(7) Loki Bóg psot.

551 28 8
                                    


Mężczyzna był już naprzeciwko Peter'a. Mężczyzna wydawał się dla Bruneta znajomy, Nagle lampa która była blisko ich się zapaliła.

-No nie! A chciałem zrobić piękne przedstawienie... no ale cóż.

Nastolatek patrzył z niedowiarą na mężczyznę bardzo się zdziwił Gdy ujrzał go w całości.

-Pan Loki?!

-Oh? Znasz mnie? a to dopiero dziwne.

-Wrócimy do tego co Pan ode mnie chcę?

-racja ale na początek przedstawię się by było ciekawiej.

-Ale Panie Loki, ja wiem jak Pan się-

-Nazywam się Loki Laufeyson jestem Bogiem psot. Najlepszym bogiem jakiego zna Asgard!

-Oh no tak Pan jest bratem Thor'a!

Loki się właśnie załamał, miał nadzieję że nikt mu nie wspomni że jego brat to Thor.

-Ah! Daj spokój.

-Nie lubi Pan Thor'a?

-Nie odpowiem na to pytanie!

-No dobrze... no to czego Pan ode mnie chcę?

-Wiem że jesteś Spider-manem i chce żebyś mi pomógł!

<Peter pov.>

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem, nie widziałem skąd on to wie. Byłem bardzo zdziwiony i zacząłem się czegoś obawiać, a co jeśli on tylko mnie prowokuję bym wydał że to naprawdę ja jestem Spider-manem? W końcu jest wielkim kłamcą.

-Co? O czym Pan mówi?

-Nie udawaj już, ciągle widzę jak się ubierasz w strój Spider-mana w różnych uliczkach i przy okazji zdejmujesz ale to nie ważne.

Peter teraz się bardzo przejął myślał że przez tyle czasu nikt go nie odkrył.

-W czym mam Ci pomóc?

-Przejąć kontrolę nad Asgardem i obalić Odyna!

Chłopak nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, wiadomo że nastolatek by mu nie pomógł w takich rzeczach. Myślał że potrzebuję pomocy w czymś innym na przykład, pomóc zrobić zakupy czy coś.

-C-Co?! No chyba Pan zwariował! Nie pomogę Panu. Mogę jedynie pomóc w zakupach, jestem miłym pajączkiem z sąsiedztwa!

-Ughh! Dzieciaku no weź! Sam nie dam rady! Tyle razy próbowałem! I się nie udało!

-Panie Loki, proszę się uspokoić! Niech Pan nie krzyczy. Jeszcze nas ktoś usłyszy.

-Dzieciaku spełnię twoje największe marzenie! Za pomoc.

-Przykro mi Panie Loki ale odpowiedź brzmi nie.

Mężczyzna złapał się za głowę, jeszcze trochę I mógł wybuchnąć.

-Dobra idź już! Zmarnowałem swój cenny czas na ciebie bachorze.

Chłopakowi było trochę smutno, ale nie mógł mu pomóc.

Peter poszedł i już prawie miał zniknąć za rogiem ale się wrócił i pomachał mężczyźnie który tam cały czas stał. Gdy pomachał mu, wrócił do domu znowu przez okno.

<Następny dzień>

Była sobota Peter spał jak zabity w swoim pokoju, zanim wrócił wczoraj do domu myślał o tej całej sytuacji a Panem Loki'm. Zrobiło mu się trochę go żal, ale nie mógł mu w tym pomóc wtedy by nie był Bohaterem. Zastanawiało go czy Laufeyson zdradzi komuś a bardziej całemu światu kim naprawdę jest, naprawdę tego nie chciał. Bardzo się tego obawiał, miał nadzieję że nikomu nie wygada.

Nagle z dołu zaczęła krzyczeć May.

-Peter! Wstawaj! Przyjechał Pan od Okna!

Chłopak spadł z łóżka i szybko wstał, nie chciał marnować czasu. Wziął jakieś ubrania I szybko się w nie ubrał i wyszedł z pokoju. Gdy był już na dole May Powiedziała że zrobiła dla niego śniadanie i położyła go na stole. May poszła na górę z tym mężczyzną i na dole został tylko Peter jedzący śniadanie.

Po chwili gdy chłopak zjadł usłyszał dziwne krzyki wydobywające się z góry w pokoju Bruneta. Nastolatek pomyślał że sprawdzi co to jest, więc poszedł na górę. Gdy otworzył drzwi od jego pokoju, zamurowało go, z jego oczu wydobywały się łzy. Peter zaczął się dusić łzami, nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.

----‐--------------------------------------------------------------

584 słów.

When you are yourself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz