-2-

79 7 2
                                    

— Witam wszystkich zgromadzonych! Bardzo miło widzieć mi nowe twarze, które, mam nadzieję, bardzo szybko zadomowią się w ich nowym lokum. Od dziś wkraczacie w kolejny etap swojego życia, stajecie się członkami naszej społeczności, przed wami wiele przygód, dużo nauki, ale również przyjemności. Niech ten nowy etap będzie dla was szansą na lepsze życie. Uczcie się pilnie, a jestem przekonana, że osiągniecie wszystko to, o czym marzycie. Pamiętajcie, że wszelkie przewinienia są tu surowo karane, a to, że nie ma mnie codziennie w szkole, nie znaczy, że nie dowiem się o waszych wybrykach i w przyszłości nie wyciągnę z nich konsekwencji — powiedziałam spokojnie, uważnie patrząc na wszystkich zgromadzonych.

— Chciałbym tylko przypomnieć, że nagrodą za najlepsze wyniki jest, jak co roku, praca przy nas w gmachu głównym. Pamiętajcie, że tylko jedna osoba na rok ma szansę dostać się w nasze szeregi bez jakichkolwiek problemów. Ze swojej strony życzę powodzenia na ten rok i podkreślam, że jeśli którekolwiek z was, bez względu na swój status społeczny, dopuści się jakiegokolwiek przewinienia, będzie karane dokładnie w ten sam sposób, w zależności od powagi sprawy — dopowiedział Amy, mierząc chłodnym wzrokiem nowych uczniów.

Popatrzyłam na niego i lekko uniosłam brew. Demon natychmiastowo zrozumiał, o co mi chodzi i szybko przyjął neutralną pozę.

— Rok szkolny uważam za otwarty. Przekazuję głos waszemu nauczycielowi historii, Marchosjaniusowi — rzekłam, spoglądając na stojącego obok nas demona.

Mężczyzna skinął głową w ramach podziękowania i natychmiastowo zabrał się do ogłaszania najważniejszych rzeczy.

Ja natomiast stanęłam na uboczu, rozłożyłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze, zostawiając za sobą pełne zachwytu westchnienia.

***

— Bardzo ci dziękuję za zapewnienie mi porannego fitnessu — powiedział zmęczony Amy, wchodząc do mojego gabinetu.

— Musisz się troszkę ruszać, bo wyrośnie ci stoliczek na okruszki — zaśmiałam się cicho, zerkając na mężczyznę znad sterty papierów.

— Ja ci dam stoliczek na okruszki. Ciekawe, kiedy ja mam sobie taki stoliczek wypracować, skoro ciągle muszę za tobą biegać — mruknął pod nosem, siadając na skraju biurka. Definitywnie było to jego ulubione miejsce.

— Powinieneś być mi wdzięczny, a nie jeszcze mieć pretensje — rzekłam, poprawiając zawieszone na nosie okulary.

— Wdzięczny za ból nóg? Dziękuję serdecznie, kochana. To było mi okropnie potrzebne — odpowiedział urażony demon, pokazując mi swoje plecy.

Wywróciłam oczami i opadłam na oparcie tronu, pilnie przypatrując się sylwetce demona.

— A jak ci przywiozę nowy garnitur, to się od obrazisz? — zapytałam, zdejmując z nosa okulary.

— Jakiego koloru?

— Hm... — zaczęłam, wstając z miejsca. Powolnym krokiem obeszłam biurko i stanęłam przed demonem, spoglądając mu prosto w oczy. — Może pasujący do twojej czupryny, biały?

— Biały, powiadasz... — zaciekawił się brunet.

— Mhm, taki biały garnitur, podkreślający twoje czerwone oczęta i czarną czuprynę.

— Masz mnie — zaśmiał się demon, patrząc na mnie roześmianym wzrokiem.

— Pogodzeni?

— A to my byliśmy pogniewani? — zapytał z niewinnym uśmiechem.

— O, ty wredny...

— Obiecaj mi coś, dobra?

— Co dokładnie?

Time to work| Lucyfer Moringstar  ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz