48 - 31.10.

190 12 6
                                    

Godz. 15:30

Użytkownik Maya Hoover jest dostępny/a

Użytkownik Grace Allen jest dostępny/a

GA: Sądziłam, że tym razem ty napiszesz, ale widocznie znowu ja to muszę zrobić

GA: Jak było po imprezie?

MH: A jak miało być?

GA: Wiesz, o co pytam

MH: Nie spałam z nikim

GA: Nie?

GA: Myślałam, że zaszalejesz

MH: Nie chciałam

GA: Ciekawe, zważywszy na to, że rzucałaś się na każdego na imprezie

MH: Grace nie najlepiej się czuję, podzielimy się wrażeniami po później okej?

GA: Co ci jest?

MH: Boli mnie głowa i w ogóle czuję, jakbym miała się pochorować

GA: Może coś ci zaszkodziło

GA: Biedaku, może ci coś przynieść?

MH: Jest okej, dam radę

MH: Po prostu muszę chwilę pospać

GA: Jasne, rozumiem

GA: Napisz później, żebym się nie martwiła

MH: Dobrz

GA: Trzymaj się tam 💗

MH: 💜💜

Użytkownik Maya Hoover jest niedostępny/a

*****

Maya ostatni raz zerknęła na telefon, po czym wrzuciła go do czarnej torebki. Właśnie wybiła siedemnasta, dziewczyna stała przed wejściem do kawiarni i nie potrafiła się zmusić, aby wejść do środka. Wreszcie miała poznać kobietę, która prześladowała ją przez ostatnie trzy i pół miesiąca. Maya prowadziła wewnętrzną walkę - uciec, nie poznając prawdy, czy może jednak wejść do środka i skonfrontować się ze stalkerką, sugar mommy i szantażystką. W końcu nie chciała mieć z tą osobą nic wspólnego. Potem dotarło do niej, że i tak już ma. Ta kobieta w końcu wykonywała jej polecenia, porwała Farrisa na skinienie palca Mayi.

Dziewczyna przeklęła pod nosem i pchnęła drzwi kawiarni.

Maya, nie patrząc na to, jak dziwnie i podejrzanie może wyglądać jej bezceremonialne rozglądanie się po pomieszczeniu, patrzyła na wszystkie strony w poszukiwaniu kobiety, która miała siedzieć samotnie przy jakimś stoliku. Dziewczyna przeszła w głąb sali, dalej nie mogąc dostrzec swojej prześladowczyni, gdy nagle poczuła czyjąś dłoń, ściskającą jej ramię. Maya odwróciła gwałtownie głowę i napotkała ciemne, lekko skośne oczy.

- Witaj Mayu. - Lisa uśmiechnęła się do niej. W tym uśmiechu czaiła się zatruta przyjaźń, jaką przez ostatnie tygodnie Azjatka starała się dać nastolatce. Maya zamarła, wytrzeszczając oczy. - Chodź, usiądziesz obok mnie. Już za ciebie zamówiłam. Latte z nutką karmelu, prawda? - Lisa zaprowadziła osłupiałą dziewczynę do stolika i posadziła ją na narożnej kanapie. Sama zajęła miejsce obok.

- Jeżeli to jest jakiś żart, to jest kurwa nieśmieszny. - Maya zacisnęła pięści pod stołem. Lisa spokojnie upiła łyk swojej kawy.

- Skądże. "Anonymous", twoja sugar mommy, to ja. I teraz zapewne masz mnóstwo pytań, pozwolisz, że sama zacznę mówić, przy okazji odpowiadając na niektóre z nich. Aha, nie śmiej mi przerywać. - Lisa wyprostowała się. - Może zacznę od początku, czyli od momentu, gdy poznałam Adama. Nasze spotkanie było bardzo przypadkowe, nie spodziewałam się, że po tym się mną zauroczy. Opowiadał mi o swoich przyjaciołach, a właściwie o osobach, które miał za przyjaciół, mimo że wcale nimi nie byli. Najbardziej zaciekawiła mnie historia o najbardziej zabawowej dziewczynie z grona Adama, zapewne się domyślasz, że chodzi o ciebie. Zainteresowała mnie twoja arogancja, bezczelność i egoizm, uznałam cię za nic niewartą szmatę.

𝚂𝚎𝚎 𝚞 𝚕𝚊𝚝𝚎𝚛Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz