**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚24˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*

314 25 5
                                    

Przetarłam twarz rękoma, następnie niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Zaczęłam szukać telefonu, który był gdzieś zagrzebany w poszewce, ale jak na złość nie mogłam go znaleźć.
Odpadłam plecami na łóżko, poddając się z dalszych poszukiwań mojego urządzenia, którego nigdy nie odstąpiałam na krok.

Zamknęłam oczy, biorąc więcej powietrza do płuc odpływając w krainę moich myśleń i rozkmin.
Mój cenny spokój przerwało, coś lub ktoś pukając w okno, które miałam obok mojego łóżka. Wypowiedziałam wiązankę przekleństw pod nosem, tym bardziej gdy moje nogi zetchnęły się z zimnymi palelami, odkryłam się szczelniej kocem, aby było mi ciepło, i podeszłam do okna.
Otworzyłam je a moim oczom ukazał się Ranboo stojący z kamykiem w ręku.

Y- w księcia się bawisz?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry.

R- tak moja królewno-ukłonił się, na co parskłam śmiechem- czy zaszycisz mnie swoją obecnością, i mogłybym gdzieś cię zabrać?

Przewróciłam oczami, przy okazji zobaczyłam mój telefon leżący na nocnej szafce, poczym szybko go złapałam i sprawdziłam godzinę 5:30.

Y- człowieku ty jesteś normalny!- powiedziałam głośniej, tak aby nie obudzić Lexy- jest 5 nad ranem!

R- no o to chodzi!- wyraził zdanie z entuzjazmem- chodź i nie marudź, a nie pożałujesz!

Y- daj się ubrać- podeszłam do walizki, wyjmując szare dresy, z czarno-białą bluzą, którą dostałam od Mark'a na tarasie gdy wyszliśmy razem

Y- poczekaj tu na mnie, bo ja idę po bluzę.

Wiem genialny.

Obróciłam się na pięcie w drugą stronę, i gdy chciałam postawić pierwszy krok, Mark złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, tak że byłam oparta o jego tors, słyszałam jak jego serce bije powoli, oraz na szyi czułam jego ciepły oddech.

R- masz- podał mi bluzę, uchyliłam lekko usta aby powiedzieć, że jemu będzie wtedy zimno, lecz przerwał- i nie, nie mów że będzie mi zimno, znam cię zbyt dobrze i wiem co chciałaś powiedzieć, ubierz to.

Bez wachania wzięłam jego własność i założyłam na siebie, jego bluza była koloru biało-czarnego i mi się podobała, ale była zbyt za wielka i długa bo dosięgała mi do kolan.

R- wyglądasz w niej uroczo- uśmiechnął się.

Nie chciałam nic mówić, więc wtuliłam się w niego, a on złożył mi całusa w czoło.

Na te wspomnienie automatycznie uśmiechnęłam się pod nosem zakładając ją przez szyję. Potem założyłam swoje czarne Conversy, i wyszłam z domku. Brunet czekał już na mnie, był oparty o ścianę a jego wzrok czułam wszędzie jak przeszywał moje ciało, na końcu zatrzymując się na moich oczach. Odepchnął się od ściany stając przy mnie, dzięki temu mogłam czuć jego intensywne perfumy, oraz ciepły oddech na karku.

R- musisz częściej chodzić w moich ciuchach- szepnął mi do ucha- a teraz idziemy- złapał mnie za rękę prowadząc w jakimś kierunku.

Nic nie odpowiedziałam. Tylko wpatrywałam się jak jego włosy latają w różne strony.

R- to tu- pokazał palcem na jezioro, w którym wczoraj wrzucili dziewczyny za makijaż, miała być to nasza "kara"

Y- dobrze, że wtedy Zack mnie wziął- stwierdziłam siadając na małym mostku.

Po chwili Ranboo zrobił to samo siadając koło mnie. Zdjęłam swoje buty, następnie zaczęłam moczyć czubki palców w wodzie.

Jezioro nad ranem to było coś pięknego. Mogłam patrzeć na ten widok godzinami, niewidoczne fale, w których odbijają się promienie słońca, dzięki temu mogłam określić, że się błyszczało. Był wschód słońca, a kolor nieba był różowo-fioletowy, myślałam że taki widok można zobaczyć tylko przy zachodzie ale się myliłam.

~Kocham cie...~ | Ranboo x reader | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz