Maddy Scott;
Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam jak poparzyło mnie światło. Ale po paru sekundach znowu otworzyłam, rozejrzałam się i byłam w skrzydle szpitalnym koło mnie bym mały stoliczek zawalony kwiatami, słodyczami oraz listami itp. Po paru chwilach weszła pani Pomfrey z lekami.
-O dziecko już się obudziłaś! Super to tu masz leki a ja ci za chwile wypisze kartkę, i będziesz mogła wrócić do znajomych którzy się o ciebie strasznie martwili przez ten tydzień.- leżałam tu tydzień?!
-Co mi się w ogóle stało proszę pani?- zapytałam i się skrzywiłam na smak obrzydliwego eliksiru, który mi podała.
-Chyba się czymś strasznie zestresowałaś lub coś, i chyba tez miałaś jakieś nie za bardzo senne noce, wiec ci dałam tez lek usypiający żebyś w końcu mogła odpocząć.
-Aha no okej.
-Poczekaj sekundę dziecko ja idę tylko wypisać i jak i kiedy powinnaś brać leki dobrze?- polowałam tylko głową na to, a jak zniknęła w swoim gabinecie to wzięłam się za czytanie listów.
Jeden był od Diggor'ego, że życzy mi zdrowia, drugi od Pansy że nie umi wytrzymać beze mnie i że jest samotnikiem,
kolejny od Blais'a że nie może się doczekać aż razem wypijemy, a czwarty był podpisany jako „Nikt" i po francusku chyba jakieś zdanie:„Tu as de beaux yeux"
Co za romantyk, pomyślałam z sarkazmem wkurzyłam się trochę bo nie umiałam niestety francuskiego i będę musiała do kogoś z tym iść, odłożyłam wszystkie listy na stoliczek bo usłyszałam kroki Pomfrey. Wręczyła mi kartkę i lekarstwa, zabrałam wszystkie moje rzeczy oraz prezenty które dostałam jak tutaj byłam, i w koncu wyszłam na korytarz i ruszyłam do mojego domitorium. Po drodze pare osób zapytało czy wszystko ze mną już w porządku a ja odpowiadałam uśmiechem, może to dziwne na Ślizgonkę się uśmiechać ale ja to wręcz uwielbiałam.
-Kurwa! No w końcu! - Krzyknęła Pans gdy weszłam do pokoju wspólnego, wszyscy się odwrócili w naszą stronę a my zaczęłyśmy biec do siebie.
-Nie wyobrażasz sobie jak się martwiłam ty dziwko! Pierwszą noc cała przepłakałam a nastę...- nie dokończyła bo wbiegł Zabini, przewracając ją na podłogę a mnie z całej siły przytulił.
-Japierdole już myślałem, że to coś poważnego ale- wypuścił powietrze z ulgą i się do mnie uśmiechnął słodko co odwzajemniłam. Nagle słyszymy, że coś jakby jęczało z bólu pod nami, Pansy cała obolała leżała na ziemi. Zabini zaczął się z niej śmiać a ona go kopnęła tak, że wylądował koło niej i teraz on jęczał z bólu.
-Ty zjebańcu- powiedział waląc Parkinson w twarz.
-Kurwa moje pieprzone biodro debilu- skrzywiła się z bólu, a ja zaczelam się śmieć z od nich min.
-Masz szczęście Maddy, że wyszłaś teraz dopiero ze szpitala- pogroziła mi palcem.
-Inaczej pewnie byś tu leżała z nami- powiedział Zabini chichocząc.
Zaczęliśmy się śmiać i jednak Pansy tez mnie kopnęła i leżałam na nich. Wszyscy się zaczęli na nas patrzeć jak idiotów.
-Scott myślałem że zdechłaś- powiedział blondyn uśmiechając się od ucha do ucha. W tym momencie mój dobry chumor poszedł gdzie bardzo daleko.
-Nie tym razem Malfoy- odpowiedziałam wstając żeby się z nim zrównać ale nie, bo ja muszę mieć kurwa pieprzone 165cm a on z 2m przynajmniej.
-Nadal nie rośniesz kurduplu?-zapytał podśmiechując się. Posłałam mu wkurzone spojrzenie i zwęziłam na nim oczy.
-Nie chce być jak żyrafy które pieprzysz, sory-uśmiech z ust mu zeszedł posłał mi ostre spojrzenie, pochylił się oraz patrząc mi w oczy powiedział: Szmata.
To co się stało to było szybkie; ja dająca mu mocnego liścia, on wkurwiony rzuca mnie na kanapę, ja kopiąca go w brzuch i spierdalanie przed nim do domitorium.
Wbiegłam po schodach zajebiście szybko, wbiegłam do pokoju i szybo zatrzasnęłam drzwi oraz oczywiście zamknęłam je na klucz i jakimś innym zaklęciem, bo nikt nie wie co Malfoy wymyśli lub do czego jest zdolny.
Uznałam że pójdę się pod prysznic bo skoro byłam w tym szpitalu tydzień to raczej mnie tam nie myli. Kiedy wyszłam spod prysznica usłyszałam pukanie wiec szybko zrobiłam sobie turban na mokrych włosach i owinęłam się ręcznikiem, podeszłam do tych drzwi zupełnie zapominając co miało miejsce około 20 min temu i bez problemu je otworzyłam i od razu pożałowałam wiec szybko je próbowałam zatrzasnąć. Ale nie umiałam bo Malfoy położył but między ramę a drzwi.
I już wiedziałam ze mam przejebane.