Spokojnie spałem w swoim pokoju. No dobra, nie koniecznie swoim, bo w domu Sorensonów, ale jednak oddali mi ten pokój.
Jak stwierdzili - ,,Paprot potrzebuje chwilę odpocząć, w Królestwie Wróżek jest dużo pracy, więc odpocznie u nas"
No i tak właśnie wylądowałem w Baśnioborze na tydzień. W dzień było dosyć głośno - zawsze się coś działo. Głównie Kendra i Seth. Nie żeby coś mi przeszkadzało! Wręcz przeciwnie, uwielbiałem przyglądać się rodzeństwu. Byli jak ogień i woda, a mimo wszystko byli w stanie oddać za siebie nawzajem życie.
Natomiast w nocy w domu zapadała niesamowita cisza.
Usłyszałem ciche skrzypnięcie podłogi. Ktoś musiał pójść do łazienki. Przewróciłem się i zamknąłem oczy, próbując ponownie zasnąć.
Niestety znów usłyszał skrzyp podłogi i... dźwięk kluczy?
Wstałem i po cichu ubrałem się. Powoli otworzyłem drzwi i wyjrzałem na korytarz.
- Kendra? - zdziwiłem się widząc dziewczynę z butami w ręku.
- Oh, cześć Paprocie. - Przywitała się. - Czemu nie śpisz?
- O to samo mogę spytać ciebie.
- Eh... - dziewczyna westchnęła. - Nie mogę zasnąć, idę się przewietrzyć.
- Gdzie? - Poczułem się nieco winny, o to że wypytuje dziewczynę, ale rzadko wychodzi się w domu o drugiej w nocy. - Chce wiedzieć, bo jakby się coś stało to... - zacząłem się tłumaczyć, ale Kendra mi przerwała.
- Idę do lasu. Przebiegnę się i zaraz wrócę.
- Do lasu? W nocy? Zwariowałaś?
- Nie. - Roześmiała się dziewczyna. - Pójdziesz ze mną?
To było głupie, nierozważne, niebezpieczne, idiotyczne, bezmyślne i nieodpowiedzialne.
- Tak.
***
Wsadziłem dłonie do kieszeni i zerknąłem na Kendrę. Dziewczyna głęboko oddychała i spokojnie szła obok mnie
- Mogę wiedzieć skąd wpadłaś na pomysł, wyjścia do lasu o drugiej w nocy? - spytałem nagle.
- Już ci mówiłam. Nie mogłam zasnąć i nudziło mi się.
- A ktoś wie że wyszłaś?
- Ty. - odparła pstrykając palcami w mój nos i puściła się biegiem przed siebie.
Chwilę zajęło mi zorientowanie się co się stało.
- Hej! - Krzyknąłem oburzony i puściłem się biegiem za nią. Dorwę ją, jeszcze zobaczy.
- Co tam staruchu? Nadążasz za mną? - Zawołała śmiejąc się.
- Ja ci dam staruchu! - Po chwili dogoniłem ją i skoczyłem na nią. Zaskoczona dziewczyna krzyknęła i razem ze mną wywaliła się na trawę.
Śmiejąc się, tarzaliśmy się w wysokiej trawie. Straciłem rachubę czasu. Teraz liczyła się tylko Kendra i Ja.
W pewnym momencie leżałem na ziemi, a Kendra pochylała się nade mną. Obydwoje oddychaliśmy szybko. To całe tarzanie było bardzo męczące.
Ale nie o tym myślałem. Twarz Kendry była tak blisko mojej. W pewnym momencie dziewczyna zarumieniła się i odsunęła. Usiadła przy mnie.