heat waves

618 99 41
                                    

so we never think
about you and me

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

Nicholas leżał na łóżku Karl'a, wpychając w siebie jakieś kawowe cukierki, które staruszka wcześniej wcisnęła mu do dłoni. Karl leżał tuż przy jego boku, opierając swoją głowę na jego ramieniu.

W głowie Nick'a dosłownie szumiało, czuł każdy najmniejszy oddech i ruch Karl'a, jego zapach, teksturę puszystych włosów i niemal miał wrażenie, że słyszy jak drugi mruga, mimo że z laptopa leżącego na biurku nieprzerwanie wydobywała się muzyka. Nigdy by nie pomyślał, że Heat Waves może brzmieć tak dobrze jak w tej chwili, jego znajomi zupełnie obrzydzili i odstraszyli go od tej piosenki. W tym momencie jednak musiał przyznać, że trochę czuł się jakby ta denna i słyszana przez niego tryliard razy nuta wpasowywała się w jego aktualną pozycję.

Sometimes all I think about is you.

Zdecydowanie, jedynym o czym Nick teraz myślał, był chłopak przytulający się do jego boku. Mimo że Karl nawet nie zwracał za bardzo na niego uwagi, prawdopodobnie lekko przysypiając. Chłopak o karmelowym odcieniu włosów miał przymknięte oczy, a jego długie rzęsy ładnie ozdabiały jego powieki, rzucając również cień na jego zaczerwienione policzki.

Jego skóra była odrobinę podrażniona, zupełnie jak wargi. Nick zauważył już dawno, że Karl miał niezbyt zdrowy zwyczaj drapania się po twarzy bądź przygryzania ust, gdy czymś się stresował.

Nick cicho westchnął, przewracając się odrobinę na bok tak, by Jacobs dalej miał możliwość leżenia na jego ręce. Nawet jeśli ramię Nick'a już niemożliwie bolało, a ból promieniował aż do jego karku, nie miał zamiaru jej ruszać. Zdecydowanie był gotowy na to poświęcenie, byle tylko młodszy chłopak się od niego nie odsunął, zabierając ze sobą swoje ciepło. Nick powoli zaczynał się srogo martwić tym, co działo się w jego głowie i ciele w pobliżu Jacobsa, no bo przecież to nie tak, że nie widział tego jak się zachowywał.

Przyspieszone bicie serca, dziwne uczucie paraliżu, które mimo wszystko szybko mijało zastępowane przez charakterystyczne ciepło, ten dziwny rodzaj nikłego, ciągłego stresu i uśmiech, który zawsze był zabłąkany gdzieś na jego twarzy, kiedy widział posiadacza niebieskoszarych tęczówek, długawe spojrzenia i nienachalna, ale jednak widoczna i nowa dla Nicholas'a potrzeba dotyku. Zdecydowanie Armstrong wiedział, że Karl nie był mu obojętny.

Tego dnia w bibliotece, kiedy Luke powiedział mu, że wydaje mu się, że Nick patrzy na Jacobs'a w trochę inny, niż czysto przyjacielski sposób coś go oświeciło, a ta głupia myśl, że Karl obrósł sobą każde jego przemyślenie i skrawek duszy napawała jego umysł ciągłym i żmudnym uczuciem otępienia.

Nagle Karl przewrócił się w jego stronę, mrucząc coś cicho pod nosem, nieświadomie przybliżył się do Nick'a jeszcze bardziej, praktycznie wtulając się w jego klatkę piersiową. Chłopak spał, jego oddech był równomierny, a skóra była rozgrzana od ciepła, jakim był otoczony. Biały, świąteczny sweter w różnokolorowe paski jaki miał na sobie lekko zawinął mu się do góry, ukazując Nick'owi gładką, ale w niektórych miejscach porysowaną skórę, na której widniała gęsia skórka. Sweter akurat zawinął się na taką wysokość, że odsłaniał lekko zarysowaną, ale dalej męską talię i całkiem spory skrawek bladych pleców, na których widniały drobne pieprzyki.

Nick przełknął ślinę, wpatrując się w ciało młodszego jak zaczarowany. Nerwowo odwrócił wzrok, nie bardzo wiedząc co powinien ze sobą zrobić. Kusiło, cholernie kusiło żeby położyć na tej rozgrzanej skórze swoją wiecznie lodowatą dłoń. Nick jęknął żałośnie w myślach, starając się zawiesić wzrok na czymkolwiek innym. Jego ofiarą stał się komplet różnokolorowych poduszek i kubków, które dostał od Jacobs'a jako prezent. Młodszy stwierdził, że Armstrong zdecydowanie musi nadać życia swojemu mieszkaniu, na co starszy tylko z uśmiechem pokiwał głową, takie kolorowe akcenty kojarzyły mu się z Karl'em. Sam wręczył mu złotą bransoletę, która już tkwiła na nadgarstku młodszego i małego misia przedstawiającego pandę.

Nawet nie zorientował się, kiedy jego dłoń jednak spoczęła na talii wyższego. Zwyczajnie się zamyślił, a jego ciało samo wykonało ten krótki ruch. Niemal czuł, jak ciepło rozchodzi się po całym jego ciele od wnętrza dłoni. Dawno nie miał takich świąt, zdecydowanie były inne niż wszystkie inne, jakie do tej pory przeżył. Nie było harmideru, jaki powodowała rodzina Clay'a co chwila biegająca w różne zakątki domu, nie było głośnych zwierząt, małych dzieci, głośnych rozmów i tej niezręczności, którą zawsze mimowolnie czuł siedząc nie ze swoją rodziną przy stole. Mimo że spędzał tam święta co roku, nigdy do tego tak naprawdę nie przywykł, a tutaj, w tym cichym, przytulanym domu zapełnionym tylko przez trzy osoby czuł się prawie jakby był na swoim miejscu.

Nick przymknął oczy, pozwalając sobie oprzeć brodę o karmelowe kosmyki, nieco wdychając ich zapach. Powoli chyba pogodził się z faktem, że Jacobs przyzwyczaił go do dotyku na tyle, że sam zaczął go chcieć. Otworzył oczy dopiero wtedy, kiedy telefon Karl'a zaczął wydawać z siebie ciche wibracje. Był zaspany, więc nawet nie pomyślał o tym, że to może być trochę nietaktowne i odebrał jego komórkę, nawet nie patrząc na to, kto tak właściwie próbował skontaktować się z młodszym chłopakiem w jego ramionach. Wydał z siebie ciche "Hm?" mające dać rozmówcy znak, że może zacząć mówić.

-Karl? Słuchaj, wyjdź przed chatę - głos Punz'a doszedł do Nick'a dopiero po chwili, więc nawet mu nie odpowiedział. - Mam dla ciebie niespodziankę.

Nick mruknął zrezygnowany, rozłączając się i rzucając telefon gdzieś za siebie. Spojrzał na Jacobs'a, który już miał otwarte oczy i cicho ziewał, zasłaniając sobie usta jedna dłonią. Delikatnie się przeciągnął, wyginając się lekko w tył, przez co ręka Nick'a do tej pory tkwiąca na jego talii przemieściła się na jego biodro. Nick jej nie ściągnął, jedynie zacisnął odrobinę dłoń, tak by nie spadła pod wpływem ruchu młodszego.

-Co jest? - mruknął zaspany Karl, patrząc na swój telefon wibrujący na ramie łóżka, był rozkojarzony i zaspany, rzeczywistość docierała do niego trochę wolniej niż zazwyczaj, więc nawet nie pomyślał by odsunąć się choć minimalnie od Nicholas'a.

-Punz dzwonił i kazał ci wyjść na zewnątrz- stwierdził Nick, z lekkim wyrzutem i irytacją w głosie. Blondyn powoli zaczynał lekko go irytować. Niby nie rozbił nic złego, ale sam fakt, że ta ciepła chwila została mu przerwana był dostatecznie denerwujący.

-Ah, robi to co roku- mruknął Karl, z delikatnym uśmiechem na twarzy, przewrócił się na plecy, przecierając oczy rękawem swetra.-Zupełnie zapomniałem.

Nick posłał mu pytające spojrzenie, ale nie skomentował sytuacji. Blondyn co roku przyjeżdżał pod dom młodszego by zrobić mu niespodziankę w święta? To brzmiało co najmniej jak jakaś ckliwa historyjka romantyczna o nieodwzajemnionej miłości, bo Karl wcale nie wyglądał jakby był tym szczególnie przejęty. Może to Nick wszystko nadinterpretował, nie rozumiał ich przyjaźni i nawyków, albo to Luke rzeczywiście starał się za bardzo.

▫☽┈▫❅▫┈☾▫

you look so broken when you cry
one more and then I'll say goodbye

when cats start dying | karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz