6. Grzeczna dziewczynka

59 2 3
                                    

Zamknął się. Wreszcie! Odsunął się i usiadł, a ja zrobiłam to samo, tylko że usiadłam na przeciwko niego. Po dłuższej rozmowie dowiedziałam się, że jego sekretarka zaszła w ciążę i się zwolniła z pracy, i szukał kogoś przede wszystkim kogoś na to stanowisko. Nie chciał nic więcej na ten temat powiedzieć. Okej, chyba jednak wolałabym nie wnikać. Tak więc miałam nią zostać ja, zaczynając pracę od jutra o 7. 

Wstałam. To był dopiero sukces! Aż sama jestem pełna podziwu dla samej siebie! Wracając, wzięłam prysznic, umyłam zęby i twarz, a później się ubrałam. Postawiłam na zwykłą, czarną sukienkę do kolan. Później delikatnie zakręciłam sobie włosy, w wyniku czego powstały lekkie fale. Nie robiłam makijażu. 
W końcu po szybkim śniadaniu, którym były kanapki ruszyłam do nowej pracy. Weszłam i zaczęłam kierować się w stronę gabinetu szefa. Weszłam na schody, i usłyszałam dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Odwróciłam się, i zobaczyłam Jimin'a.
Matko Boska Namjoonowska, nie spodziewałam się że jeszcze kiedykolwiek w swoim życiu stwierdzę, że wyglądał na prawdę przystojnie. Blond włosy z kosmykiem zasłaniającym mu delikatnie czoło, w granatowym garniturze i z czarnym krawatem. Mój wzrok na dłuższą chwilę zawiesił się na nim. On już zdążył do mnie podejść, i delikatnie się przede mną nachylił tak, że nasze twarze były na przeciw siebie.

JM: Witaj JiYoon.

Ja: Cześć...

JM: Co się tak zacięłaś? Aż taki przystojny jestem?

Ja: Bardzo.

JM: Tak sądzisz?

Spojrzał na mnie z uśmieszkiem. Dopiero teraz zorientowałam się, co ja powiedziałam.

Ja: Czekaj ja to powiedziałam na głos?!

JM: Trochę tak.

Zakryłam swoją twarz dłońmi z zażenowania. Na prawdę powinnam czasami ugryźć się w język.

Ja: Po prostu już chodźmy.

JM: Ale nie masz się czego wstydzić kotku.

Zdjął jedną z moich dłoni z mojej twarzy. Po prostu się odwróciłam i zaczęłam iść w stronę jego gabinetu, gdzie miał mi powiedzieć co dokładnie dzisiaj mam robić. Dogonił mnie i razem weszliśmy do pomieszczenia. Kiedy już wiedziałam, co mam robić, poszłam na swoje stanowisko i zaczęłam pracę. Nawet nie było aż tak źle.
W przerwie poszłam zrobić sobie kawę. Przy ekspresie stał już jakiś chłopak. Wysoki i szczupły, brązowe włosy i oczy. Na sobie miał białą koszulę i czarną marynarkę, również czarne buty i spodnie, a do nich skórzany pasek. Odwrócił się w moją stronę i się uśmiechnął.

??: Dzień dobry, pani jest nowa?

Ja: Tak, to mój pierwszy dzień.

??: Aa to panią szef zatrudnił na stanowisko sekretarki?

Ja: Zgadza się, a pan skąd wie?

??: Bo mi powiedział, przyjaźnimy się. A właśnie, jestem Jungkook.

Ja: Miło poznać Jungkook. Ja jestem JiYoon.

Podaliśmy sobie ręce na przywitanie, a z jego twarzy nie schodził uśmiech. Zrobiliśmy sobie po kawie, a po jej wypiciu resztę przerwy spędziliśmy na rozmowie. Po skończonej pracy wróciłam do swojego domu i rzuciłam na łóżko. Zaczęłam myśleć o sytuacji z rana. Dlaczego ja to powiedziałam? Dlaczego tak pomyślałam? I dlaczego późniejsza sytuacja w ogóle miała miejsce...?

*Ja: Więc... Jakie mam zadania na dzisiaj szefie?

JM: JiYoon, już o tym mówiliśmy. Nie potrzebujemy tych formalności.

Ja: No nie wiem. Nie sądzisz, że mówienie po imieniu do swojego szefa jest trochę nie na miejscu?

On wstał z miejsca i podszedł do mnie, przyparł do biurka i położył ręce po obu jego stronach tak, żebym nie miała jak odejść.

JM: Powiedz mi... Kto tu wszystkim zarządza?

Ja: Ty...

JM: Więc kto tu ustala zasady?

Ja: No Ty...

JM: I kto stwierdza co jest na miejscu, a co nie?

Ja: Też Ty.

JM: Grzeczna dziewczynka.

Złapał mnie od tyłu za kark i przysunął do siebie. Po chwili mnie pocałował. Ja nie wiedząc czemu oddałam to.*

CDN...

--W tajemnicy powiem, że prace nad nową serią się już powoli zaczynają 😉 Do poniedziałku z kolejnym rozdziałem! 💜--

"Don't leave me my love..." ~ Park Jimin ff (BTS & SKZ)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz