Rozdział XXXV

527 66 7
                                    

Nowy Jork, NY.
USA.

                  Kilkanaście minut przed wyjściem z mieszkania byłyśmy gotowe. Cieszyłam się, że będę mogła spędzić Sylwestra w gronie najbliższych osób. Miałam nadzieję, że noc będzie udana i zdołam być blisko Tylera.

- Taksówka!- pisnęła Scarlett. Usłyszałyśmy dźwięk klaksonu. Złapałam za płaszcz, torebkę i torebkę z winem.

            W czasie jazdy rozmawiałyśmy o mojej relacji z Tylerem i uczuciach do Tonego. Często wracałam myślami do czasu mojego pobytu w Charlotte. Jednak musiałam żyć i iść do przodu nie myśląc o przeszłości. 

             Pół godziny później dotarłyśmy do klubu Ravena. Zapłaciłam za kurs.

- Jest Emilia i Kyle- Scarlett wskazała na idącą parę. Odwróciłam się ich stronę.

- Cześć- Posłałam im szeroki uśmiech. Emilia odpowiedziała tym samym.

- Witaj Doris- Collins ucałował moją dłoń, jak zawsze. 

- Gotowi na imprezę?- Zapytała Scarlett.

- Powiedzmy, że tak- Emilia kiwnęła głową.

              Weszliśmy do środka. Wewnątrz rozstawione były stoły z jedzeniem i piciem. Zauważyłam Zuzę i Ravena, kawałek dalej stał Alan, Eryk i kilku chłopaków z klubu. Tyler rozmawiał przez telefon, a Patrycja i Mark prowadzili ożywioną dyskusję z Carterem. Żywym krokiem podeszłam do Zuzy.

- Wyglądasz oszałamiająco- Powiedziała Bazanowska.

             Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, kiedy usłyszałam dźwięk zasuwanych rolet  zewnętrznych, a światło zaczęło migać.

- Co do cholery?- Raven rzucił się biegiem do przycisków od rolet, próbując je zatrzymać. Nic nie drgnęło. Kilkanaście sekund później zgasło światło.

            Poczułam lekki strach, bo reakcja Ravena dała mi do zrozumienia, że coś było nie tak. Pollard zaświecił latarkę w telefonie.

- Co się dzieje Raven?- blisko nas pojawili się pozostali obecni. Tyler patrzył na Pollarda. 

- Rolety nie działają, nie ma światła- Odpowiedział- Brak zasięgu w telefonie.

             Frelotti sięgnął do swój telefon. Przekleństwo jakie wydobyło się z jego ust oznaczało, że także on nie miał zasięgu. Ja także... Coś było nie tak... 

- Alan, szybko drzwi od zaplecza!- Małolat pobiegł w kierunku tylnych drzwi. 

- Zamknięte od zewnątrz- Pokręcił głową. 

- Kurwa, co się dzieje?!- Zniecierpliwiony głos Tylera rozległ się po sali.

- Nie mam cholernego pojęcia!- Warknął Raven- Ktoś nas zamknął, odciął światło i zakłóca sygnał telefonów. 

               Odeszłam na bok, zaczynałam wierzyć, że cała sytuacja została szczegółowo zaplanowana. Nie miałam pojęcia przez kogo, ale byłam pewna, że czekała nas jeszcze jakaś niespodzianka. Postanowiłam się uspokoić i pomyśleć. Kiedy byłam z Tonym, często opowiadał mi o różnych sytuacjach, a ja lubiłam tego słuchać. Pamiętałam, że jednego wieczora mówił mi o podobnej historii, a celem przestępcy było zwabienie do jednego pomieszczenia ludzi na których chciał się zemścić. Zablokował drzwi, okna i sieć komórkową. Odciął prąd, a na koniec... Zaczęłam szybciej oddychać. W mojej głowie pojawiło się zakończenie tej sprawy... Szaleniec chciał wysadzić budynek. Jednego byłam pewna, że ktokolwiek za tym stał, nie mógł nas wysadzić w powietrze, bo nad klubem znajdował się ogromny wieżowiec. Wierzyłam, że nikt nie podejmie się takiej zbrodni...

Gra pozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz