Harry'ego obudziły promienie słoneczne, które nieprzyjemnie padały wprost z okna na jego oczy. Zasłonił twarz ręką i z głośnym westchnięciem podniósł się z łóżka. Wyprostował się tak, że aż strzelił mu kręgosłup. Założył skarpetki, które leżały na ziemi i postawił stopy na podłodze.
Wyszedł z sypialni i zanim udał się do kuchni, zajrzał jeszcze do pokoju gościnnego zobaczyć, czy jego gość już wstał.
Uchylił lekko drzwi próbując być jak najciszej i wychylił głowę, żeby porozglądać się po pokoju. Spojrzał na łóżko i z ust wyrwało mu się ciche "awwww".
Louis, jak zapamiętał brunet, był odwrócony twarzą w jego stronę. Jego lekko przydługie włosy były porozrzucane po poduszce i opadały delikatnie na jego policzek. Ręce miał podłożone pod głowę, a z ust uciekały pojedyncze słowa. Harry przez chwilę się mu przyglądał i kiedy miał już zamykać drzwi, usłyszał, głośniejsze niż wcześniej, słowa wypowiadane przez niższego chłopaka.
- Nie nie nie... - powtarzał w kółko. Zacisnął mocno oczy i poruszył się niespokojnie.
Brunet lekko zaniepokojony zachowaniem szatyna, postanowił wejść do pomieszczenia i zobaczyć czy to tylko chwilowe, czy może wydarzy się zaraz coś gorszego.
- Z-zostaw mnie! Nie dotykaj! - mamrotał i miotał się po łóżku. Z jego oczu zaczęły spływać łzy.
Zielonooki usiadł delikatnie na krawędzi materaca i zaczął delikatnie szturchać ramię śpiącego chłopaka - Louis, Louis, obudź się, proszę.
- NIE! ZOSTAW MNIE! NIE RÓB TEGO! - krzyknął i otworzył zapłakane oczy, przez przypadek uderzając bruneta w policzek.
Odsunął się od mężczyzny na koniec materaca i z przerażeniem patrzył swoimi niebieskimi tęczówkami prosto na Harry'ego. Ten widząc strach w oczach szatyna powoli wstał i podszedł pod drzwi, aby zwiększyć odległość między nimi.
- Spokojnie, nic nie chcę ci zrobić. Pamiętasz coś z wczoraj?
- Tak, pamiętam. Przepraszam, że tak zareagowałem. - powiedział zawstydzony spuszczając głowę w dół
- Nic się nie stało, naprawdę. - zapewnił, uśmiechając się do niego - Chciałbyś może opowiedzieć co ci się śniło? - spytał delikatnie
- Nie za bardzo. - mruknął - Przepraszam. - spojrzał na niego spod rzęs
- Nie przepraszaj, Louis, nie masz za co. - zapewnił go brunet - Przyszedłem zapytać, co chciałbyś zjeść na śniadanie.
- Nie jestem głodny. - mruknął, niestety jego burczący brzuch go wydał
- Louis, mam wystarczająco jedzenia dla nas obu. Zejdź na dół i zaraz coś razem zrobimy. - postanowił i wychodząc zostawił otwarte drzwi dla niebieskookiego.
Zszedł na dół do kuchni i wstawił wodę w czajniku. Wyjął dwa kubki, jeden dla siebie, drugi dla Louisa i wrzucił do swojego saszetkę z herbatą. Każdy dzień rozpoczynał kubkiem gorącego napoju, niezależnie od pogody.
Zalewał właśnie "wytwór Bogów", jak nazywał go Liam, kiedy do pomieszczenia wszedł Louis. Według Harry'ego wyglądał słodko w spodniach dresowych, które zwisały mu niebezpiecznie nisko na biodrach oraz o jakieś trzy rozmiary za dużej koszulce bruneta. Niższy usiadł na krześle, naprzeciwko blatu kuchennego i przetarł swoje oko zaciśniętą dłonią.
CZYTASZ
Two sides || l.s ✔️
FanficHarry Styles to znany na całym świecie piosenkarz, który traktuje wszystkich na tym samym poziomie, nie ważne czy ktoś jest mniej majętny, innego koloru skóry czy narodowości. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie trafia na nieprzyjemną wymianę zdań...