Rozdział XXI

553 67 8
                                    

Charlotte, Karolina Północna.
USA.

- Dzięki za miłe towarzystwo- odezwałam się, kiedy dotarliśmy w pobliże hostelu. Tony chciał mnie odprowadzić- Nie musiałeś ze mną iść. Mówią, że dwa razy nic się nie zdarza, dlatego mogę spokojnie sama chodzić.

- Ja także dziękuję za wieczór- odpowiedział mężczyzna- Moje doświadczenie mówi co innego, dlatego trzeba uważać. Zwłaszcza jeżeli się jest śliczną kobietą.

- Powinnam podziękować za takie określenie.

- Powiedziałem prawdę.

- To kwestia gustu- mówiłam dalej- Każdemu podoba się co innego. Jednym podobają się blondyni, a innym bruneci.

- Tak, to prawda- Vicario zbliżył się do mnie.

- Pójdę już Tony. Do zobaczenia- uśmiechnęłam się blado. Mężczyzna kiwnął głową, a skierowałam się do wejścia.

                W czwartkowy poranek miałam kaca. Wypiłam za dużo alkoholu, ale na moje szczęście nie musiałam iść do pracy. Miałam wolny dzień w kawiarni, od początku mojej pracy. Cieszyłam się. Planowałam pójść na zakupy, a wieczorem na zajęcia z samoobrony. 

              Po południu byłam gotowa do wyjścia do galerii. Miałam w planie kupno nowych jeansów, sukienki i bielizny. Chciałam wydać jak najmniej pieniędzy...

- Dzień dobry, szuka Pani czegoś konkretnego?- byłam w sklepie z bielizną, szukając czegoś interesującego. Lubiłam mieć ładną bieliznę, lepiej się wtedy czułam.

- Szukam jakiegoś ładnego kompletu bielizny. Chciałabym, żeby była seksowna, ale nie...- szukałam właściwego słowa- Żeby nie ograniczała się do samych pasków.

- Pokażę Pani coś, co sprawi, że mąż oszaleje.

- Nie mam męża ani chłopaka. Kupuję to dla siebie. 

- Rozumiem- kobieta pokiwała głową- W każdym razie warto mieć coś fajnego... Proszę.

- Dziękuję- wzięłam w dłoń wieszczek z kompletem bielizny. Był czarny z odrobiną satyny. Miseczki usztywniane... Cudo- Wezmę, ale proszę dać mi swój rozmiar. Chciałabym zmierzyć biustonosz.

              Podałam sprzedawczyni swój rozmiar, a po chwili szłam do przymierzalni. Byłam gotowa do zakupu.

                Kwadrans później wyszłam ze sklepu z bielizną, kierując się do odzieżowego. Szukałam czarnych jeansów skinny i niebieskich z dziurami. 

- Doris?!- usłyszałam za plecami. Obok mnie pojawiła się Scarlett- Cześć!

- Witaj Scarr- posłałam jej delikatny uśmiech.

- Widzę, że korzystasz z dnia wolnego.

- Postanowiłam sobie kupić coś ładnego. A Ty czego szukasz?

- Przyszłam po jeansy- mówiła dziewczyna.

- Ja także. Może pójdziemy razem coś poszukać?- zaproponowałam jej. 

- Jasne... Doris, w przyszły weekend mam urodziny. Zaprosiłam wszystkie dziewczyny z pracy. Mam nadzieję, że przyjdziesz?

- Chętnie. Pójdziemy na jakąś imprezę?

- Tak do najlepszej dyskoteki w Charlotte- uśmiechnęła się.

- W takim razie muszę kupić jakąś super sukienkę.

              Scarlett pokiwała głową. Ruszyłyśmy w kierunku sklepu ze spodniami, a później planowałyśmy kupić jakieś kreacje na jej urodziny. Byłam ciekawa jak będzie wyglądał klub do którego pójdziemy.

Gra pozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz