Rozdział 36

1.3K 59 3
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca. Severusa nie było. Zarumieniłam się na myśl, że spaliśmy razem. Rozejrzałam się po pokoju. Wczoraj nie miałam do tego głowy. Wczorajszy incydent bardzo próbował wkraść się w moje myśli, skupiałam całą wolę na czymś innym. Sypialnią była nieduża. Podwójne łóżko,  dwie szafki nocne. Komodą oraz duża szafa. Pod oknem stało biurko wypełnione jakimiś papierami. Wszystko w kolorach ciemnego brązu i zieleni. Wyszłam na korytarz. Były na nim trzy pary drzwi oraz schody na końcu. Zeszłam w dół, a z lewej była kuchnia. Snape siedział przy stole w pełni ubrany i pił kawę. Na stole stał talerz z kanapkami.

- Dzień dobry. - Powiedział odkładając kubek.

- Dzień dobry. - Powiedziałam niepewnie stojąc w przejściu.

- Usiądź. Zjedz kanapki. Masz też herbatę.

Usiadłam i wzięłam kubek, nie miałam ochoty nic jeść ale napoj wypiłam duszkiem. Dziwna, jakaś ziołowa.

- Co to była za herbata?

- Melisa. - Uśmiechną się kącikiem ust. - Jak się czujesz?

- Nie wiem. Bardzo obojętnie.  Próbuje o niczym nie myśleć. Szczególnie o wczoraj.

- Zaczęłam intensywnie oglądać kuchnie ponieważ obrazy zaczęły przenikać przez moją głowę.

- Musimy iść do ministerstwa to zgłosić. 

- Nie chce. - Zaczęłam wykręcać sobie palce. - Będą drążyć, dopytywać, a ja nie mam na to siły.

- Rozumiem ale im szybciej to załatwimy tym lepiej. Pójdę z tobą i dopilnuje żeby nie cisnęli. Pokażemy im wspomnienie. Ty nie będziesz musiała go oglądać. - Położył swoją dłoń na mojej. - Spójrz na mnie.

Wykonałam jego polecenie.

- Jeżeli będziesz chciała mogę wymazać po przesłuchaniu to wspomnienie. Będziesz wiedzieć, że taka sytuacja miała miejsce ale nie będziesz pamietać szczególow. - Patrzył na mnie intensywnie.

Jego propozycją wydawala się rozsądna.

- Czy to niesie za sobą jakiś konsekwencji?

- Nie. - Puścił moją dłoń. - Ale w podobnej sytuacji czy mocno stresowej może Ci się to przypomnieć. Pomyśl nic ma siłę. Ale jeżeli będzie cię to przerasta może warto spróbować.

- Czy to nie pójście na łatwiznę? Z tyloma rzeczami dałam sobie radę, z tym może też sobie poradzę. - Mimowolnie przypomniała mi się wojna i tortury.

Wzdrygłam się.

- Idziemy najpierw do nory. Przebierzesz się. - Odpowiedział na moje pytające spojrzenie.

No tak byłam w jego ubraniach. Zarumieniłam się i przypomniałam o sukience.

- Idziemy. Im szybciej tym lepiej. - Wstał od stołu.

- Tak mam iść?

- Ubierzesz mój płaszcz. Z tego co mówiłaś nie powinno nikogo być.

- Dobrze to chodźmy.

Weszliśmy do opustoszałej nory i odrazu udaliśmy się do mojego pokoju i Ginny.

- Co powinnam ubrać? - Zapytałam ściągając jego płaszcz i mu go oddając.

- Coś prostego. Nie musisz się stroić. - Usiadł na moim łóżku. - Kiedy mają wrócić Weasley'owie?

- Dzisiaj wieczorem. - Usiadłam obok - Musimy tam iść? Nie chce. - Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.

Decyzja (Sevmione)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz