place in my heart
where love runs wild▫☽┈▫❅▫┈☾▫
Nicholas właśnie wrzucał do niewielkiego bagażnika swojego auta dwie nieduże czarne walizki, spoglądając co chwila na Jacobs'a opierającego się na boku pojazdu i wypalającego papierosa. Żółty lakier auta odbijał sobą delikatne promienie ulicznych lamp, które zostały niedawno zapalone. Niebo powoli robiło się bardziej przygaszone, a i tak ledwo widoczne przez zimowe chmury słonce chyliło się ku zachodowi.
Bagażnik zamknął się z głuchym trzaskiem, po czym Nick podszedł do wyższego, kradnąc z trzymanej przez niego paczki jednego papierosa. Tak w sumie, to szlugi i tak były jego, a Karl zwinął mu je z kieszeni kurtki, gdy kilka minut temu przytulali się na powitanie. Karl specjalnie nie wyciągał zapalniczki, którą również podwędził Nicholas'owi ze swojej kieszeni, mając nadzieję, że Nick się o nią nie upomni i zwyczaje posłuży się jego już odpaloną używką, by zażarzyć swoją.
Nie pomylił się, bo Nicholas już po chwili się do niego przybliżył i z fajką trzymaną w ustach przekrzywił głowę w bok, zupełnie jakby oczekiwał pocałunku. Karl mimowolnie się uśmiechnął, delikatnie się nad nim nachylając i również przekrzywił głowę, pozwalając starszemu zaciągnąć się tuż przy jego twarzy. Ich papierosy się zetknęły, a po chwili już oba wydalały z siebie trujący dym, który tak ochoczo wdychali do swoich płuc.
Kiedy skończyli, beztrosko rzucili niedopałki na zimny śnieg, w którym te natychmiastowo zaczęły się moczyć. Nick z uśmiechem otworzył drzwi od strony pasażera, gestem ręki zachęcając młodszego by wszedł do środka, na co dostał przewrócenie oczyma i ładny, podekscytowany uśmiech. Karl nie mówił tego na głos, ale Nick wiedział jak bardzo ten jest przejęty i rozpłomieniony na myśl o tym wypadzie. Aktualnie to wszystko odbijało się w jego oczach, chociaż Nick wiedział, że te i tak potrafią się doskonale maskować i kłamać. Wspomnienia z tego niedawnego felernego wieczora, przed którymi właśnie uciekali do zatłoczonego Londynu pewnie nadal siedziały w jego głowie, nieco go osłabiając.
Kiedy Jacobs siedział już w pojeździe, Nick zamknął za nim drzwi i obszedł auto, samemu chcąc zasiąść na miejscu kierowcy, przeszkodził mu jednak dźwięk otwieranych, starych drewnianych drzwi wejściowych do domu młodszego. Jego babcia stanęła w ganku, patrząc na niego w specyficzny sposób, ale jednak z jakąś minimalną dawką sympatii w oczach.
-Jeśli coś mu się stanie -odezwała się staruszka, poprawiając swoje okulary spadające jej z nosa. Ciemnofioletowa szminka perfekcyjnie nałożona na jej usta podkreślała jej oczy, a brudny pędzel w jej dłoni nadawał jej charakteru- Będziesz martwy.
Nicholas przełknął ślinę, ale pokiwał ze zrozumieniem głową, tym samym żegnając się z kobietą i wsiadł do auta. Niemal natychmiastowo przywitał go cichy śmiech Jacobs'a, nabijającego się ze strachu w jego oczach. Starszy przewrócił oczyma i przekręcił klucze w stacyjce, tym samym odpalając auto. Westchnął głucho, spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu, na którym wyświetlała się konwersacja z Clay'em z tego ranka.
"Od: Dream
Posikam się zaraz ze stresu, to pierwszy raz jak przyprowadzasz do domu chłopakaDo: Dream
Spadaj, nie jesteś moją matką"Nie czekała ich jakoś wybitnie męcząca i długa podróż, ale Nick sama myśl o przedstawieniu swoim dziwnym przyjaciołom Jacobs'a na żywo napawała go swego rodzaju strachem. W razie czego przynajmniej mógł mieć pewność, że Karl zdecydowanie pokocha i będzie czuł się swobodnie w towarzystwie Patches.
Zanim ruszyli, starszy włączył jeszcze radio, pozwalając się podłączyć pod nie Karl'owi, który zawzięcie szukał w swoim telefonie jakiejś odpowiedniej piosenki mogącej wpasować się w klimat ich podróży. Finalnie w końcu coś wybrał, ale Nick nawet nie skupiał się na słyszanych słowach, zamiast tego rozkoszował się samą melodią i tym, jak Karl delikatnie kołysał się w jej rytm, cicho śpiewając. Jego nieco opuchnięte usta otwierały i zamykały się co chwila, a chłopak co jakiś czas nawilżał je śliną niesioną na jego języku, jakby mroźne powietrze ciągle je wysuszało.
Nicholas włączył ogrzewanie, ruszając do przodu. Z całych sił starał się skupić na drodze, a nie na chłopaku siedzącym obok.
▫☽┈▫❅▫┈☾▫
Niebo zrobiło się już ciemne, a śnieg przestał całkowicie padać. Karl miał wrażenie, że stopień jego intensywności zmniejszał się wraz z kilometrami dzielącymi ich od Londynu. Ręka Nick'a na jego udzie sprawiała, że dreszcze co jakiś czas przechodziły przez jego kręgosłup. W aucie było ciepło, a skóra Nick'a jak zwykle pozostawała zimna sprawiając, że Karl mógł rozkoszować się tym kontrastem ich temperatur.
Młodszy spojrzał w granatowe niebo, na którym widniało trochę jasnych gwiazd. Niby zlepek jakichś gazów i plazmy, a na ciemnym niebie wyglądał wręcz straszliwie pięknie i sprawiał, że wszystko wydawało się być o wiele bardziej magiczne, niż rzeczywiście było w tym szarym świecie. Cicha melodia w tle pozwalała mu się zrelaksować, a on sam był praktycznie wtulony w wygodny fotel.
-Zjeżdżamy na jakiś parking na przerwę?-zapytał Nick, wyczekująco spoglądając na Jacobs'a, który właśnie poprawiał materiał swojej białej koszuli pod swoim biszkoptowym sweterkiem.
Już dawno pozbyli się swoich kurtek, gdyż w pojeździe naprawdę było już ciepło tak, że spokojnie zdążyliby się w nich spocić. Nick zjechał z trasy na jedną z bocznych dróg, do której prowadziło oznakowanie wskazujące parking. Po chwili dotarli do niewielkiego, praktycznie pustego miejsca postojowego, na którym znajdowała się stara budka, oraz jeden, zupełnie opuszczony i stary samochód. Widocznie trafili na parking widmo, ale zupełnie im to nie przeszkadzało, no i nie musieli płacić za swój mały postój.
Zaparkowali na jednym z miejsc, ale Nick nie wyłączył auta. Pozwolił, by muzyka dalej cicho grała, a ciepło z niego nie uciekało. Odpiął pasy i automatycznie się przeciągnął, cicho ziewając.
-Jesteś już zmęczony?-spytał cicho Karl, delikatnie nachylając się nad starszym, próbując dostrzec wyraz jego twarzy z uwagi na niezbyt sprzyjające temu oświetlenie -Może chcesz iść na trochę spać?
-Nie trzeba -odparł cicho Nick, głupio się uśmiechając. To nie było nic wielkiego, ale sam fakt, że chłopak spytał się o jego samopoczucie wydał mu się strasznie rozczulający i naprawdę to doceniał -Dam radę.
Karl potrafił dotknąć takich miejsc w jego sercu, o jakich jeszcze nikt inny nawet nie umiał pomyśleć.
▫☽┈▫❅▫┈☾▫
Jakieś propozycje, czego mogli słuchać podczas jazdy?
Z moich obliczeń wynika, że następny rozdział będzie budził różne, ciekawe emocje, przepraszam z góry 💁♀️
CZYTASZ
when cats start dying | karlnap
عشوائيZima jest porą roku, która dla znacznej większości mieszkańców z reguły pogodnego Brighton była niemałym wyzwaniem. Jedną z takich osób był Karl Jacobs, szczupły szatyn, którego usposobienie o wiele bardziej przypominało wiosnę. Pewnego ciemnego, z...