Drogi Pamiętniczku.
Chcę żyć. Proszę, niech ktoś da mi szansę. Zrobię cokolwiek.
Pamiętniku... Nie chcę zniknąć.🌼 🌼 🌼
- Moja! - krzyknął Watari.
Był dwudziesty pierwszy października. Jakimś cudem, lekarz Mutsumura zgodził się na udział Iwaizumiego w zawodach. Nie był do tego przekonany, ale nie umiał odmówić zrozpaczonemu Hajime. To była chyba ostatnia rzecz, którą mógł dla niego zrobić, bo chłopak odmawiał poddania się operacji.
Seijoh udało się przejść przez wszystkie etapy eliminacji, aż do półfinału. Już od dobrej godziny rozgrywał się ich mecz przeciwko Karasuno.
Hanamaki i Matsukawa nie byli przekonani do udziału Hajime w meczu. Kilka razy byli u chłopaka w szpitalu, więc wiedzieli jak zły był jego stan. W dodatku Oikawa był na Iwaizumiego wściekły i ograniczał z nim jakiekolwiek interakcje, co tylko pogarszało sprawę.
Ale Hajime był dziwnie zadowolony. Cieszył się, że stoi na boisku, nawet ze świadomością, że być może robi to już ostatni raz w życiu. Miał nadzieję, że nie.
- Iwa! - krzyknął Tooru, odbijając piłkę. Asowi ledwo udało się zbić tę wystawę.
Popatrzył na szatyna, który drapiąc się po karku, odwrócił wzrok.
Na cholerę mi dokuczasz? Przecież gramy do jednej bramki. - pomyślał Hajime
- Nie potrzebujesz zejść? - mruknął Issei.
- Przestań, przecież nie umieram. - machnął ręką, po czym zorientował się, że tak naprawdę, to umiera - Znaczy... Nie, nie potrzebuję zejść. - burknął.
Matsukawa obdarzył go zrezygnowanym spojrzeniem.
- Tylko żeby nie było za późno. - odbiegł z powrotem na swoją pozycję.
- Powodzenia, Suga - san! - krzyknął Tanaka.
Wystawa przeszła, a Iwaizumi ponownie ją przyjął. Piłka poleciała wprost do Oikawy, który wystawił ją do Kyoutaniego. Blondyn walnął w nią z całej siły, przez co odbiła się od rąk Kageyamy i uderzyła w czoło Tanaki. Tobio i Sugawara zamienili się miejscami, a Hinata wyskoczył do ataku. Czarnowłosy posłał jednak piłkę do Asahiego.
I gdy wydawało się, że akcja jest już skończona, Hanamaki rzucił się na ziemię i w ostatniej chwili uratował drużynę przed utratą punktu.
- Odbił to! Odbił! - krzyczeli kibice Aoby Johsai.
- Ale piłka wyleciała za boisko! - przekrzykiwali ich zwolennicy drużyny kruków.
Oikawa biegł najszybciej jak tylko potrafił. Starał się stawiać największe kroki, jakie tylko mógł. Wszyscy mieli dziwaczne wrażenie, że czas zastygł w miejscu. Rozgrywający wskazał palcem, na stojącego po drugiej stronie boiska, asa. Ten szybko zrozumiał o co chodzi.
I jakoś ciepło mu się na sercu zrobiło.
Tooru odbił piłkę, lądując na ustawionym tam stoliku i kilku krzesłach. Starając się ignorować ból, ruszył z powrotem na boisko, gdzie Iwaizumi już przebijał niesamowicie długą i precyzyjną wystawę na drugą stronę siatki. Z wielką gracją wyminął blok Kageyamy. Z równie wielką gracją, za Tobio pojawił się Sawamura, który przyjął piłkę, wybijając ją na drugi koniec hali.
Był to ułamek sekundy rozluźnienia dla Seijoh, bo, z jakiegoś powodu - Tanaka Ryuunosuke bardzo szybko znalazł się przy kulistym przedmiocie, prawie rozwalając sobie twarz na parkiecie.
CZYTASZ
Żonkil - IwaOi
FanfictionW męskiej łazience siedziało dwoje chłopców. Jeden dławił się łzami, a drugi - żonkilami. Opowieść została osadzona w Hanahaki AU. ENGLISH VERSION ON AO3 (link in my bio)