Save me...

949 48 24
                                    

* Ostrzeżenie - w opowiadaniu opisana jest scena napaści i gwałtu. Osobom wrażliwym emocjonalnie odradzam czytanie tej części. 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie chciała iść na tę imprezę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie chciała iść na tę imprezę. Była Ministrem Magii. Ginny jednak tak bardzo nalegała, że w końcu jej uległa. Teraz szła w wysokich szpilkach, których głuchy stukot odbijał się o płyty chodnikowe. Ubrana w krótką, czarną sukienkę z satyny na cienkich ramiączkach. Zdecydowanie więcej odkrywała, niż zakrywała, dlatego zdecydowała się na czarny, długi płaszcz.

Początkowo bawiła się nawet dobrze. Wypiła kilka drinków, tańczyła z przyjaciółką. Widziała też dużo osób z ministerstwa, w końcu świętowali jej awans i emeryturę Shacklebolt. Uśmiechała się. Była w naprawdę dobrym humorze. Aż do chwili, w której powiedziała Weasley na ucho, że musi iść do łazienki. Zaczęła przepychać się przez tłum, niektórzy zaczepiali ją, by się szybko przywitać i pogratulować. Uśmiechała się wtedy szczerze i dziękowała, idą dalej.

Zatrzymała się. To był moment. Stanęła jak wryta, a czas nagle się zatrzymał. Wiedziała, że wokoło nadal jest masa ludzi, że DJ gra jakąś klubową, popularną muzykę, a barman efektownie nalewa drinki, jednak dla niej świat się skończył. Przed sobą miała tylko jedną scenę, centrum jej umysłu. Wszędzie rozpoznałaby jego rudą czuprynę. Pokręciła przecząco głową, jakby próbowała zaprzeczyć, jednak dowód miała jasny i klarowny przed swoimi oczami. Zauważyła, że nie tylko ją zainteresowała para spleciona w namiętnym uścisku. Niektórzy wyjęli telefony i zaczęli robić zdjęcia oraz nagrywać upokarzające materiały. Ministerstwo będzie miało o czym gadać, a ona czuła się skończona.

– Strasznie mi przykro Hermiono...

– Nie był ciebie wart...

– Nie martw się, jest już skończony... - przytłumione głosy docierały do niej z każdej strony, jednak ona czuła się jakby była w próżni. W bańce swojego upokorzenia.

– Czy on jej robi placówkę na środku parkietu?! - zdziwiony okrzyk jednego z młodszych specjalistów w dziale międzynarodowej współpracy z mugolami otrzeźwił jej zmysły. Podeszła do pary i delikatnie, acz stanowczo szarpnęła swojego narzeczonego za ramię. Patrzył na nią zszokowany, jakby nie mógł uwierzyć, że ona tu jest.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz