Powolnym krokiem poruszałam się po mieście upadłych aniołów, zastanawiając się nad absurdem całej tej sytuacji. Dlaczego Bóg chce zrezygnować ze swojej posady tak nagle? Czy to w ogóle jest możliwe? A jeśli tak, to czy istnieją jakieś logiczne argumenty, które może przedstawić swoim dzieciom?
Pomimo że już od dłuższego czasu byłam częścią całego tego niebiańskiego świata, wciąż nie potrafiłam pojąć tego, co to wszystko ma na celu. Właściwie to jakaś część mnie wciąż postrzegała sytuację ludzkim okiem i właśnie dlatego obrazy podsuwane mi przez moją podświadomość były tak bardzo okropne.
Nowy Bóg? To tak, jakby jeden ze starożytnych ludów dopisał do swojego spisu bóstw, jedną, nową postać, która od tamtej pory trzyma wszystko w ryzach. Gromowładny Zeus nagle zostaje strącony z tronu, a jego miejsce zajmuje ktoś, kto jeszcze do niedawna był tylko niewiele znaczącym bożkiem.
Ludzie są sobie to w stanie wytłumaczyć, właściwie nasza natura jest już tak stworzona, że znajdujemy wyjaśnienie na każde nadprzyrodzone zjawisko, z jakim spotykamy się w życiu. Każdy taki znak jest odpowiednio albo pokaraniem za nasze zło, albo nagrodą za dobre postępowanie. Niezależnie od tego, w jakim znajdziemy się położeniu i czy faktycznie Bóg będzie wciąż tym samym ciemnoskórym mężczyzną, czy zastąpi go ktoś inny, jeśli nigdy nie mieliśmy z nim głębokiej relacji albo dobrego kontaktu i tak nie odczujemy różnicy. Róża, niezależnie od tego, czy jest czerwona, pomarańczowa, niebieska czy nawet czarna, to wciąż róża... Kolor to tylko optyczna zmiana...
Wszystkie moje rozmyślania sprawiły, że przystanęłam tuż przed klubem Lucyfera, przez chwilę rozważając wszystkie za i przeciw. Ostatecznie jednak zdecydowałam się podjąć ryzyko i zajrzeć, czy właśnie tam nie znajduje się obecnie osoba, której tak bardzo mi teraz potrzeba.
Szybko przeszłam przez pasy znajdujące się nieopodal budynku i weszłam wprost do paszczy smoka. Dotarłam do windy, która akurat zjechała na dół. Jej drzwi otworzyły się, ukazując moim oczom wizerunek Michała.
Zaklęłam w myślach, ale udając niekwestionowany spokój, szybkim krokiem wyminęłam anioła i weszłam do windy. Mężczyzna odwrócił się szybko i spojrzał w moim kierunku. Sprawnym ruchem wcisnęłam guzik oznaczony cyfrą ostatniego piętra.
— Nie wiedziałem, że odwiedzasz takie miejsca, Bloom — powiedział mężczyzna, przypatrując mi się uważnie.
— Czasami trzeba odwiedzić diabła, aby potem z uniżoną głową móc stanąć przed Bogiem. — Zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam się lekko.
Michał chciał jakoś skomentować moją myśl, ale na jego nieszczęście drzwi od windy zamknęły się, oddzielając mnie trwale od zasięgu jego wzroku.
Westchnęłam głośno i oparłam się o jedną ze ścian metalowego podnośnika. Jeśli mój los ma dalej się tak układać, a życie ma zamiar rzucać mi takie karty, to chyba rezygnuję z tej roboty...
Po jakimś czasie drzwi otworzyły się, ukazując mi mieszkanie Lucyfera. Powolnym krokiem opuściłam windę i ruszyłam w głąb mieszkania. Na dużym narożniku siedział spokojnie ciemnoskóry mężczyzna, którego szukałam, i beztrosko popijał kawę.
— Witaj, Camillo, miło cię widzieć. Siadaj — powiedział, nawet nie odwracając się do mnie.
— Witaj, ojcze... — mruknęłam ponuro, siadając tuż obok niego.
Brązowooki wpatrywał się obecnie w obraz, wyświetlany na dużym telewizorze, przez co nawet nie przeniósł na mnie wzroku.
— Coś się stało? Dawno cię nie widziałem, nie wspomnę nawet, że w życiu w takim stanie — rzekł, upijając łyk czarnego napoju.
— Jesteś wszechmogący i nie wiesz? Może to dlatego, że chcesz oddać tę posadę komuś innemu — rzuciłam, zakładając ręce na wysokości biustu.
— Już wiesz? Ależ te wieści szybko się rozchodzą.
— Czemu mówisz o tym z takim spokojem? Czy wyobrażasz sobie, co to znaczy? Pomyśl nawet, jak to brzmi: wybieramy sobie nowego Boga. Dochodzi to do ciebie? NOWEGO BOGA!
— Nie widzę w tym nic złego. Ludzie zmieniają swoje władze po dekadzie i u nich to się sprawdza.
— Mam ci przypomnieć, kim jesteś? Czy ty, do cholery, zdajesz sobie sprawę z tego, że to rozwala cały ich dotychczasowy światopogląd? Ludzie zmieniają sobie władze, bo nie są oni niezastąpieni. Bo czasami robią coś, co nie podoba się ogółowi, bo rządzą niesprawiedliwie, bo są okropni w reprezentowaniu i zarządzaniu... Bóg jest jeden i z tego, co wiem, zawsze jest sprawiedliwy, a jego wyroki nie są podważalne. To siła wyższa, która sprawia, że ludzie czują się bezpiecznie. Proszę cię, gdybyś nie istniał, to ludzkość musiałaby sobie wymyślić kogoś, kto będzie ponad nimi, kto stale dba o nich, do kogo zawsze mogą się zwrócić, twór, który za dobro wynagradza, a za zło karze.
— Przecież nie zostawiam ich bez Boga. Chce tylko oddać stanowisko komuś innemu ze świeższym, młodszym spojrzeniem na świat — mruknął spokojnie, wciąż powoli pijąc kawę.
Parsknęłam śmiechem i wyciągnęłam z kieszeni torebki cienkiego papierosa i zapalniczkę. Popatrzyłam na niego, wsadziłam go do ust i sprawnym ruchem zapaliłam od płomienia urządzenia.
— Zostawiasz ich, bo przestajesz czuć się odpowiedzialny za twój twór, czy wystarczająco zniszczyli ci rodzinę? — zapytałam, mocno się zaciągając.
— Camilla...
— Nie jestem już Camilla! Jestem Lisunti i uważam, że wybory nowego Boga to jakiś absurdalny pomysł!
Mężczyzna odstawił filiżankę na stolik i westchnął głośno. W tym samym czasie podsunęłam sobie popielniczkę i strzepałam wypalony tytoń.
— Piekło ma nowego diabła i widzę, że na razie wychodzi mu to na dobre.
— Piekło to ta część naszej boskiej krainy, do której ludzie nie chcą trafiać, w którą niektórzy nawet nie wierzą. Nikt w tym świecie nie potrzebuje diabła... Co innego ciebie. Kogo z nich przejmuje fakt, że diabeł znika na pięć lat i zostawia piekło demonom? Odpowiem ci: nikogo...
— Wszystko ma swój czas, moja droga. Ktoś w całej naszej historii musi być tym złym charakterem. Szkoda tylko, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jak długą drogę musiał przejść, aby znaleźć się dokładnie w tym miejscu swojego życia. Jestem już stary, a prócz tego ostatnimi czasy bardzo samotny... Chcę naprawić to, co zepsułem przez te wszystkie tysiąclecia — relację z moją rodziną. To wszystko jest okropnie trudne, bo wiem, że bardzo ich zaniedbywałem, ale właściwie sam uczę ludzi, że na przyznanie się do winy i przebaczenie nigdy nie jest za późno. Jak to mawiam, w niebie większa radość jest z jednego nawróconego grzesznika, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu pobożnych... Potrzebuję, żeby moje dzieci zobaczyły, czym jest bycie wszechmocnym, aby wreszcie zrozumiały, że wszystkie moje nieobecności są czymś więcej niż tylko pracą...
Westchnęłam głośno i przeniosłam swój wzrok na telewizor.
— Przepraszam... Faktycznie masz logiczne wytłumaczenie swoich czynów, nie powinnam...
— Ale dobrze, że to zrobiłaś. Nie chciałaś przecież źle, zwyczajnie martwiłaś się o wszystko, co będzie miało z tym bezpośredni związek. Zmieńmy temat. Lepiej powiedz, co sprowadza cię w moje progi.
— Michał, Amy, Lucyfer... Okropnie ciężko jest mi o tym wszystkim mówić, ale jeśli nie porozmawiam na ten temat z tobą, to nie dam rady już z nikim innym — powiedziałam, znowu zaciągając się tytoniem.
— Bardzo się cieszę, że darzysz mnie takim zaufaniem. Opowiadaj więc o tym, co znowu się stało.
— Odkąd jestem w piekle, stale prześladuje mnie uczucie pustki. Mówiłeś mi, że mam w sercu tabliczkę z wyrytym imieniem jednego z twoich synów, ale z dnia na dzień zastanawiam się, czy naprawdę któryś z nich byłby w stanie związać się z diablicą. Oczywiście Lucyfera wykluczyłam od razu, bo przecież wiedzie szczęśliwe życie z moją siostrą, ale Michał? Jeden z trzech najważniejszych dla chrześcijaństwa aniołów ma zstąpić do piekła, żeby razem ze mną zająć się nim? Raczej nie po to pracował tyle czasu i stale wypełniał twoje polecenia, aby teraz znaleźć się w miejscu, które odpycha anioły... Prócz tego Amy nasunął mi ostatnio dość dziwną, ale realną teorię, która od dłuższego czasu nie daje mi spokoju.
— Czemu z miejsca przekreśliłaś Lucyfera? A może to właśnie on ma być twoim dopełnieniem.
— Dlaczego chcesz mi bardziej skomplikować życie? Wykluczyłam go, bo jest z Chloe. Nie mów, że nie widzisz jego wielkiego szczęścia, kiedy z nim przebywasz w jednym mieszkaniu. Rzadko bywam na ziemi, ale za każdym razem, gdy to robię, mam kilka punktów, które obowiązkowo muszę odwiedzić. Jednym z nich była do tej pory komenda policji. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale gdy widzę ich wychodzących razem, to czuje coś w rodzaju ulgi i szczęścia...
— A co z ukłuciem zazdrości w sercu?
Zaśmiałam się nerwowo.
— Ja tego nie powiedziałam. Cieszę się, że chociaż im się udało być szczęśliwymi, mimo wszystko...
— Dlaczego więc ty nie jesteś?
— Bo krążę między światami, próbując znaleźć odpowiedzi na swoje pytania, a osoba, która powinna mi z tym pomóc, siedzi obok mnie i wprawia mnie w jeszcze większe zakłopotanie.
— Czego więc oczekujesz, Lisunti?
— Prawdy. Chce wiedzieć, do kogo należy moje serce. Chce wreszcie przestać ranić Amiego i powiedzieć mu, czy mamy jakąś szansę... Chciałabym wiedzieć, na czym stoję. Powoli przestaję sobie psychicznie z tym radzić i to mnie bardzo dobija. Władca piekła, który pozbawiony jest silnej psychiki, wyzbyty jest jakiegokolwiek autorytetu. Proszę cię, jak dziecko ojca, i kłaniam się przed twoim majestatem. Pomóż mi rozwiązać ten problem. Odpowiedz na kluczowe pytanie, co powinnam zrobić, aby wreszcie każdy mógł znaleźć spokój.
— Chcesz, żebym udzielił ci odpowiedzi na twoje pytania? No cóż, powiem tylko, że sam ich nie znam. Odkąd ogłosiłem, że nie chce być już Bogiem, moje kompetencje zostały bardzo osłabione.
— Czyli, że...
— Czyli aby poznać odpowiedzi na swoje pytania, będziesz musiała porozmawiać z nowym Bogiem, Camillo.Hejka,
Bardzo długo mnie tu nie było... Wiem i stokrotnie za to przepraszam.
Nie wiem co więcej mogę powiedzieć. Jestem chora i to jedyna rzecz, jaka przychodzi mi na myśl, haha.
Trzymajcie się ciepło!
CZYTASZ
Time to work| Lucyfer Moringstar ZAWIESZONE
FanfictionW życia wędrówce, na połowie czasu, Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, W głębi ciemnego znalazłem się lasu. Lecz dla korzyści, dobytych z przeprawy, Opowiem lasu rzeczy tajemnicze. Odeń ścigana z grodu w gród Wil...