Zamówienie od Catradora012
___________________________
Były kapitan drużyny Dimond Dust wpatrywał się w stojącego przed nim tulipano głowego chłopaka po raz kolejny w swoim życiu, zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku.
- A więc... Chcesz iść nad to jezioro w lesie za sierocińcem, ale wiesz, że Hitomiko nie puści cię samego po tym jak ostatnio straumatyzowałeś małe dzieci, wracając nago, bo "zgubiłeś ubrania" i chcesz iść ze mną? Ze mną ze wszystkich ludzi w tym sierocińcu?
- Nagle to jesteś taki rozgadany, a jak przychodzi co do czego, to odpowiadasz mi wzruszeniem ramion, albo kiwaniem głową. Tak chcę iść z tobą.
- A jaką mam mieć gwarancję, że nie schowasz mi ubrań, albo nie utopisz jak tyko zbliżę się do wody?
- No weź nie jestem taki! Chociaż ta pierwsza opcja brzmi kusząco...
- Nagumo!
- Oj no nie zrobię tego tylko weź się zgódź! Dzisiaj jest tak gorąco, że Reize dosłownie włożył głowę do zamrażalnika.
- Po pierwsze, to Midorikawa kretynie. Wiesz, że nie lubi jak się go tak nazywa. Po drugie, skąd możesz wiedzieć, że Hitomiko pozwoli Ci iść nawet ze mną?
- No, bo Ty jesteś ten odpowiedzialny i tak dalej. Poza tym czy nie mogę spędzić trochę czasu ze swoim przyjacielem? - srebrnowłosy skrzywił się, kiedy były kapitan Prominens nazwał go przyjacielem. Za każdym razem, gdy to słyszał tylko utwierdzał się w fakcie, że złoto oki widzi go tylko jako przyjaciela. Wyrwał się z zamyślenia kiedy zobaczył dłoń machającą przed jego twarzą.
- Halooo... Ziemia do królowej lodu! To idziesz czy nie?!
- Nie drzyj się. I nie nazywaj mnie tak.
- Tak, tak, a teraz odpowiadaj.
- Dobra, ale jeśli spróbujesz mnie podtopić to pożałujesz.
- Okej, okej. Za 10 minut przy drzwiach. Nie karz mi czekać. - I poszedł do swojego pokoju. Fuusuke westchnął cicho i sam udał się do swojego pokoju.
*********
Po dziesięciu minutach spotkali się przed drzwiami i wyszli. Powiedzieli Reinie siedzącej pod drzewem, żeby powiedziała Hitomiko, że wychodzą i ruszyli w stronę lasu.
Gdy tak szli leśną dróżką czas upłynął im bardzo szybko. Po niecałych dwudziestu minutach byli przy jeziorze. Po rozłożeniu ręczników na piasku Nagumo ściągnął z siebie koszulkę i spodenki, odsłaniając czerwone kąpielówki i niemal od razu wskoczył do wody.
Suzuno westchnął cicho, kręcąc głową na dziecinne zachowanie przyjaciela. Sam udał się na pomost, zdjął trampki oraz stopki i usiadł, po czym zamoczył stopy w wodzie. Była ciepła. Nie dziwił się czemu Haruya wskoczył natychmiast. Rozejrzał się, ale nigdzie nie zobaczył swojego czerwono włosego towarzysza. Chcąc nie chcąc zmartwił się.
- Nagumo? - powiedział cicho głównie do siebie.Jak się okazało jego zmartwienie było niepotrzebne, ponieważ jak na zawołanie były kapitan Prominens wyłonił się z wody tuż przed nim tym samym go, ochlapując. - Uch, Nagumo! - Burn zaśmiał się słysząc krzyk niebiesko okiego. Zaczesał grzywkę do tyłu i podpłynął jeszcze bliżej Fuusuke. Oparł ręce na jego nogach wcale, a wcale, nie przejmując się, że zmoczył mu spodenki.
- No co jest mrożonko? Trochę wody cię nie roztopi. - mówiąc to żartobliwie ścisnął jego uda. Suzuno spiorunował go wzrokiem, rażąco ignorując lekki rumieniec, który ozdobił jego policzki i odkręcił głowę w bok.