Rozdział 29 - Złe Przeczucia

162 12 0
                                    

Emilia:

Ostatnio mam złe przeczucia wobec przyszłości rodu królewskiego wampirów. Ja sama byłam kiedyś czarownicą, bo Dominik mnie przemienił w wampira ponad sto lat temu zaraz po naszych zaręczynach, kiedy nie miał on takiej obsesji na punkcie władzy, która na szczęście mu przeminęła. Jednak zachowałam jeszcze resztkę moich magicznych zdolności i potrafię przeczuwać złe sytuacje, które się przydarzą w przyszłości.

Postanowiłam przyjechać do zamku, aby porozmawiać z Eleonorą i przy okazji odwiedzić rodzinę Adama oraz pomóc rozwiązać ten problem, ponieważ nie mogłam już dłużej na to patrzeć. Kiedy Eleonora usiadła obok mnie na kanapie w salonie, która znajduje się w wieży Adama, to zaczęłam jej tłumaczyć po co, chciałam z nią rozmawiać.

- Musimy porozmawiać o twoim rodzie El. - a ona się zdziwiła tym powodem do rozmowy.

- A nie możesz porozmawiać o tym z ojcem?

- Niestety, ale w tym przypadku nie mogę z nim o tym rozmawiać.

- Więc o co chodzi?

- Mam ostatnio złe przeczucia jeżeli chodzi o klątwę, lecz nie wolno mi o tym mówić nikomu. Nawet Dominikowi chociażbym chciała mu o tym powiedzieć. A jedynie mogę przekazać moje złe przeczucia twojemu pokoleniu.

- O czym ty mówisz? - i Eleonora zmarszczyła brwi.

- Klątwa zaczyna ewoluować, a od następnego pokolenia zaczną się dziać dziwne rzeczy. Pewien ktoś będzie chciał się wybudzić, lecz ta osoba będzie musiała go przed wybudzeniem się powstrzymać. Jednak to nie będzie zadanie wasze, a kogoś innego z waszego rodu. Dlatego wy musicie zebrać najsilniejsze osoby z rodu na przestrzeni następnych lat, aby stworzyć na nowo Wampirzą Radę.

- A co z wami?

- Czas na Maeve, Dominika oraz Adriana minął, a nowy będzie na nich czekać dopiero po śmierci.

- Jednak o co ci dokładnie chodzi?

- Nie mogę ci tego dokładnie wytłumaczysz, ale z czasem cała wasza piątka się dowie. - uśmiechnęłam się tajemniczo.

- Chcesz powiedzieć, że klątwa ich zabije?

- Zgadza się, a wasze pokolenie oszczędzi.

- Więc również chcesz przez to mi przekazać, że klątwa w przyszłości również będzie ''pochłaniać'' członków rodu, a niektórych będzie oszczędzać? - zapytała ponownie Eleonora.

- Masz rację. - potwierdziłam.

- Jednak nie rozumiem jednego. Mamo kim tak na prawdę jesteś? Mi i Adamowi od zawsze mówiłaś, że jesteś wampirem, ale to nie wygląda jakbyś nim była, a w szczególności kiedy widzę twoją niechęć do picia krwi.

- Masz rację, bo nie jestem prawdziwym wampirem, a przemienioną w niego osobą. - westchnęłam ciężko na to wspomnienie. - Kiedyś byłam czarownicą, lecz twój ojciec mnie przemienił w wampira ponad sto lat temu. Moi rodzice nie mogli znieść tego, że związałam się z wampirem, dlatego mnie wydziedziczyli z rodziny. Nie miałam żadnego rodzeństwa, więc moja matka nie miała kogo nauczać teoretycznej wiedzy magicznej. Jednak po jakimś czasie moi rodzice zginęli podczas walki z silnym czarodziejskim rodem. Ja sama nie wywodzę się z potężnego, czarodziejskiego rodu więc moja rodzina była nic nie znacząca w całym sabacie.

- A jakim rodzajem magii się posługiwałaś? - zapytała zaciekawiona Eleonora.

- Potrafiłam stosować magię dusz oraz śmierci.

- Przecież są to najrzadsze rodzaje magii, więc jakim cudem potrafiłaś je używać?!

- Nie umiałam nad nimi w pełni panować, ale połączyłam je w jedno. Po połączeniu tych dwóch różnych typów magii umiałam przewidywać przyszłość oraz odbierać z przyszłości złe lub bardzo niepokojące sygnały, które dotyczyły moich bliskich. Jednak po przemianie w wampira nie mogłam używać już magii, lecz pozostała mi mała cząstka pozostała z niej, a dokładniej ciągle potrafię odbierać niepokojące sygnały z przyszłości, ale bardzo słabo więc coraz rzadziej używam tej umiejętności. Jednakże nikt z was nigdy nie odziedziczy moich specjalnych zdolności, a ja jestem jedyną w historii, której udało się takie coś zrobić.

- Jeszcze potrafiła takie coś pierwsza czarownica na świecie, czyli Gerd. - wtrącił się do naszej rozmowy Adam, który dopiero teraz przyszedł.

- Podejrzewasz mnie o coś Adamie?

- Tak. Nie mówisz nam wszystkiego, a podajesz szczątkowe informacje.

- Do czego dążysz?

- Do tego, że jesteś pierwszą czarownicą na świecie. - a mnie zamurowało.

-W sumie by się to zgadzało. - oznajmiła zamyślona Eleonora. - W końcu nikt oprócz niej nie potrafił używać magii śmierci oraz życia. A poza tym potrafi się dowolnie odradzać pomimo tego, że cały czas jest w wiecznym śnie.

- Więc mamo co ukrywasz? - zapytał poważnie Adam.

Nie sądziłam, że oni tak łatwo mogą mnie zdemaskować. To prawda, iż żadna czarownica ani mag nie potrafi używać magii życia oraz śmierci, lecz nie była to oznaka zdradzenia się. I tak prędzej czy później musiałabym im o tym powiedzieć, lecz nie myślałam, że nadejdzie to tak szybko.

- Brawo. Zdemaskowaliście mnie. - uśmiechnęłam się lekko.

- Dlaczego nie powiedziałaś tego nam wcześniej? - zapytała z widocznym bólem w głosie Eleonora.

- Nie mogłam, bo inaczej rozsadziłaby mnie klątwa, którą sama narzuciłam na wasz ród. A dodatkowo mogłoby się coś stać mojemu prawdziwemu ciału.

- A dlaczego nam pomagasz? Przecież sama rzuciłaś na nasz ród klątwę, więc nie widzę powodu, abyś to robiła. - zapytał podejrzliwie Adam.

- Zrobiłam to na prośbę pierwszego wilkołaka, od którego wywodzą się pierwotne klany Głównych Alf kontynentów. Osobiście nie miałam nic do Caesara, ale jego początkowa brutalność, obojętność oraz chłód okazywany Caroline był dla mnie nie do przyjęcia. Ja nie mogłam patrzeć po prostu na cierpienie mojej córki, więc tylko dlatego zgodziłam się na ten dziwaczny układ.

- To Caroline była twoją córką? - krzyknęła jednocześnie dwójka moich prawdziwych dzieci.

- Ogólnie to ona była człowiekiem, a nie czarownicą. Jednak postanowiłam ją adoptować, kiedy znalazłam ją podczas pewnego deszczowego dnia, gdy miała pięć lat. Pewien handlarz chciał ją wychłostać za to, że miała zamiar ukraść mu jedzenie, lecz go udobruchałam i wzięłam Caroline pod swoje skrzydła. Na początku była wobec mnie nieufna, ale z czasem zaczęła traktować mnie jak matkę.

- Mhm. - mruknęła pod nosem niedowierzając Eleonora.

- Powinniście zacząć uważać na ród, bo inaczej dojdzie do jego rozpadu. - ostrzegłam moje dzieci i wyszłam z wieży.

Oni poradzą sobie z prowadzeniem wampirów lepiej niż Caesar i jego synowie, więc mogę już raczej ze spokojem za kilka lat, bo chcę jeszcze zobaczyć moje wnuki, a dzieci Eleonory.

Królewska MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz