1.Szczur w schowku 🐁

110 8 6
                                    


Itto obudził się na twardym łóżku szpitalnym, co gorsze był przypięty do pasów. Jego całe ciało było tak zdrętwiałe, że mógł poczuć się jak posąg.

Gdy uświadomił sobie gdzie jest pierwsze co pomyślał to:
" Gdzie ja do zdechłego karpia jestem? ".

Przerażony, szybkim ruchem na raz, dwa, trzy z całej siły wyrwał przypięte do jego ciała pasy. Alarm w jego pokoju szpitalnym zaczął "gdakać". Wokół niego zebrały się trzy osoby. Jedna z nich wykrzykiwała, iż jest Bogiem, druga zaś została porażona paralizatorem przez stojąca obok opiekunkę szpitalną.

—Jeszcze raz mi będziesz przemycać dragi w kopertach to dostaniesz ciosa ostatecznego!—krzyknęła opiekunka z grozą w głosie, w stronę różowo włosego chłopaka z dwoma bliznami na kącikach ust.

—To nie draugi... Too witaminki...—rożowo włosy spadł na ziemię.

—Chwila, poczekajcie! Gdzie ja do jasnej ciasnej jestem?—zapytał zdziwiony Itto.

—Oh, jesteś w psychiatryku, daunie—odpowiedziała agresywna pielęgniarka, po czym zaczęła kontynuować swoją wypowiedź oraz zapisywać coś w swoim notatniku.

—Znaleziono cię leżącego na asfalcie obok naszego szpitala. Osoba, która cię znalazla była dosyć podejrzana. Pytała każdą napotkaną osobę ulicy "Czy chcesz dołączyć do Auschwitz?" Ja oczywiście odmówiłem. Jednak gdy już miałem pobić tego randoma to zniknął.

Itto przypomniała się pewna rzecz.
"Założę się, że nie zrobisz fikołka z dachu."
"Ja nie zrobię? Zobaczymy."

—Tak jak mówisz, a więc idę do domu—Oznajmił Itto kierując się w stronę drzwi

—Spoko, ale prędzej dostaniesz w mordę niż wyjdziesz.—Odpowiedziała opiekunka Kunikida.

Itto idąc długim korytarzem miał już wrażenie, że się zgubił, ale nagle znikąd wpadł w niego dziwny chłopak z owiniętymi bandażami wokół twarzy.

—Co ty do jasnego dundersztyca robisz—Krzyknął Itto do chłopaka przed nim.—Przestraszyłem się...

—Uciekam, a teraz złaz mi z drogi, kuncfocie, bo Kunikida mnie znajdzie.—chłopak popchnął Itto.

—Kuncfocie? Itto jestem, nie kuncfot! Chcesz na solo bandażoryju?—zapytał zirytowany kuncfot

—Okej.—uśmiechnął się Dazai.

Chłopacy stracili kontrolę jak pewien alchemik. Zaczęli się prać jak szmaty, ale niestety bójkę przerwała im opiekunka mówiąc:
JAK WAM WPIERDOLE!Oboje z popędem zaczęli uciekać.
Uciekając na swojej drodze ujrzeli schowek, w którym postanowili się skryć. Po wejściu zobaczyli dosyć niecodzienną rzecz. Zobaczyli tam czarnowłosego chłopaka otoczonego masą szczurów. Chłopak układając martwego szczura na narysowany pentagram na kafelkach, zaczął mówić niezrozumiałe słowa. Po tym jak wypowiedział te słowa wszystkie szczury zaczęły lewitować, oraz w kółko cytować
"Quo Vadis, domine"
Zaczęły kręcić się wokół chłopaka, barwa ich oczu zmieniła się na kolor czerwony. Świece wokół pentagramu zaczęły się intensywnie rozpalać wywołując pożar. A sam Chłopak zaczął lewitować wokół płomieni. Niespodziewanie nastała wielka burza, piorun wystrzelił niczym armata w reducie Ordona. Zza okna można było ujrzeć portal, z którego wyłaniało się setki, a może tysiące szczurów. Szczury ciągle cytowały "Quo Vadis, domine". Po krótkiej chwili portal zaczął wciągać wszystko na jego drodze, wraz z Itto i Dazajem, a przede wszystkim czarnowłosym chłopakiem i owymi szczurami.

Chłopacy obudzili się w kanałach. Tym razem oni byli otoczeni szczurami, zauważyli, że leżą takim samym wyrytym pentagramie jak w schowku tyle, że ten był wyryty na betonie.

—Witamy w Szczurolandii!-Brunet lewitując nad nimi wykonał znak krzyża, po czym zaczął polewać ich wodą święconą z kropidła. Wymawiał dobrze im już znane słowa "Quo Vadis, domine".

—Zwą mnie wiedźmą Fyodorą.—powiedziała.

___________________________________________


Nikolaiclown

Dwóch samobójców i wiedźma(ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz