I

551 34 12
                                    

Jest godzina piętnasta. Levi siedzi na kanapie i ogląda bajkę z Romeo. Jest ciepły maj. Rok szkolny za niedługo się kończy, a Matt ma strasznie dużo pracy. Pracą Levi'a jest opiekowanie się Romeo, kiedy jego rodzice - Haruka i Mateo - pracują. Romeo ma już roczek i jest uroczą Betą z jasno brązowymi włosami, szarymi oczami i uroczym uśmiechem. Cały czas jest wesoły i na w sobie bardzo dużo energii. Romeo bardzo lubi spędzać czas z Levi'em. Już od pierwszych chwil Levi wiedział, że będą super przyjaciółmi. I tak się stało. Levi został najlepszym przyjacielem Romeo. Nie licząc Bibla, z którym chłopiec zawsze się bawi, kiedy jest u Matt'a. Brunet i blondyn bardzo wspierają młodych rodziców. Tak samo jak Iss i Vernon, którzy od ponad roku są razem. Issac na zabój zakochał się w Vernonie i teraz nie wyobraża sobie życia bez niego.

— Chcesz pobawić się samochodzikami? — spytał nastolatek, chwytając w ręce dwa zabawkowe samochody.

Romeo zabrał żółty samochodzik, zszedł na podłogę, a Levi zrobił to samo i oboje teraz leżeli na podłodze i jeździli samochodzikami po panelach, wydając przy tym różne odgłosy. Romeo zaczął udawać, że jego auto lata, po czym usiadł na plecach Levi'a i jeździk autkiem po jego ramionach, radośnie się śmiejąc. Nagle do domu wszedł Matt wraz z Biblem.

— Jestem! — zawołał blondyn, wchodząc do salonu.

Od razu podbiegł do Romea i wziął go na ręce, udając wcześniej, że chłopiec lata, a Bibel zaatakował bruneta leżącego na podłodze. Kiedy Levi przywitał się z psem, podszedł do Matt'a, który odstawiał właśnie dziecko na podłogę.

— Chcesz coś zjeść? — spytała Omega, dając swojej Alfie buziaka.

Matt nadal miał długie włosy, które najczęściej spinał w kucyka, okulary i kolczyk w uchu. Ubierał się praktycznie tak samo i jedyne co się zmieniło to to, że polubił nosić dziwne skarpetki. Dziś padło na niebiesko-zielone z ananasami i uśmiechniętymi emotkami.

Levi z resztą też się nie zmienił. Nadal na krótkie, czarne włosy, nosi ten sam pierścionek i naszyjnik z koniczyną. Ubiera się tak jak wcześniej, wygląda tak jak wcześniej i tak samo się zachowuje. Jedyne co się zmieniło to to, że nie musi już nakładać tony korektora, bo w końcu się wysypia.

— Nie, dzięki. Byłem z Louis'em na pizzy w tej nowej pizzeri obok szkoły — odparł, siadając na podłodze obok chłopca, który zabrał się za rysowanie.

— Haruka wpadnie po niego o 17 — rzekł nastolatek, siadając obok nich na kanapie.

Otworzył laptopa i zaczął przeglądać oferty pracy, którą musi w końcu znaleźć, gdyż rodzice nie mogą płacić za niego rachunków przez całe życie. To znaczy mogą i nie mają z tym problemu, lecz Levi ma. To, że mieszka sam było pierwszym krokiem do usamodzielnienia się. Teraz musi zacząć sam na siebie zarabiać.

Romeo zaczął bawić się z Biblem, więc Matt zostawił ich samych na podłodze i usiadł obok ukochanego, obejmując go. Położył głowę na ramieniu nastolatka i wpatrywał się w ekran.

— Kiedy my sprawimy sobie takiego uroczego dzieciaczka? — zapytał Matt.

— Mam 19 lat, nie sądzisz, że to za wcześnie? Jeszcze nie skończyłem szkoły, nie mam pracy, nawet jeszcze razem nie mieszkamy. Rodzice nie mogą mnie utrzymywać cały czas, a szczególnie, kiedy będzie jeszcze dziecko. Najpierw trzeba się ustatkować, Matt — odparł Levi, zamykając laptopa.

— Ja mam pracę, za kilka miesięcy będziemy razem mieszkać, jak będziesz w ciąży i tak nie będziesz mógł pracować, a ja dobrze zarabiam. Sprzedam moje dotychczasowe mieszkanie — wzruszył ramionami.

— Wrócimy do tego później. Teraz idę zadzwonić.

Levi udał się do holu, ubrał buty i sweter. Wyszedł przed dom i usiadł na schodach. Odpalił jednego papierosa i zaciągnął się nikotyna, przymykając oczy. Chciał uniknąć tego tematu. Matt od kilku miesięcy gada o dziecku, lecz Levi nie czuję się gotowy. Psychicznie tak, lecz finansowo nie. Omega chce zapewnić dziecku najlepsze warunki, a nie mając pracy nie może tego zrobić. Nie chce żyć na utrzymaniu rodziców, a wypłata Matt'a z pewnością nie starczy na jedzenie, opłacenie rachunków, zabawki i ubranka dla dziecka.

Rozumie to, że Matt chciałby już założyć rodzice, ale związując się z Levi'em powinien liczyć się z tym, że szybko to się nie stanie. Chociaż to nie do końca był wybór Matt'a, ale jednak powinien się z tym liczyć.

Znów zaciągnął się nikotyną i po chwili wypuścił z ust dym, przypominając sobie plany o rodzinie, które tworzył z Adamem.

Dwójka dzieci, pies, rybki, szczęśliwa rodzina, wspólne kolacje, dom z ogródkiem, dużo pieniędzy.

Mama Adama już dawno do niego nie dzwoniła w sprawie nowych znalezisk.

Dopiero dwa miesiące temu nastolatek zdał sobie sprawę, że Adam planował samobójstwo od dłuższego czasu i cholernie go to przybiło. Nie ma już do niego żalu i co jakiś czas do odwiedza, nie myśli o nim już tak dużo. Adam staje się odległym, lecz nadal pięknym wspomnieniem.

— Przepraszam, Levi, że cały czas gadam ci o dziecku, ale zrozum mnie. Mam już dwadzieściasześć lat i ani jednego dziecka. Chce zestarzeć się i poznać swoje wnuki przed śmiercią — powiedział Matt, wchodząc do kuchni.

Levi siedział właśnie ma blacie i pił herbatę przeglądając Twittera. Nie wiedział czego Matt nagle zaczął o tym mówić. Od ich ostatniej rozmowy o dziecku minęły dwa tygodnie.

— Rozumiem cię, Matt, ale ty też musisz zrobić to, że ja mam dziewiętnaście lat i nie czuję się do końca gotowy na dziecko — odparł nastolatek, schodząc z blatu i odkładając kubek z herbatą na blat.

Podszedł do ukochanego i przytulił się do niego, czując w nozdrzach jego piękny zapach. Matt objął Omegę wzdychając.

— Co myślisz, by pod koniec czerwca zacząć przeprowadzkę? — spytał blondyn.

— Jestem za — Levi uśmiechnął się i odsunął od Alfy. — Iss i Vernon zaraz przyjdą — oznajmił.

— Dobra, to ja się zwijam. Muszę wydrukować test dla twojej klasy, iść z Biblem na spacer i chyba mama dziś zadzwoni.

Levi pożegnał się z Matt'em długim pocałunkiem, po czym udał się do salonu. Usiadł na kanapie i włączył telewizor. Skakał po kanałałach do momentu, w którym Iss i Vernon nie weszli do środka. Wtedy chłopak wstał i udał się do holu, by przywitać gości.

Od autora: Wybaczcie, że pierwszy rozdział jest taki krótki i bez żadnego sensownego zakończenia, ale moja wena co do tego opowiadania totalnie wysiadła. O ile mam jakiś plan to totalnie nie potrawie się wczuć w to co oni mogą czuć i w ogóle. Przykro mi bardzo, bo przywiązałem się do tego i wiem, że wam się to podoba. Może raz na jakiś czas coś się pojawi. Może jakoś moja wena wróci, ale jak na ten moment nie mam zbytnio weny do pisania ://

Założyłem booktoka i miło by mi było gdybyście tam wpadli.
Nazwa: h.o.tt.e.a
Mam też ig o tej samej nazwie i tematyce.

Mam nadzieję, że was nie zawiodłem..

★Nie opuszczaj mnie moja Omego★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz