Strata

1.2K 59 74
                                    

Kendra stała na krawędzi przepaści i patrzyła w dół. Chłodny wiatr rozwiewał jej kasztanowe włosy, a przez śnieg na którym stała było jej bardzo zimno. Na dole przepaści płynął rwący strumyk, do którego co jakiś czas spadały odłamki, kamiennych ścian.

Po wojnie ze smokami życie dziewczyny nie było już takie kolorowe. Sethowi nie udało się odzyskać pamięci i razem z rodzicami, raz na zawsze zamieszkał w Connecticut, nie wiedząc nawet że ma siostrę. Zapomniał o satyrach, Baśnioborze, Kendrze, Warrenie... właśnie Warren.

Warren oddał  życie ratując Kendre. Poległ jako bohater z łap Celebranta.

Gorąca, pojedyncza łza spłynęła Kendrze po policzku. Przed oczami stanął jej obraz śmierci kuzyna.

- Kendra! - wrzasnął Warren. Pokonał dzielącą ich odległość i w ostatniej chwili zasłonił dziewczynę przed śmiertelnym ciosem ogona, samego króla smoków.

Warren był dla niej jak przyszywany Tata. Opiekował się nią, i jej życie było dla niego ważniejsze niż jego własne. Vanessa była jej najlepszą przyjaciółką, a mimo to również zginęła.

Vanessa, która również widziała śmierć Warrena, chwyciła Vasilisa i z wrzaskiem ruszyła na Celebranta. Odcięła mu łeb, ale jakiś inny smok zabił ją bronią w oddechu. Kobieta nawet nie zauważyła, kiedy kula ognia trafiła ją w plecy, pozbawiając ją życia.

Kendra rozpłakała się na to wspomnienie. Gorące łzy, spływały na jej policzki i spadały na śnieg. Pewnie jej rodzina właśnie siadała do stołu wigilijnego. Wszyscy wiedzieli że to ona najbardziej przeżywa ostatnie wydarzenia, a zwłaszcza śmierć pewniej osoby...

Paprot nie opuścił Kendry do samego końca. Królowa Wróżek wraz ze wszystkimi wróżkami i jednorożcami dzielnie walczyła, a Paprot nawet wtedy kiedy mógł uratować swoją Matkę od ciosu Ronodina nie zostawił Kendry.
Niestety Królowa Wróżek zginęła od cięcia, drugiego legendarnego miecza.

Paprot był zdruzgotany. Zaatakował Ronodina, ale ten poważnie go zranił...
Dziewczyna wziąż pamiętała jego ostatnie słowa...

- Paprot! -Wrzasnęła przerażona wróżkokrewna.
Pobiegła w stronę leżącego na ziemi jednorożca. Paprot kaszlał i prawą dłonią dotykał głębokiej rany na brzuchu.
Kendra chwyciła go za rękę.
-Paprot błagam zostań! Nie idź w stronę światła, błagam! Nie zostawiaj mnie... - łapałam Kendra.
Paprot resztkami sił podniosł dłoń i położył na policzku, płaczącej dziewczyny.
-Kendro, chodźby nie wiem co pamiętaj...Kocham Cię. - i to były jego ostatnie słowa.

Kendra po tym wydarzeniu płakała dniami i nocami. To przez nią Paprot zginął! Przez nią! Gdyby mu pomogła! Być może wtedy przeżyłby...

Dziewczyna upadła na kolana. Zimny śnieg, zaczął przesiąkać przez jej ubranie. Dziewczynie było tak cholernie zimno, ale nie przeszkadzało jej to. Płakała z bezsilności i bólu.

Errol, Lena, Dougan, Coulter, Faro, Warren, Vanessa, Królowa Wróżek, Paprot...tyle osób przez nią zginęło, o ile nie więcej.

Kendra nie radziła sobie. Od walki minęło zaledwie pół roku, a Kendrze dalej śniły się koszmary.
Nie mogła tak żyć!
Miała zaledwie 17 lat, a tak wiele się stało.

Tak wiele zyskała, ale jak dużo straciła...
Nie mogła tego dalej znieść.

Dziewczyna wrzasnęła na całe gardło. Oddychała coraz szybciej.
Tyle straciła.
Tak wiele poświęciła.
A co dostała?
Ból
Samotność
Smutek
Nienawiśc
Strach przed przyszłością.

- Kendra? -Usłyszała głosy z lasu. Należały do jej rodziny.

Dziewczyna zacisnęła pięści.
Jeżeli ma to zakończyć to teraz albo nigdy.
17-latka wstała. Patrzyła w dół stromej przepaści. Położyła dłoń na klatce piersiowej i poczuła własne bicie serca, które dziś miało stanąć.

Dziewczynie wydawało się że gwiazdy świecą mocniej, powietrze jest czystsze,  śnieg zimniejszy a odgłosy z lasu cichsze.
Ta jedna chwila miała zmienić jej życie, a raczej je zakończyć.

Była przerażona i podekscytowana. Czuła się jakby wsiadała na najwyższą kolejkę górską w parku.

Kendra wzięła głęboki wdech i cofnęła się. Wzięła rozbieg i skoczyła.

S-k-o-c-z-y-ł-a

Zaczęła szybko spadać.
Powiew wiatru rozwiewał jej włosy. Kendra miała oczy szeroko otwarte i patrzyła na szybko zbliżający się dół.
W uszach słyszała świst powietrza i odległe krzyki.

Uderzyła w taflę wody. Jej ciało mocno i boleśnie uderzyło w wodę. Najbardziej oberwała głowa.
Jej ciało zanurzyło się i prąd wody poniósł ją dalej.
Nie mogła ruszać rękami ani nogami.
Brakowało jej powietrza, a jej głowa i kończyny uderzały o liczne kamienie i gałęzie.

Nie mogła oddychać.
Nie mogła się ruszać.
Wszystko ją bolało.
Tego chciała.

Wtedy ujrzała srebrne światło. Kendra uśmiechnęła się.
Zblizyła się do srebrnego światła i wtedy ktoś podał jej rękę. Dziewczyna bez wahania, chwyciła ją.

Zobaczyła jego twarz.
Twarz którą tak kochała.
Twarz pewnego jednorożca, dla którego popełniła samobójstwo.

- Paprot... - Szepnęła Kendra. Miała łzy w oczach. Była tak bardzo szczęśliwa.

Królewicz położył swoją dłoń na jej policzku i otarł kciukiem jej łzy.

-Kendra...- powiedział Paprot i się rozpłakał. Po jego policzkach spływały przeźroczyste łzy. Łzy szczęścia.
W jego błękitnych oczach dziewczyna widziała prawdziwą, szczerą miłość.

Paprot przyciągnął Kendre do Siebie i delikatnie pocałował.
W pierwszej chwili wahał się, jakby bał się że dziewczyna go odepchnie, ale gdy Kendra oddała pocałunek pogłębił go.
Kiedy oderwali się od Siebie Paprot uśmiechnął się.

- Kocham Cię.













One-Shoty BaśniobórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz