Rozdział 2

86 5 2
                                    

Dwunastoletni Arvid Acz jeszcze niechętniej niż zwykle wyciągnął z teczki zeszyt i niemal rzucił go na biurko. Po rozmowie z rodzicami miał ochotę dać sobie z tym wszystkim spokój. Niewielu spraw był w swoim życiu pewny, ale do jednego był zdecydowanie przekonany — że najchętniej to uciekł by gdzieś daleko stąd.

Do Placu Broni...

Od swojego starszego brata dowiedział się, że Janosz Boka zrezygnował z pełnienia swojej funkcji. Podobno jego stan był zły i przez najbliższy miesiąc musiał dużo odpoczywać. Chłopcy z Placu szukali nowego przywódcy.

Arvid wyobraził sobie, że to on jest dowódcą. Stoi na stercie drewna i opowiada swój plan. Sam nie wiedział, czego miałby dotyczyć, ale przecież marzyć sobie można, prawda? W końcu życie bez marzeń byłoby okropnie nudne. Bez żadnego wyrazu. Nie wszystko musi być prawdziwe... O ile Arvid uważany był za tego, który nic nie rozumie, to jedno wiedział znacznie lepiej od swoich rodziców.

Że nie wszystko musi być na poważnie.

Wielokrotnie próbował to wytłumaczyć, ale w ten sposób tylko pogarszał swoją sytuację. Miał wrażenie, że jego rodzice w ogóle nie chcą dopuścić go do głosu. Zupełnie tak, jakby nie miał własnego zdania. A przecież to, że jest dzieckiem i nauka nie idzie mu zbyt dobrze nie oznacza, że powinien być tego pozbawiony.

Rozmyślając nad tym, otworzył obdrapane pióro i zeszyt z zadaniem domowym. Starał się nie myśleć o tym, że chłopcy z Placu Broni zapewne właśnie głosują na nowego przywódcę, którym on tak bardzo chciał zostać. Wiedział, że to niemożliwe. Jako brat Feriego Acza nie mieliby do niego zaufania.

Uważał, że w ogóle nie zasługuje na jakiekolwiek zaufanie.

Od nikogo...

Nie ufał nawet samemu sobie.

To dlatego, że czasem — a właściwie, to ostatnio coraz częściej — kusiło go do zrobienia czegoś złego. Arvid nie był głupim chłopcem. Doskonale wiedział, czego nie powinno się robić. Potrafił przewidywać skutki swoich czynów.

A jednak to wszystko nie zdołało go powstrzymać. Już tyle razy...

Nieraz płakał w nocy i nienawidził siebie za to, co zrobił. Tak ciężko mu było nad sobą zapanować! Zdarzało się nawet, że coś wewnętrznie kazało mu zeskoczyć z wysokiego muru lub na własnej skórze sprawdzić ostrość kuchennego noża. Doskonale wiedział, że to przerażające.Mimo to nic nie potrafił zrobić...

Czuł, że to silniejsze od niego. Miewał wrażenie, że jeśli TEGO nie zrobi, to stanie się na świecie jakaś tragedia. Nigdy nie miał pojęcia, jaka, gdzie i kiedy. Po prostu to wiedział, chociaż nawet nie miał do końca pewności, czy na pewno. To było zbyt trudne i dziwne jednocześnie. Jednak wtedy, gdy smętnie wpatrywał się na okładkę swojego zeszytu, nie mógł już zmienić przyszłości. Co prawda na okładce nie było nic interesującego.

Nic, oprócz dużego napisu "Arvid Acz. Czerwone Koszule".

Podpisał się tak już jakiś czas temu, bo przed rozpoczęciem roku szkolnego. Nazwa drużyny miała zastąpić numer klasy. Zrobił to, ponieważ czuł wtedy wielki bunt przeciwko światu. Nie chciał być jakkolwiek powiązany ze szkołą. Jedynie z Czerwonymi Koszulami.

A jednak w tamtym momencie — tym samym, w którym miał odrobić zadanie z matematyki — bardzo żałował, że w ogóle się do tego posunął. Ostatnimi czasy w ogóle był na siebie zły za to, że złożył przysięgę. Ze swoim bratem, jak i resztą drużyny dogadywał się coraz gorzej. Nie potrafili znaleźć nici porozumienia.

Zamknął na chwilę oczy. Krzyki, wrzaski, kłótnie rodziców i wymówki Ferenca pozostawały daleko za nim. A on? Biegł. Nie, nie biegł... On pędził. Uciekał. Szukał miejsca, w którym może się ukryć. Bezpiecznego, zupełnie własnego zakątka, w którym nie zgubi się po raz kolejny.Zacisnął powieki jeszcze mocniej i nieświadomie zgniótł w dłoniach swój zeszyt. Z każdą sekundą stawał się coraz bardziej niespokojny. Odnosił niesamowite wrażenie. Zupełnie takie, jakby przenosił się do innego świata. Jakby to wszystko było prawdą...

Naprawdę ucieknie!

Nagle szeroko otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. Okazało się, że nie był na wymarzonej leśnej polanie pełnej kolorowych kwiatów. Zamiast niej ujrzał swój własny pokój z szarymi, obdrapanymi ścianami i równie ponurym, starszym niż on sam biurkiem. Na jego środku nadal czekał zeszyt, który krzyczał, aby go otworzyć. Oczywiście Arvid nic takiego nie słyszał. Po prostu wiedział, że tak jest.

Wewnętrznie coś kazało mu odrobić te lekcje. Wielokrotnie wmawiano mu, że powinien zająć się swoimi obowiązkami. Widocznie pozostał po tym jakiś ślad. Cichy, ale dający o sobie znać. Ostatnio miał wrażenie, że popadł w jakąś paranoję. Ciągle przypominało mu się, że musi coś zrobić, bo przecież jest jeszcze tyle do załatwienia! Zapewne było to skutkiem jego rozmów z rodzicami. Twierdzili, że jego wyniki nie są zadawalające. Mieli wobec niego duże wymagania. Arvidowi nie podobało się, że większe od tych, które dawali starszemu synowi. Chłopiec uważał to za wielką niesprawiedliwość.

Niesprawiedliwość, z którą czas coś zrobić!

Coraz częściej myślał o tym, że z każdą minutą jakaś część jego dzieciństwa zostaje mu odebrana. Coraz rzadziej mógł być dzieckiem, a być dzieckiem — to znaczy sobą. Coraz rzadziej czuł się wolny. Coraz rzadziej w ogóle był szczęśliwy...Owszem, to siedziało w jego głowie stanowczo zbyt często. A jednak ani chwili nie spędził na zastanawianiu się, jak można coś zmienić.

Gdy nie ma rozwiązania, nie ma problemu, a on był pewien, że problem był. Uśmiechnął się sam do siebie. Rozwiązanie wręcz samo do niego przybiegło i prosiło się o realizacje.

To było jedno z tych szalonych. Tych, których nieodłącznym elementem będzie strach i obawa. Arvid doskonale o tym wiedział. Był tym tak zafascynowany, tak pochłonięty, że jak na zawołanie zapomniał, że jeszcze przed chwilą martwił się o prace domową. Wyleciało mu z głowy również to, że za mniej niż pięć minut przyjdzie jego ojciec, aby sprawdzić, jak mu poszło.Chłopak w pośpiechu chwycił pióro i zamazał napis z okładki. Dłoń kazała mu podmienić go nalepką z napisem "Plac Broni", ale wiedział, że nie może tego zrobić. Jeszcze nie teraz.Dopiero się okaże, czy w ogóle będzie mógł...

❝Wśród Płomieni ❮Chłopcy z Placu Broni❯❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz