Urodzinowa impreza, randka na balkonie i pogodzenie się z przeszłością

34 3 0
                                    

Dzisiejszego wieczoru poznałam braci SlenderMana; RandyMana, TrenderMana i SplendorMana. Wszyscy ujmowali mnie swoim sposobem bycia.
Nigdy nie śniło mi się nawet, że ich poznam.
Otrzymałam całą górę prezentów. Nie otworzyłam ich od razu. Wolałam sobie zachować je na później.
Sally, Frisk, Lauren i Clockwork upiekły dla mnie ciasto. Było moje ulubione, bo czekoladowe, z bakaliami i kawałkami czekolady. Było tak dobre, że mogłabym je jeść cały czas. Następnie zostały podane przystawki i na koniec dania główne. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z żartów. W końcu zerknęłam na zegarek . Czwarta nad ranem. Powinnam iść już spać, jeżeli chcę jutro po południu ukraść Blue i jego przyjaciela.
Podniosłam się z kanapy i odłożyłam karty.
-Kareta, wygrałam. A teraz wybaczcie, pójdę już spać.
Zostałam pożegnana uśmiechami i machaniem, a także kilkoma dobrymi słowami.
Weszłam po schodach i po kilku minutach uchyliłam klamkę do naszej sypialni.
Było tam całkowicie ciemno, zasłony były zaciągnięte.
Weszłam tam i zamknęłam za sobą drzwi.
-Jesteś tu?- zapytałam.
Usłyszałam kroki na dywanie.
Obróciłam się i ujrzałam świecące na żółto oczy.
-Witaj Kee...-usłyszałam syk.
Odsunęłam się pod ścianę i zaczęłam macać ciemność w poszukiwaniu czegoś do obrony.
-Nic ci nie zrobię. Jestem tu tylko z polecenia Najwyższej Strzygi, twojej matki. Mam przekazać ci prezent od niej.
-J-jaki prezent?- wyjąkałam.
Zwielokrotniony śmiech.
- Czyżbyś zapomniała, o twoich urodzinach? Przecież je przed chwilą obchodziłaś... nieprawdaż?
-I co cię to? -natrafiłam na coś ostrego. Dobrze.
Tajemnicza "strzyga" położyła w moich dłoniach szkatułkę.
Natrafiłam plecami na włącznik światła. Zapaliłam oświetlenie i rozejrzałam się.
Nikogo nie było w pomieszczeniu, nie licząc mnie. Na moich dłoniach spoczywała duża skrzynka z metalu. Motyw był ten sam (czarny metal i żółte kryształy), tyle że na pokrywce była naga piekielna karma zasłaniająca swoje kobiecości dłońmi i ogonem.(Na głowie miała rogi.)
Podeszłam do łóżka i położyłam ją na pościeli. Zupełnie nie wiem, co o tym sądzić...
Z wahaniem uniosłam pokrywkę i zobaczyłam, że w czerwonym aksamicie leży...koronkowy czerwony gorset i jakaś fiolka z niebieskim płynem. Odkorkowałam ją i powąchałam. To perfumy. Miały podniecający zapach...
Wiem co robić. ¬^¬ .
Poszłam pod prysznic ze szkatułką.
Zamknęłam się i po kwadransie już byłam gotowa. Wysuszyłam tylko włosy ,nałożyłam czerwoną szminkę na usta i założyłam gorset.
Wyjęłam kolczyki z nosa i brwi i schowałam je. Na koniec skropiłam się dużą ilością perfumu i zawinęłam się w czarną podomkę.
Wyszłam z łazienki i prawie wbiegłam do łóżka.
Przykrywszy się kocem, zapaliłam tylko świeczki i zamknęłam oczy,udając, że śpię.
Po kilku minutach wszedł Offender. Podszedł do mnie z czymś szeleszczącym.
Poczułam pocałunek na włosach.
"Jeszcze nie zasypiaj, mu lady."
Otworzyłam oczy i spojrzałam na ogromny bukiet róż, który trzymał w drugiej dłoni.
-To dla mnie??? O^O
"Nie, dla innej kobiety..." wymruczał zniewalająco i wręczył mi go.
-Jesteś kochany...- przytuliłam go i podniosłam się z materaca.
-Chciałbym cię zabrać w pewne miejsce... weź sweter.
-Nie mogę się doczekać... zabrałam róże i podeszłam do śliwkowego swetra, którego zostawiłam na oparciu fotela. Założyłam go i owinęłam się nim.
Na swoich ramionach poczułam ręce Offa.
"Zamknij oczy," powiedział.
Położyłam prawą dłoń na oczach i nabrałam oddechu.
Pod bosymi stopami nagle poczułam coś zimnego. Za to wokół mnie... promieniowało ciepło.
-Czy mogę?- zapytałam.
"Tak"- powiedział.
Odsunęłam dłoń i westchnęłam z zachwytu.
-Przeszedłeś samego siebie!
Staliśmy na balkonie. Przy rzeźbionej balustradzie, stał nakryty stolik, z jakąś potrawą, kieliszki, tależe, sztućce, kwiaty...
Mój partner odebrał ode mnie kwaty.
Poprowadził mnie do krzesła i odsunął je za mną, abym mogła usiąść.
Kiedy spoczęłam przysunął mnie do stołu i sam zasiadł po drugiej stronie.
-Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam.
"Nie dostałaś ode mnie prezentu."
Zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
-Wystarczy mi twoja obecność... :///^)
"Nonsens. Doskonale wiem, czego potrzebuje kobieta."
Przewróciłam oczyma z delikatnym uśmiechem.
-Ty i te twoje przechwałki.
Nie odpowiadając nałożył mi na tależ potrawę.

Copypasta (Offender Man x oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz