Panieńskie

35 2 0
                                    

//Trochę się zastanawiałam czy to w ogóle publikować, ale jestem ciekawa co sądzicie. Potraktujcie to z przymrużeniem oka.. //


-Ruda.. gdzie jesteś - powiedziała cicho Hermiona unosząc się. Pierwszy raz w życiu czuła się tak strasznie. Nie do końca wiedziała co zdarzyło się zeszłej nocy. Jej głowa bolała niemiłosiernie, kac dawał się we znaki, a eliksir powinna mieć w torebce, która gdzieś się kiedyś znajdowała. Nie mogła znaleźć żadnych swoich rzeczy, ani nawet określić gdzie się jest.
 -Miona, co my tu kurwa robimy? - Powiedziała Ginny wchodząc do pokoju. Najwyraźniej były w jakimś pokoju hotelowym zdecydowanie niższej klasy. Obie wyglądały nie najlepiej, można było stwierdzić na pierwszy rzut oka, że były po mocnej imprezę. Widocznie spędzenie panieńskiego panny Weasley w Vegas, to nie był do końca dobry pomysł.
- Dzisiaj mają dostarczyć kwiaty na ślub i mam się spotkać z przyszła teściową, błagam ratuj - powiedziała, ale Hermiona nie mogła przestać się śmiać.
- Co ci jest ? Poza tym co widzę.
- Ruda, już nie jesteś ruda. - powiedziała brunetka z trudem powstrzymując łzy. Ginny złapała się za głowę, rozplątała gumkę na włosach i mało co nie dostała zawału. Jej włosy były w kolorze jasnego blondu. Popędziła do łazienki potykając się o butelki leżące na ziemi.
- Hermiona!!! Ratuj, musisz z tym coś zrobić i przestań się śmiać. Wiem, ze potrafisz, błagam zrób no coś z tym. - Mówiła co raz szybciej i głośniej.
- Dobra, spokojnie i ciszej bo mi głowa pęka. Podaj mi tylko moją różdżkę. - Powiedziała brunetka już całkiem poważnie.
- A niby skąd ja ją mam mieć? - Zapytała Ginewra z politowaniem .
- Ale... ja jej też nie mam. Boże Ginny, przecież nie mogłyśmy ich zgubić. Na Merlina co my teraz zrobimy. - powiedziała i zaczęła wszystko przeczesywać.
- Ginny! nie ma ich, MUSIMY je znaleźć. - Powiedziała zupełnie spanikowana.
 - Różdżki się znajdą ale co ja zrobię z tym. - powiedziała Gin wskazując na włosy. Była już bliska płaczu.
- Poważnie, Ginewro Weasley chyba sobie żartujesz. To tylko włosy zejdź na ziemie, jak nie znajdziemy różdżek to za nikogo nie wyjdziesz, bo jak niby do cholery dostaniesz się do Londynu! Poza tym czy ty wiesz jakie mogą być inne konsekwencję. Nie wierzę na prawdę, nie mogę w to uwierzyć. Jak ja ci się dałam namówić na taką ilość alkoholu! Że też nigdy nie potrafisz bawić się z umiarem. Przez te twoje imprezy zawsze mamy kłopoty. Ale tym razem zdecydowanie przesadziłaś! - krzyknęła Hermiona i odwróciła się plecami.
- O nie moja droga, na mnie tego nie zwalisz, siedzimy w tym razem! Masz 23 lata potrafisz sama decydować. Zresztą jak jesteś taka idealna to czemu do tego w ogólne doszło!- Ginny, właśnie. - powiedziała
- Znowu coś jest moją winą - przerwała jej ruda blondynka. - słuchaj na moment, przecież wychodziłyśmy w czwórkę.
- Cho i Luna - wyszeptała i obie zaczęły zbierać swoje rzeczy z podłogi. W kilka minut były ubrane, a wszystkie pokoje zostały przeszukane.
- Dobra jeszcze raz na spokojnie. Wczoraj wyszłyśmy ode mnie z domu. Teleportowałyśmy się do Vegas, pamiętam jak poszłyśmy do kasyna, dziewczyny na pewno były z nami. Później do tej restauracji polecanej przez Lune - powiedziała Hermiona i zacisnęła pięści ze złości. Od tego momentu film jej się urwał.
 - No to w tym samym momencie się zgubiłyśmy. - Powiedziała Ginny i opadła z bezsilności na fotel.
- Co to jest? - brunetka wskazała palcem na kawałek materiału wystający zza fotelu. Od razu wzięła go do ręki. Była to koszulka żółta z napisem
- "Magic Jonhy" - mówi ci to coś? - Zapytała trzymając rozłożoną.
- Nic dobrego, Magic Jonhy to sieć klubów ze striptizem dla pań. Są zarezerwowane dla czarodziei. W Vegas są chyba z trzy.
- Lepsze to niż nic od tego zaczniemy. Zbierajmy się. - Zarządziła gryfonka i obie wyszły z pokoju.

Kiedy wyszły na ulicę nie za bardzo wiedziały, gdzie się znajdują. Nic nie wydawało się podobne. Z każdą chwilą Ginny wyglądała na co raz bardziej przerażoną. Hermiona żeby nie denerwować bardziej przyjaciółki starała się zachować spokój. Po dwóch godzinach kręcenia się po okolicy i pytań o drogę w końcu trafiły do klubu. Ekipa właśnie sprzątała po ostatniej imprezie.
 - Kogo ja tu widzę, lwice Londynu. - Powiedział grubszy facet za barem i wyszedł dziewczynom na przeciw. Na sam jego widok obie lekko się wzdrygnęły.
-Lwice Londynu? - powiedziała cicho Ginny.
 - No już nie patrz tak na mnie, same to wymyśliłyście. - Powiedziała i zaczął się śmiać. - Co wy chyba nie.., a niech mnie skrzat kopnie, wy nic nie pamiętacie. Zresztą po takiej nocy to ja wam się nie dziwię. Dużo to ja widziałam, ale takie panny jak wy to się umieją bawić.
- Mógłby nam pan udzielić jakkolwiek informacji, a propo wczorajszej nocy? - zapytała Hermiona najwyraźniej mocno speszona.
 - A coś ty taka dziewczyno dzisiaj skromna. A no mógłbym, no ten przyszły żeście koło czy ja wiem 22 wypiły drinków za całkiem fajną sumkę, ale zwrotów to my tu nie robimy - zastrzegł od razu. Pokiwały tylko głową, że rozumieją.
 - Była z wami jeszcze jedna blondynka, chłopaki ją iskiereczką nazwali.
 - Aż się boje zapytać jak nas. - powiedziała cicho Ginny
 - Ty pannienko się sama kazałaś nazywać diablicą, coś gadałaś o ujeżdżaniu diabła ja tam nie wnikam o co tobie chodziło. Twoja koleżanka za to stwierdziła, że jak ty tak, to ona i ze smokiem by sobie poradziła. Gorące z was laseczki no nie powiem. Koło północy wpadłyście na pomysł, żeby iść gdzieś dalej, ale gdzie was poniosło to mnie nie pytaj. Jacyś faceci już na was czekali, swoją drogą też mocno pijani. Powiedziałyście, że ich znacie to żeśmy was nie zatrzymywali. - Dziewczyny wsłuchały historii barmana i mocno zarumienione wyszły z klubu.
-Hermiona, a jeśli ja go zdradziłam ? - Zapytała Gin
-Weź nie żartuj, nie zrobiłabyś czegoś tak głupiego. Chociaż fajnie było by wiedzieć z kim wczoraj wyszłyśmy.- Powiedziała siadając na krawężniku. Jakaś pani widząca ją podeszła do niej bardzo szybko.
 - A tu jesteś, wczoraj to zapłacić nie łaska. Dopiero jak tego twojego dorwałam to kasę mi oddał. Różdżki on ma co żeście w zastaw zostawili. - Powiedziała i chciała odejść zdenerwowana.
- Bardzo panią przepraszam, ale nie wiem o co chodzi. - Powiedziała Hermiona doganiając kobietę.
 - To trzeba było nie pić tyle. Pięć razy się pytałam czy na pewno. A wy, że się kochacie od pierwszej klasy. To co ja mogłam.
-Na brodę Merlina! Niech mi panie powie o co dokładnie chodzi! - powiedziała Hermiona prawię krzycząc. Powoli dochodziło do niej co się mogło wydarzyć.
-Jak to co, ślubu ci się zachciało. Teraz to Marloy się nazywasz. - Powiedziała i odeszła śmiejąc się. Ginny nawet nie miała odwagi się odezwać. Czekała na reakcję przyjaciółki. Hermiona wzięła głęboki wdech i z całej siły starała się nie rozpłakać. Dopiero po chwili jej dłonie powędrowały do naszyjnika, obok serduszka, które zawsze nosi wisiała obrączka. Rodowa z wygrawerowaną literką M. Nie wiedziała jakim cudem wcześniej jej nie zauważyła. Miała ochotę krzyczeć ze złości.
- Spokojnie znajdziemy go i wszystko odkręcimy. - powiedziała Ginewra jak najbardziej delikatnie tylko potrafiła.
- A niby jak, nie mam pojęcia kim do cholery jest Marloy, nie znam takiego człowieka, kurwa Ginny ja wyszłam za kogoś kogo nie znam! - krzyczała, a ludzie zaczęli się odwracać. Pierwszy raz Weasley słyszała jak Hermiona przeklina.
 - Ginny!! - rozległ się krzyk, dobiegający z drugiego końca ulicy. Dziewczyny obróciły się natychmiast. Po drugiej stronie stali Blaise i Cho. Ginewra od razu podbiegła i rzuciła się w ramiona ukochanemu.
-Jak nas znaleźliście, co ty w ogóle robisz w Vegas? - zapytała blondynka nie odrywając się od narzeczonego.
- Głuptasie, zadzwoniłaś do mnie wczoraj w nocy tak pijana, że teleportowaliśmy się tutaj z Draco. Nie powiem sami nie byliśmy w lepszym stanie. Poszliśmy razem pobalować, potem ta akcja z ślubem.
-Czekaj wiesz, kto to jest Marloy? - zapytała, na co Hermiona od razu podniosła głowę.
-kto? przecież Hermiona wzięła ślub z Draco. - Powiedział, a oczy Hermiony się rozszerzyły. Po chwili zemdlała z wrażenia. Blaise teleportował ich do szpitala. Hermionie udzielono natychmiastowej pomocy. W tym czasie na miejsce dotarł Draco wraz z Luną. Malfoy spędził kilka godzin starając się wyciągnąć ją z aresztu. Dopiero kiedy Hermiona się obudziła wszyscy mogli porozmawiać, temat ślubu był zgrabnie omijany. Okazało się, że po tym jak chłopaki teleportowali się do Londynu. Wszyscy razem udali się na jeszcze jedną imprezę. Cho jako, że była najbardziej trzeźwa poszła zarezerwować jakiś pokój, zgodzili się, że teleportacja w tym stanie może być trudna. Niestety, kiedy wróciła Ginny i Hermiony nie było, Draco z Blaisem kończyli kolejna butelkę, jako świętowanie nowo zawartego związku ślizgona, a Luna kłóciła się z policjantem o coś, czego nikt poza nią nie rozumiał. Koniec końców Cho dotargała chłopaków do pokoju, następnego dnia wyjaśniła im co się stało. Draco sam zgłosił się do pomocy Lunie, aby odwlec spotkanie z żoną. A Blaise i Cho zabrali się za poszukiwania dziewczyn. Po skończonej historii w sali zapanowało milczenie. Ginny chwyciła Lunę i pociągnęła za sobą. Cho i Blaise szybko się zorientowali i wyszli. W sali zostali tylko Draco i Hermiona Malfoy.
- Musimy to jakoś załatwić. Jutro jest ślub Ginny, ale myślę, że rano powinniśmy zdążyć. - Powiedziała Hermiona, a Draco nic nie odpowiadał po chwili się nad nią nachylił i pocałował.
-Co ty do cholery robisz? - zapytała odpychając go.
- Staram sobie przypomnieć. - Powiedział - kiepsko całujesz więc to nie powód z którego się z tobą ożeniłem.
- Aleś ty zabawny. Po cholerę mam się starać. Malfoy obudź się musimy coś z tym zrobić.- Powiedziała i wzięła do rąk obrączkę zawieszoną na łańcuszku.
- Bo widzisz nie bardzo się da. Obrączki rodowe, wiążą parę na rok. To taki rok próby podczas którego nie możemy wziąć rozwodu. Jeśli po tym czasie na świat nie przyjdzie nasze dziecko dopiero biedzimy mogli się starać o rozwód. Jeśli jednak mielibyśmy dzieciaka, to przez zaklęcia ochronne obrączki uniemożliwiają rozpad małżeństwa na czas lat dziesięciu. - Powiedział nie specjalnie przejęty.
 - I ty się tym nie przejmujesz, przez rok będziesz mężem szlamy i nawet nie jesteś zdenerwowany. - powiedziała wyraźnie zdziwiona i bezsilna.
- Szczerze, możesz nie pamiętać, ale przysięgę składaliśmy pod veritaserum. Przyznałaś, że mnie kochasz, ja zrobiłem to samo. - Powiedział i popatrzył jej w oczy. Hermiona miała ochotę naciągnąć kołdrę na twarz, zakopać się w tym łóżku i już nigdy z niego nie wychodzić. Jej tajemnica wyszła na jaw i to w taki sposób.
- Zobaczysz, będziesz ze mną dłużej niż rok. - Powiedział i wszedł z pokoju. Ich przygoda właśnie się rozpoczęła, a Hermiona miała wrażenia, że wolałaby jeszcze raz walczyć z Voldemortem niż zmierzyć się z tym co na nią czeka...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OneShots DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz