Maddy Scott;
-Wynoś się Malfoy, wyjdź do kurwy nędzy- powiedziałam z zaciśniętymi zębami, trzymając biały ręcznik który miałam na sobie.
-Scott nie gadaj że mnie nie chcesz- powiedział i uniósł jeden kącik ust do góry- widzę jak na ciebie działam- uśmiechnął się jak psychopata, a ja zaczęłam się go bać i odsuwać do tylu aż natrafiłam na ścianę.
-Scott nie uciekaj, przyznaj się z kim następnym masz zamiar się ruchać- zbliżył się i położył ręce koło mojej głowy opierając się o ścianę- czemu jesteś teraz taka cicha co?- przejechał językiem po zębach.
-Malfoy odsuń się przekraczasz moją strefę osobistą- powiedziałam z oburzeniem i próbowałam go odepchnąć, jedna ręką a druga trzymałam ręcznik modląc się w duchu żeby mi on nie spadł.
-Madeleine Clark Scott...- zacmokał ustami tak jakby w ogóle nie słyszał mojej poprzedniej wypowiedzi-taka ładna a taka zdzirowata- owinął sobie pasemko moich włosów które wypadło z mojego turbana na głowie, wokół jego długiego i szczupłego palce, którym pewnie pieprzył pełno dziwek.
-Draco Lucjusz Malfoy- uśmiechłam się bardzo pewna siebie, chociaż w środku byłam skulona i wystraszona- taki obrzydliwy i taki chuj- odparłam prawie stykając nasze usta.
-Ty szma..- nie dane było mu to dokończyć, ponieważ do pokoju wpadła Pansy i Blaise.
-Szybko zbierajcie się dyrektor prosi wszystkich do Wielkiej Sali-krzykła Pans i zaczęła szukać ciuchów, Malfoy posłał mi wrogie spojrzenie i „Jeszcze z tobą nie skończyłem dziwko" wyszeptał wychodząc.
Odetchnęłam z ulgą i od razu spotkałam się z ciekawskim spojrzeniem Parkinson, dlatego uciekłam do łazienki. Wysuszylam włosy, pomalowałam się oraz założyłam bieliznę wychodząc, wyszłam z łazienki wpatrzona w mój krem do ciała gdy próbowałam wydobyć z niego resztki, aż nie poczułam jak ktoś owija moje ciało kocem. Chciałam się zaśmiać ale się skrapłam że Theo, Blaise, Draco, Crabbe i Goyle gapią się wprost na mnie. Strzeliłam buraka i w duchu podziękowałam Pansy za to, że w tym momencie trzyma na mnie ten koc.
Nie przejmowałam się Blaisem, gorzej z reszta.
Moja figura nie była zła, ale tez nie była najlepsza. Piersi średniego rozmiaru, ogromne wcięcie w tali, płaski brzuch, duze biodra, duze pośladki oraz średniej wielkości uda. Ale moja bielizna była chyba nawet bardzo wyzywająca. Miałam na sobie czarne stringi oraz czarny biustonosz.Patrzyli na mnie z otwartymi oczami jakby nigdy kobiety w bieliźnie nie widzieli.
Przez co zaczelam się jeszcze bardziej stresować.-Możecie przestać?- zapytałam,miałam ochote zapaść się pod ziemie. Zawsze wychodziłam w bieliźnie z łazienki i nigdy się mi taka sytuacja nie wydarzyła, nawet nago czasami wyłaziłam przed Pans się w ogóle nie wstydziłam.
-Ale co?- zapytał głupkowato Malfoy.
-Możecie się odwrócić zboczeńce?!- zapytała Pansy. Wszyscy się odwrócili, no prawie wszyscy Pan-Wszystko-Mi-Można oczywiście na chwile został ale po agresywnym spojrzeniu Parkinson odwrócił się, a ja zaczelam biec kocem do łazienki. Po 2 minutach dziewczyna podała mi ubrania. No ale jak tam teraz wyjść, błagam miałam ochote wyskoczyć za okno.
——————————————
Imagine mieć taka przyjazn jak Maddy i Pansy :()
-Boniekowa