Pov: Nick
Wszyscy nagle powiedzieli w naszą stronę że grają w butelkę i brakuje tylko nas w grze. Wraz z Dream'em spojrzeliśmy na siebie.
- Raz grozi śmierć.- Blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął do grupy siedzącej na ziemi.
Usiadłem obok Purpled'a i Punz'a, a wyższy wjebał się pomiędzy George'a a Karl'a. Zawsze musiał siedzieć obok swojego chłoptasia co ma obsesje na punkcie jego ptasia. (przepraszam was za to)
Zaczęła się gra w butelkę oczywiście nie inną niż pijaną butelkę. Nagle Alex postawił szklaną butelkę z alkoholem, wyglądało to jakby sobie ją z dupy wyjął, pewnie dlatego że plecak z liczną ilością tych butelek leżał za nim.
Graliśmy już dość długo. Nie obeszło się bez wyzwań typu: pocałuj osobę, która ci się podoba, skończ z wybraną przez innych osobą.
Myślałem że Purpled odjedzie pierwszy po takiej ilości spożytego przez niego alkoholu, jednak jebaniutki się trzymał na nogach. Ni chuja żeby się zachwiał, pewnie ćwiczył ze starym na chacie.
Jednak pierwszy odleciał Tubbo, już po pierwszym miotało nim jak sprzątaczka szmatą w szkole.
Jack wpadł na zajebisty pomysł, aby zajebać moim sąsiadom rowery. Mieli wielki zapał do kolarstwa więc gdy nagle rowery pojadą w pizdu będę mieć od nich spokój, codziennie opierdalają mnie za to że się nie ruszam. A droga z mojej gawry niedźwiedzia do miejsca dzięki którego żyję, i do sracza, w którym za każdym razem nie trafiam i z powrotem to nie ruch? Dzięki tej drogi tracę więcej na wadze niż oni gdy deptają na tych rowerkach.
Byliśmy już pod garażem sąsiadów, nikt z nas nie mógł otworzyć drzwi, jednak podszedł Purpled i pociągnął drzwi do siebie i od razu się otwarły. Nie moja wina że było ciemno jak w dupie, a ten jebany jednak ma łeb do takich rzeczy.
Pov: Fundy
Znajdowaliśmy się w pomieszczeniu gdzie było dość dużo kartanów, zacząłem je przeglądać bo po co im więcej osób do zajebania 5 rowerów. Znalazłem przebranie pokojówki.
- No ciekawie będzie.- Powiedziałem do siebie. Schowałem pod bluzę ubranie i wracaliśmy już do domu Sapnap'a.
Pov: Alex
Wjebaliśmy te zardzewiałe rowery w krzaki obok małego jeziora. Nie mogło się to dobrze skończyć gdyż wszyscy byliśmy pod wpływem alkoholu. Philza, Tommy, Jack i Wilbur zaczęli śpiewać jak tacy typowi najebani wujkowie na weselu. Dream i George chyba się lizali w tych krzakach nie wiem, bynajmniej wiemy że nie było ich widać. Karl próbował wrzucić Sapnap'a do jeziora ale skończyło się na tym że obydwaj byli w wodzie. Purpled z Punz'em mnie podtrzymywali abym się nie wyjebał jak 15 razy wcześniej. Reszta osób tylko obserwowała co się tutaj dzieje.
Pov: Karl
-Nie no zajebiście mi z tym wyszło.- Zacząłem się śmiać wraz z szatynem.
- Trzeba było nie próbować to byś nie był teraz cały mokry i nie siedziałbyś w jeziorze.-
- Warto było. - Westchnąłem.
Pov: Nick
-Wracajmy do domu bo jeszcze sąsiedzi nam zauważą i nam zajebią Tubbo jak my im rowery.- Nagle każdy sobie o nim przypomniał.
-Masz rację wracajmy do domu.- Odparł Dream przychodząc zza krzaków wraz z George'em.
-Było ruchane widać. - Zaśmiał się Quackity ledwo stojąc.
-Przepraszam bardzo ale to ty ostatnio mi mówiłeś że chciałbyś przelecieć Wilbura u niego na chacie. I co zrobiłeś to?- Zapytał zadowolony Dream.
-Ja czekam na idealny moment, a nie to co ty w pierwszym lepszym miejscu pieprzysz George'a. Niedługo ci uschnie ta palma.- Alex nie dał za wygraną.
-Ja ją regularnie podlewam a nie to co ty jak mi się przypomni.- Oni chyba nie chcieli zakończyć tej kłótni.
-Dobra już przestańcie bo za chwilę się nawzajem wyruchacie i będzie po ptakach.- Przerwałem im.
-Ty ruchasz Karl'a więc siedź cicho.- Odpowiedzieli chórem.
-Kurwa weź ich stąd proszę.- Miałem chęć im wyjebać.
Pov: Karl
Nie powiem że nie ale Nick od pewnego czasu mi się podobał, ale bałem się mu i tym powiedzieć bo nie wiedziałem jak to wpłynie na naszą przyjaźń
[TIME SKIP]
Byliśmy już w domu, wszyscy spali oprócz mnie i Nick'a, pomyślałem że mogę mu powiedzieć o swoich uczuciach do niego. Nick wszedł do pokoju i od razu położył się obok mnie na łóżku.
-Nick?- Zapytałem niepewnie.
-Hmm?- Ten tylko wymruczał do poduszki.
-Muszę ci o czymś powiedzieć.- Ręce mi się trzęsły jak galareta, raz się żyje.
- Dawaj.- Powiedział obracając głowę w moją stronę.
-No bo ja...- Usłyszałem tylko chrapanie.
-Odpuszczę sobie, będzie pewnie lepsza okazja na wyznanie mu miłości.- Powiedziałem do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Właśnie zdałem sobie sprawę jak bardzo mi się nudziło aby to napisać.
Miłej nocy/dnia <3
słów: 727
CZYTASZ
~Aż do śmierci~ {karlnap}
Fiksi PenggemarDo szkoły dochodzi nowy uczeń i zaprzyjaźnia się z chłopcem z ławki. To będzie zwykła przyjaźń a może coś więcej? *dystans*