Sylwester

7 2 0
                                    

*Perspektywa Kaia.*

Dziś wychodzi ze szpitala mój chłopak. Jesteśmy już że sobą dwa tygodnie. Ominęły nas święta z rodziną bo byłem razem z min w szpitalu w wigillie by nie był samotny. Ale połączyliśmy się przez massemgera. A później nawet przyszli do nas moi rodzice i dziatkowie oraz jego rodzice z babcią oraz przyszedł też Etham. Jest teraz 31grudnia czyli sylwester. Dziś spędzimy sylwestra z maszymi rodzicami oraz dziatkami w jedmym domu. A dokładnie w moim i rodziców. Jedziemy aktualnie samochodem bo niedawno zdałem prawo jazdy, Will bul bardzo szczęśliwy i mi gratulował. Jeszcze zamim dojechaliśmy do domu pojechaliśmy do galerii, do parku oraz do kawiarni. Przyjechaliśmy do domu gdy była godzina 18. Ja chciałem iść już do domu ale Will chciał jeszcze zostać na dworze bo jest jeszcze trochę śniegu a później już nie będzie więc chce się jeszcze nacieszyć. Nawet jeśli jest już ciemno wiąż się bawiliśmy na dworze na moim ogródku. Rodzice nas zawołali byśmy zdjedli Wspólna kolację bo w wigillie nie mieliśmy okazi. Opowiadaliśmy o różnych rzeczach aż do godziny 22. Później spędzałem czas że swoim chłopakiem który nie był zadowolony z tego że nie spędzam z nim czasu bo tylko gadam z rodzicami i tylko. Rysowaliśmy sobie na kartce co oczywiście jemu lepiej wychodziło. Gdy się zbliżała 24. Poszedłem po kieliszki z dołu oczywiście nikogo już tam nie było bo wszyscy już spali. Wziołem szanpana z kieliszkami i poszedłem do góry. Gdy byłem już na schodach poczułem straszne zimno. No nie powiem ale trochę się zaniepokoiłem więc przyspieszyłem kroku gdy zobaczyłem że Will stoi na balkonie i patrzy na przed wcześnie fajerwerki. Nawet jeśli jeszcze jest 23.56 to już poszczają. Postawiłem szampana i wziołem bluzę. Nalałem szampana i weszłem na balkon założyłem Willburowi bluzę i podałem mu szampana. Popatrzyłem na zegarek i była ostatnia mimuta jego roku.

-Więc Kochanie.. . - powiedziałem wciąż patrząc na zegarek.

-wszstkiego dobrego w nowym roku. - gdy to powiedziałem wybiła równa północ. I pocałowałem go, on oddał pocałunek. Później się oderwaliśmy.

-Nawzajem - powiedział z uśmiechem.
Lekko stuknelismy się kieliszkami i wpatrywaliśmy się w fajerwelni na niebie. Było ich dużo bo mój dom był na górce tak że żaden dom nie zasłaniał widoku. Wszystko było widać jak z ostatniego rzędu w kinie gdzie było wszystko widać. Piliśmy sobie szampana i złączyliśmy nasze rękę.

-Kocham cię. - powiedział Will który położył swoją głowę na moim ramieniu.

-Ja ciebie też - powiedziałem i pocałowałem go w czoło. I wciąż się wpatrywaliśmy w ten piękny widok.

🌈Nie zostawiaj mnie✨[🍀yaoi👨‍❤️‍👨]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz