*Napewno ktoś jest na oku*

219 12 7
                                    

Pov Karol:
Czekałem na taksówkę przed bramą Domu X. Co jakiś czas spoglądałem na budynek, ale inaczej. Tak jakbym miał już tu nigdy nie wrócić, ale przecież nie tak miało być. Może jednak?.... Rozmyślałem również nad tym czy nie prościej i racjonalniej byłoby zostać u boku mamy?, w domu rodzinnym?. Wtedy nie zamartwiałbym się czy wszystko w porządku, czy nic się nie dzieję. Wkońcu, teraz gdy już nie jestem 16 letnim dzieciakiem podołałbym zadaniu opieki nad matką. Tak mi się przynajmniej wydaję...
Taksówka podjechała, a ja zapakowałem walizkę do bagażnika. Usiadłem obok kierowcy na przednim siedzeniu i podałem adres.
Tks: Pan Karol prawda?
Dziwiło mnie pytanie taksówkarza. Znał mnie?. Zlustrowałem go wzrokiem, lecz dalej nic.
K: Tak, a..
Tks: Ehh... Tak niedawno pana tutaj przywoziłem, a teraz zabieram... Stało się coś?
Dopiero po tych słowach mężczyzny uświadomiłem sobie, że to on przywoził mnie kilka miesięcy temu w to samo miejsce. Całkiem fajny zbieg okoliczności...
K: Sprawy prywatne.... rodzinne bym powiedział.
Tks: Rozumiem. Oglądałem ten wasz cały projekt w internecie i muszę przyznać, że macie potencjał.
K: Dobrze, że Pan to docenia.
Tks: A inni nie?
K: Wie Pan.... bywa różnie. Często padamy ofiarami hejtu. Nie zawsze coś idzie tak jakbyśmy chcieli, dlatego każdy kto nas rozumie nas lubi.
Za oknem świeciło słońce. Zupełnie jak wtedy. Powoli mijaliśmy centrum Warszawy. Do celu  pozostało jeszcze z 2 godziny drogi, lecz miałem, nadzieję, że to szybko zleci.
Tks: Zdaję mi się, że jechałeś jeszcze z jedną dziewczyną, czy się mylę?
K: Tak...
Tks: Została tam?
Właśnie została. Beze mnie. Niestety musiałem to zrobić. Odrazu wpadłem w zastanowienie co u Moniki, czy wszystko w porządku.
Tks: Coś nie tak?
K: Nie nie. Jak już wspominałem sprawy rodzinne. A koleżanka.... to znaczy Monika musiała zostać.
Taksówkarz pokiwał głową.
Co jakiś czas spoglądałem na budynki za zaparowaną szybą samochodu. Wyglądały one zwyczajnie, ale inaczej jak jechałem w przeciwnym kierunku. Wtedy były one nowe. A teraz?. Jakby całe moje życie. Lecz moje życie było w Domu X. Do czasu.
Tks: Jesteśmy.
Usłyszałem głos kierowcy.
K: Faktycznie.... Ile się należy?
Wysiadłem z taksówki i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Znajdowałem się właśnie na przystanku obok parku. Tak na tym przystanku, z którego odjeżdżałem parę miesięcy temu. Jednak nie to wspomnienie pobudzało mnie w tym miejscu. Tutaj pierwszy raz spotkałem Monikę....
?: Karol!!. Nie wierzę!
Ujrzałem dziewczynę o czystych blond włosach i płaszczu za kolana. Oliwia.
Odrazu podbiegła do mnie i rzuciła się na szyję. Odwzajemniłem uścisk.
O: Przepraszam, że tak się rzuciłam na ciebie, ale..
K: Tak wiem.. Długo się nie widzieliśmy.
O: Zdecydowanie za długo.
Po tym jak wydostałem się z jej rąk. Spojrzałem jeszcze raz na ulicę przede mną. I pomyśleć, że to miejsce niesie tyle wspomnień.
O: Wszystko okej?
K: Tak.
O: Słuchaj wiem, że trudno było Ci zostawić przyjaciół...
K: Wszystko okej..
Dziewczyna zrugała mnie ze zdziwieniem.
Westchnąłem.
O: Dobra.. może pierwsze przejdziemy się na jakąś kawę lub coś podobnego hmm?
Spojrzałem w jej oczy i zatwierdziłem propozycje. Po parunastu minutach byliśmy już w najbliższej kawiarni. Nie miałem ochoty na nic. Zamówiłem tylko herbatę i to jeszcze czarną. Po otrzymaniu zamówień dotarło do mnie pytanie. Dotarło ono dopiero po...10 sekundach?
O: Opowiadaj co u ciebie?
K: W sensie?
O: Jak w tym całym projekcie?
Opowidziałem Oliwii co nieco. Głównie podkreśliłem dużo pracy i mało czasu. Nie zapomniałem też o zajebistych ludziach i poczuciu przynależności. Poprostu to co najważniejsze. Tyle na początek wystarczyło.
K: A u ciebie?. Wiesz nie widzieliśmy się kilka lat.
O: Straciłam kontakt z Kamilem.
K: Naprawdę?
O: Niestety. Jedyne co mi po nim pozostało to zdjęcia i wspomnienia.
Nie wnikałem w szczegóły. Kamila Owczarka znam bardzo dobrze. To jeden z moich znajomych z przed... 5 lat?. Mimo to dalej utrzymujemy ten kontakt. Staramy się.
K: A poza tym?. Poznałaś kogoś?
O: Jeśli pytasz o sprawy związkowe to nie. Dalej jestem sama. A ty?. Spojrzała na mnie, a ja zamarłem.
K: Yyyyy....Ja nie. Dobrze wiesz, że nigdy nie poznałem kogoś przy kim mogę się otworzyć... cały.
Czemu tak powiedziałem?. Może przez to, że nie widziałem Oliwii przez tyle lat?. Nie miałem już do niej takiego zaufania?. Chyba. Poza tym chce to zostawić dla siebie.
O: Daj spokój. Napewno ktoś jest na oku.
Posłałem jej zdawkowy uśmiech.
K: Nawet jak jest to nie na moim.
O: A chciałbyś?
Drążyła temat. I to bardzo.
K: Może... Każdy potrzebuje oparcia.
O: Prawda.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę. Głównie o przeszłości. Wspominaliśmy te czasy, w których byliśmy nierozłączni. Jednak te czasy w moim przypadku przedstawiały dwa światy. Jeden rozrywkowy ze znajomymi, w głównej roli Oliwia i przypadkowi ludzie poznani na imprezie, a drugi zamarwjajacy się o mamę, winiący się za wszystko. Krótko mówiąc bolesny.

"Proszę, pozwól mi okiełznać Twoje serce" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz