𝙽𝚊𝚐𝚞𝚖𝚘 𝙷𝚊𝚛𝚞𝚢𝚊 𝚡 𝙼.𝚛𝚎𝚊𝚍𝚎𝚛

46 1 0
                                    

Zamówienie od @Narusasu82u2u

[H/c] - hair colour - kolor włosów
[E/c] - eyes colour - kolor oczu
I.M (czyt. Aj.em) to będzie imię kosmity czytelnika skrót od [Imię]. Kurde, aż mi się przypomniał I.M z Monsta X.
___________________________

[Imię] wracał właśnie ze spotkania z kapitanami drużyn Aliea. Nie miał pojęcia, po co im tam był, skoro cały czas gadali między sobą, ale Gran stwierdził, że jego obecność jest niezbędna to, co miał zrobić? Był jego przełożonym musiał się go słuchać. Niesubordynacja była surowo karana. Przynajmniej jako pierwszy dowiedział się, że jego drużyna była wysyłana do walki z Raimonem. Szczerze to obawiał się trochę tego spotkania. Raimon ostatnio znacznie się poprawili. Pokonali nawet Epsilon. Jednak... Gazelle był pewien ich wygranej, więc postanowił zaufać swojemu kapitanowi.

Skręcił za róg sapiąc cicho. Nagle zrobiło mu się strasznie ciepło. Żeby dostać się do akademika Diamond Dust trzeba było przejść przez ten należący do Prominens. Nigdy nie mógł się przyzwyczaić do tego ciepła. Niestety korytarz nie był tak pusty jak na to liczył. Ignorował każde spojrzenie, idąc przed siebie. Jego postawa była nienaganna. Trzymał głowę wysoko i patrzył przed siebie.

Nagle usłyszał jak ktoś go woła. Zatrzymał się i spojrzał za siebie. To Gran szedł w jego stronę.
- Coś się stało? - spytał
[h/c] włosy, kiedy kapitan Genesis znalazł się przed nim. - I.M widziałeś gdzieś Burna? - gracz Diamond Dust uniusł brew zdziwiony.
- Nie. A co?

- Wyszedł zaraz po tobie wnerwiony. Nie chcę, żeby zrobił czegoś głupiego. Możesz go poszukać? - Wiedział, że przez "coś głupiego" miał na myśli spranie kogoś  kto mu się nawinie.
- Nie możesz poprosić kogoś z jego drużyny?

- Proszę ciebie. Nie jako Gran tylko Hiroto. Zrobisz to dla przyjaciela... [Imię]-kun? - skurczybyk wyciągnął kartę przyjaciela. Wiedział, że nie może mu wtedy odmówić. - Dobra, ale jeśli mi coś zrobi, to będzie twoja wina.

- Proszę cię właśnie dlatego, że wiem, że tobie nic nie zrobi. - [e/c] oki prychnął cicho i ruszył w stronę szatni Prominens. Burn zazwyczaj wyładowywał się tam na szafkach.

Po kilku minutach, kiedy był parę kroków od miejsca docelowego usłyszał dźwięki, które na pewno brzmiały jak ktoś walący pięściami w metal. Ocho, czyli miał rację. Wszedł do szatni, upewniając się, że jest na tyle głośno, aby kapitan Prominens mógł go usłyszeć. - Burn przestań rozwalać szatnie. - czerwono włosy odkręcił się w jego stronę. Wyglądał prawie jak dzikie zwierzę uwięzione w klatce. Nim [Imię] zdążył zareagować ten podszedł do niego i złapał go za kołnierzyk koszulki.

- Dlaczego ten dupek wybrał was?! Dlaczego nie nas?! W czym wy niby jesteście lepsi co?! W czym?! - zepchnął go na podłogę. I.M wpatrywał się w niego, marszcząc brwi.
- To nie moja wina. Nie wiem, co temu keczupowi siedzi w głowie. Nie musisz się na mnie wyżywać. - niepotrzebnie użył zimnego tonu głosu. Burn tego nie lubił, bo za bardzo mu przypominał Gazella.

No i się doigrał. Mocne kopnięcie w brzuch prawie zmusiło go do zwrócenia śniadania. Przetoczył się na bok, zwijając się z bólu. Było jeszcze gorzej niż, kiedy oberwał piłką.
- Na-Nagumo... Jesteś okropny. - wysyczał, wstając bardzo powoli. Spojrzał na czerwono włosego, który chyba dopiero uświadamiał sobie co zrobił i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Później tego samego dnia [Imię] leżał w swoim pokoju na plecach i grał na telefonie. Mimo że wolał leżeć na brzuchu za bardzo go bolało. Był nie tylko zły na Nagumo, ale także rozczarowany jego zachowaniem. Chłopak jako jeden z nielicznych znał jego przeszłość i dlatego obiecał, że nigdy nie zrobi mu krzywdy. A tu co? Schrzanił na całego.

Po chwili usłyszał jak drzwi się otwierają. Westchnął cicho, nie podnosząc wzroku znad telefonu. - Gazelle-san przepraszam, ale nie mogę uczestniczyć w dzisiejszym treningu. - wątpił by mógł normalnie chodzić, nie mówiąc już o bieganiu.
- Pudło. Nie jestem mrożonką. - [Imię] poderwał się niemal natychmiast, słysząc nieco szorstki głos, który na pewno nie należał do jego kapitana. Niemal natychmiast tego pożałował. Zwinął się w sobie, jęcząc z bólu.

Burn przygryzł wargę. Poczucie winy zjadało go od środka. Był jaki był, ale obietnic nigdy nie łamał, zwłaszcza tak ważnych. Głupi Gran to on przysłał I.M'a mimo tego, że wiedział, że jest wściekły. Był tak rozjuszony, że zrobił coś głupiego, mimo że wiedział, kto z nim rozmawia.

Podszedł niepewnie do łóżka, na którym zwijał się z bólu [e/c] oki usiadł na krawędzi. Pchnął go na plecy i bez namysłu podciągnął jego koszulkę, krzywiąc się, kiedy zobaczył sporego siniaka na brzuchu zawodnika Diamond Dust. - [Imię]... Naprawdę bardzo cię przepraszam. Przecież wiesz, że ciężko mi się kontrolować, kiedy jestem wściekły. Nie chciałem cię zranić. - mówiąc to delikatnie przesuwał palcami po zasinionej skórze.

- Wiem, że nie chciałeś, ale to nie zmienia faktu, że złamałeś obietnice. - podniósł się tym razem dużo wolniej i poprawił koszulkę. - Wiem. Schrzaniłem. To się więcej nie powtórzy. Postaram się popracować nad swoim temperamentem. - spojrzał na drugiego chłopaka niemal błagalnie niemo, prosząc o wybaczenie.

[Imię] skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i wydął wargi.
- Nie wybaczę Ci póki nie usłyszę tego słowa.

- Oj no kochanie daj spokój.

- Nie.

- No kochanie...

- Nie.

- Ale...

- Nie.

- No dobrze już dobrze. Przepraszam okej? Już powiedziałem to. Czy mój [Imię]-chan może mi teraz wybaczyć? - [h/c] włosy spojrzał na niego, po czym westchnął cicho. Ach, Nagumo Haruya może i był narwańcem, zawsze znajdował powody do kłótni i często był dla każdego chamski, ale zdecydowanie był dobrym chłopakiem. Troskliwy, opiekuńczy i... Zdecydowanie zaborczy. Jeśli rozmawiał z Granem lub Gazellem więcej, niż dziesięć minut podchodził obejmował go w talii, warcząc na rozmówcę [e/c] okiego, po czym zaciągał go do swojego pokoju.

Otrząsnął się z myśli, czując, jak Nagumo dziobie go w usta. - Oi ziemia do [Imię] to jak wybaczysz mi czy nie?

- Ach sorki zamyśliłem się. Tak wybaczę Ci, ale żeby to był pierwszy i ostatni raz.

- Tak to się więcej nie powtórzy obiecuje! - podjarał się jak jakiś szczeniak, któremu dano zabawkę. Już miał się rzucić na chłopaka, ale ten zatrzymał go w samą porę. - Zgłupiałeś? Nie rzucaj się na mnie, kiedy tak mnie boli brzuch. - syknął uderzając czerwono włosego w czoło.

Złoto oki już miał się wydrzeć, ale zanim zdążył to zrobić [h/c] włosy wspiął się na jego kolana i przytulił go. Burn delikatnie odwzajemnił uścisk, uśmiechając się lekko.

Miał szczęście, że jego chłopak był typem łatwo wybaczającym, bo inaczej miałby niezły kłopot.

𝕀𝕟𝕒𝕫𝕦𝕞𝕒 𝔼𝕝𝕖𝕧𝕖𝕟 𝕠𝕟𝕖𝕤𝕙𝕠𝕥𝕤 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz