~Rozdział III~

10 4 1
                                    

- Moi znajomi ze szkoły, rok starsi. Chociaż właściwie, to w szkole bywają gościnnie. Należą do grupy najpopularniejszych, z którą spędzają czas na przerwach. Są przekleństwem nauczycieli, ale w sumie, to całkiem zabawni i pozytywnie ludzie, gdy ich poznasz sama zrozumiesz.
- Skoro tak mówisz...
- Tylko pomyśl Rose, znów będziemy mieszkać blisko siebie. Wszystkie londyńskie kluby będą nasze! - Ekscytacja Amber doprowadziła mnie do wybuchu śmiechu.
- O ile ktoś w ogóle wpuści nas do któregokolwiek klubu. Przypominam Ci, że nie jesteśmy pełnoletnie.
- Weeź wyluzuj. Zapewniam Cię, że ze mną nigdy nie będziesz się tu nudzić.
- Przecież wiem, Amber.

Zmierzamy w kierunku samochodu, przy którym już czekają na nas moja mama i ciotka Jane. Kierujemy się w stronę nowego domu mojej przyjaciółki i jej rodziny.

- Jak dobrze was znów widzieć kochane...- wzdycha ciotka - Skoro już tu jesteś to może pomożesz mi zeswatać Amber z twoim bratem, Rose? - uśmiecha się Jane.
- No jasne ciociu, spółka z Tobą to czysta przyjemność. - Wszystkie wybuchamy śmiechem.

Nawet moja mama po raz pierwszy od wielu miesięcy się uśmiecha. Wierzę, że ta przeprowadzka pozwoli jej wrócić do normalnego życia i zapomnieć o trudnych przeżyciach.
- Mamoo, jak możesz tak mówić... pozwól, że sama znajdę sobie partnera.- jęczy Amber, rumieniąc się.

Wszyscy doskonale wiemy, że byłaby szczęśliwa, gdyby mój brat się nią zainteresował. Cameron podoba jej się odkąd zaczęła dojrzewać. Myślę, że ze wzajemnością, ale nigdy nie rozmawiałam o tym z bratem. Teraz, gdy jestem w Londynie zrobię wszystko, żeby moi bliscy byli szczęśliwi. Nawet jeśli mnie i moje szczęście dzielą tysiące kilometrów. Nagle dobiega do mnie odgłos przychodzącej wiadomości. O wilku mowa! To właśnie Alex!

Od KOCHANIE: I jak tam? Już w Londynie? Martwię się... Nie zapomnij o mnie zbyt szybko....

Do KOCHANIE: Wszystko jest w najlepszym porządku. Właśnie jedziemy do Amber. A co u Ciebie Słoneczko? Nigdy nie zapomnę, obiecuję... Jak tylko się rozpakuję, od razu zadzwonię. :*

Jak ja cholernie za nim tęsknię... Miejmy nadzieję, że będzie mi wierny...
Z rozmyślań wyrywa mnie głos Amber.
- O czym tak myślisz?
- Pisałam z Alexem. Martwił się...- mówię smutno.
- OMG, nadal jesteś z tym gburem?! Gwarantuję, że w Londynie znajdziesz kogoś lepszego i o nim zapomnisz.
- Przestań, nigdy nie zrozumiem, czemu go aż tak nie lubisz, Amber. Ja go kocham, A Ty lepiej zajmij się Cameronem, zanim ktoś Ci go odbierze - śmieję się, za co dostaję kuksańca w bok.
- To nie tak, że go nie lubię, po prostu uważam, że jest bucowaty i na Ciebie nie zasługuje.
- Skoro tak, to uważaj - mówię i wyjmuję telefon, po czym wybieram numer brata i włączam tryb głośnomówiący.

Po kilku sygnałach w słuchawce słyszę dobrze mi znany, ciepły, męski głos.
- No hej siostra. Co tam? Jesteście już w Londynie?
- Taak, jesteśmy na miejscu. Słuchaj, braciszku, obok mnie właśnie siedzi ktoś, komu się bardzo, bardzoo, ale to baaaardzoooo podobasz...- w tej właśnie chwili Amber rzuca się na mnie i wyrywa mi telefon, przez co nie udaje mi się usłyszeć odpowiedzi. Dziewczyna rozłącza telefon, a na jej policzki wpływa szkarłatny rumieniec. Nie jest jej dane na mnie nakrzyczeć, bo ciotka Jane informuje nas, że jesteśmy na miejscu.

Wysiadamy i zabieramy bagaże. Amber pomaga mi z walizkami, podczas gdy rozglądam się dookoła. Tą dzielnica wygląda na ładną. Czas na nowe życie I rozpocznie się ono właśnie tutaj...

‐-----‐----------------------‐---------------------------------
Hej, wracam do Was z kolejnym rozdziałem. Piszcie, jak wam się podoba. Zapraszam do pozostawienia gwiazdki i komentarza z pomysłami na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam ❤❤

Na Przekór Wszystkiemu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz