Drogi pamiętniczku.
Przypilnuj, żeby Tooru dobrze się trzymał.🌼 🌼 🌼
- Mam hanahaki.
Matsukawa zamrugał, w przeciwieństwie do Hanamakiego, którego stan osłupienia uniemożliwiał mu nawet drgnięcie powieką.
- Nie masz. - pokręcił głową kędzierzawy.
- Co?
Issei i Takahiro przez ostatnie dwa miesiące chodzili wyprani ze swoich uczuć na maksa. Informacja o chorobie, a potem śmierć Hajime ich wykończyła. Byli załamani. A teraz jeszcze Oikawa.
- Powiedziałem ci, że nie masz. - poprawił torbę na ramieniu - Mam tego dość.
Prawda była taka, że nawet tak pozornie twardy facet jak Matsukawa dał się złamać. Teraz jednak, starał się uciec od chłopaków przed ponownym pęknięciem.
- Co ty, oszalałeś? - wydukał Hanamaki.
Tooru poprawił się na krześle. Ta dwójka była bardzo specyficzną parą osobników. Szatyn wiedział, że przeżywają ostatnie wydarzenia na swój sposób.
- Mam dość opłakiwania przyjaciół. - odparł, zatrzymując się w drzwiach pokoju Oikawy - Jeśli zaprosiłeś nas, żeby powiedzieć tylko o tym, to będę się już zwijał.
Takahiro był wściekły na czarnowłosego, ale nie odezwał się do niego ani słowem. To chyba jakiś niemy protest.
- On... - podrapał wierzch drugiej dłoni - On chyba musi się z tym przespać.
- Wiem. - kiwnął głową Tooru, poprawiając zsuwające się w nosa okulary - Nie przejmujcie się.
- Jakbyś potrzebował pomocy, to...
- Nie trzeba. - zatrzymał go ruchem ręki - Chciałem wam tylko powiedzieć. Możesz już iść, jak chcesz.
I znowu został w pokoju sam.
Rodzice Oikawy, dwa dni temu wylecieli do jego starszej siostry, mieszkającej w Stanach. Mieli zatrzymać się tam tylko na kilka dni, więc powinni wrócić do końca tygodnia, zabierając przy tym Asami, jej męża i syna - Takeru.
Katsumi i jej mąż byli wściekli na siebie samych, że musieli zostawiać straumatyzowanego syna w domu. Ich wyjazd był jednak konieczny, więc ze względu na stan zdrowia Tooru, bardzo chcieli wziąć go ze sobą. Szatyn jednak uparł się, że zostaje w domu oraz przysiągł, że jakby coś było nie tak, to wezwie sąsiada, który był przygotowany na taką możliwość, a następnie powiadomi ich i lekarza - pana Mutsumurę - czyli dokładnie tego samego doktora, który leczył Hajime.
Trzecioklasista wolałby oddać się w ręce pani Iwaizumi, ale po śmierci syna pojechała ona do Ōsaki, gdzie mieszkali jej rodzice. Nie dawała znaku życia. Martwił się o nią. Kobieta zawsze robiła mu za drugą matkę. Straciła męża i syna. Na pewno jest załamana.
Rozgrywający zaczął się poważnie zastanawiać, czy dożyje marca i egzaminów końcowych. Jeśli jego choroba będzie rozwijać się takim samym tempem jak u Iwaizumiego, to teoretycznie mógłby nawet chwilkę postudiować.
Po co się uczyć, skoro i tak umrę? - przeszło mu przez głowę, a on od razu postarał się wyzbyć tej myśli, gdyż przypomniał mu się fragment jednego z pamiętnikowych wpisów Hajime.
Mogłem się obijać. Jednak robiłem wszystko, żeby nie umrzeć nic nie robiąc.
Tego wieczora miał udać się do szpitala, by zrobić prześwietlenie płuc. Mutsumura chciał ustalić jak szybko rosną kwiaty w płucach szatyna.
CZYTASZ
Żonkil - IwaOi
FanfictionW męskiej łazience siedziało dwoje chłopców. Jeden dławił się łzami, a drugi - żonkilami. Opowieść została osadzona w Hanahaki AU. ENGLISH VERSION ON AO3 (link in my bio)