głowa.

Sen nie nadchodził. Zrezygnowała po, jak jej się wydawało, długich minutach. Przez kolejną chwilę leżała to na plecach, wpatrując się w sufit, to na brzuchu z nudów dmuchając w kosmyk swoich złotawych, kręconych włosów, który niesfornie opadał jej na twarz. Później jeszcze leżała na wznak z rozłożonymi ramionami, wzdychając z nudów.

— No super. — Selena się poddała. Z ponurą miną wstała, złapała swój płaszcz, wrzuciła do jego kieszeni różdżkę oraz kilka innych drobnych rzeczy, a następnie wyszła z dormitorium. Skierowała się w stronę wyjścia z zamku. 

W dormitorium Selena musiała spędzić więcej czasu, niż jej samej się wydawało, gdyż na horyzoncie ani na zamku, ani potem w drodze do Hogsmeade, nie było widać żadnych osób. Przynajmniej deszcz i śnieg nie padały tak rzewnie jak wcześniej, choć gdy Selena już doszła do bramy, jej cudowne loki posklejały się i skołtuniły jakby za pomocą jakiegoś kleju. 

Nawet ulice Hogsmeade nie były tak zatłoczone. Ewidentnie większość się gdzieś pochowała przed deszczem, tylko pojedyncze osoby przechodziły to tu, to tam, krążąc bez celu. Selena przyłączyła się do grona tych osób. Zastanawiała się, czy wyszukać Denny'ego albo Tris, ale zdawała sobie sprawę, że ci byli tu ze swoimi znajomymi. Selena nie lubiła wbijać się w towarzystwo bez zaproszenia.

Zatrzymała się pod małym zadaszeniem jednego zabitego deskami sklepu. Ostatnio wiele z nich zostało pozamykanych w związku z szerzącą się trwogą związaną z powrotem Voldemorta. Selena oparła się o drzwi, ręce wciskając do kieszeni płaszcza, by je ogrzać. Obserwowała z zainteresowaniem śnieżny puch, który łagodnie opadał na ziemię, przykrywając ją niczym koc. Pociągnęła nosem. Już łapała katar od tego zimna. 

Nić Ariadny • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz