Rozdział 4 - „Jakgdyby ktoś rozdarł moje serce na strzępy"

19 1 1
                                    

„Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie bedzie twoja."

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

„Ja... Kocham go. Jego uśmiech, jego charakter, jego wady i zalety. Poszedłbym za tym na koniec świata. Ale... On już wybrał swoją drogę. Przegrałem tę grę tylko dlatego bo kiedyś odpuściłem. Nie. To nie moja wina. On woli dziewczyny. I tak nic bym na to nie poradził. Tak bardzo chciałbym walczyć... Ale to na nic. Gdyby tylko dał mi jeden znak... Jeden uśmiech i spojrzenie w oczy z dedykacją tylko dla mnie, może dodałoby mi to odwagi i wyznał mu uczucia..." - Tyle myśli na raz dobijało bardziej niż zazwyczaj. Miałem tego wszystkiego już powoli dość im dłużej przebywałem obok niego tym czułem jak mocne jest moje uczucie. Wolałbym już zapomnieć niż cierpieć. Odchodziłem od zmysłów kiedy przy nim byłem. „Może jednak spróbować go pocałować?" - Przeszywała mnie myśl jednak starałem się powstrzymać.
- Czyli zamierzasz już spać? Kiepsko wyglądasz... - Położył dłoń na moim czole. Jego troska... Z każdą sekundą... Kochałem go jeszcze mocniej. Może i źle wyglądałem ale czułem sie jeszcze gorzej. Jakgdyby ktoś rozdarł moje serce na strzępy.
- Nie masz temperatury... - Patrzył na mnie z troską. „Oczywiście że nie głuptasie! To nie głupie przeziębienie! To coś dużo gorszego. To zaraza zwana miłością." - Miałem ochotę odpowiedzieć.
- Dasz radę tu sam? Chyba rozumiesz muszę wracać do gości... - Chyba próbował się wymigać.
- Pewnie że dam radę.- Dla ciebie zawsze dam. Jednak wydało mi się to podejrzane i gdy ten tylko wyszedł z pokoju stanąłem na baczność i nasłuchiwałem co dzieje sie w pomieszczeniu obok.
- Gdzie ryu? - Chun zorientowała się że mnie nie ma i od razu podeszła zapytać mojego przyjaciela.
- Nie martw się Ryu musi chwile odpocząć od hałasów. - Wytłumaczył mnie, to było całkiem miłe z jego strony.
- Ah jak to Ryu, nigdy nie lubił spotkań w dużym gronie - Odpowiedziała.
- Ta! Nasz kochany nudziarz Ryu! - Zaśmiał się Ken. co..? Dlaczego mnie tak nazwał. Co jak co ale tego się po nim nie spodziewałem. To już nie było ani trochę miłe ale i tak wszystko to już jedno. Po jakimś czasie wróciłem spowrotem na łóżko i się położyłem. Miałem już wszystkiego dość a najbardziej siebie. Zasnąłem po nie długiej chwili.

***

Obudził mnie ciepły oddech na mojej twarzy. Lekko uchyliłem moje oczy a przed nimi ujrzałem uśmiechniętego od ucha do ucha Kena.
- Nareszcie! Jak się spało? - Mówił strasznie głośno.
- C-ciszej... - Byłem strasznie zaspany, ledwo co kontaktowałem a ten postanowił nademną krzyczeć.
- Wstawaj! Trzeba sie pożegnać z gośćmi! - Trzęsł mną.
- Ch-chwilka... - Ani trochę nie miałem ochoty się z nimi żegnać. Czekał na mnie.
Wstałem i poszedłem razem z nim pożegnać znajomych. Gdy tylko wszyscy goście poszli, podeszłem do Kena.
- Dzięki. - Byłem wdzięczny że mogę zostać na noc i że im nie wadzę chociaż w prawdzie mówiąc nie miałem ochoty.
- To nic takiego! Siedź tu tak długo jak chcesz!- Poklepał mnie. Ten jego uśmiech topił cały mój gniew który sie we mnie tłumił.
- K-ken... M-może... - Już chciałem coś powiedzieć gdy nagle.
- Keeen~ Możesz tu przyjść na chwilkę~? - Zawołała go Eliza z sypialni.
- Już kotek! Wybacz stary! - Pobiegł do niej w podskokach. Ehhh... Myślałem że jednak będę mógł z nim pogadać na poważnie tylko we dwóch. Odszedłem więc spowrotem do gościnnego i poszedłem spać. Obudziłem się w środku nocy. Poczułem że całe moje gardło istnie usycha, postanowiłem więc, że pójdę się napić. Nie zastanawiając się drugi raz poszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody. Nalewając wodę do szklanki usłyszałem dziwne dźwięki. Jakby piski? Albo bardziej jak skrzypy? Nie ważne. Poszedłem sprawdzić skąd bierze się odgłos możliwe by w takim domu przypałętał się mały przybysz? Może to jakaś mała myszka? Szukałem źródła odgłosów co zaprowadziło mnie pod sypialnię Kena i Elizy. Nie powinienem tam wchodzić bez ich zgody ale mimo, że nie lubiłem Elizy nie chciałbym żeby wystraszyła się a tym bardziej wystraszyła jakiegoś niewinnego gryzonia. Delikatnie uchyliłem drzwi z których dochodziły odgłosy, na całe moje szczęście i tak nie były domknięte więc nie wydały żadnego odgłosu. Bardzo delikatnie spojrzałem co się za nimi wyrabia i momentalnie odebrało mi mowę. Eliza i Ken... Uhmm... Jakby to... Zasłoniłem twarz ze wstydu. Poczułem się cholernie zazdrosny. Ale nagie ciało Kena w migu mnie rozgrzało. Było mi tak wstyd, ale wyglądał tak... Pociągająco. Szybko wróciłem do pokoju. Położyłem się i próbowałem zapomnieć o tym widoku. Jednak w mojej głowie ciągle przypomniałem sobie tą scenerię. Byłem obrzydzony, jednak kiedy rozpamiętywałem jego seksowne ciało to robiło mi się tak bardzo gorąco. Chciałbym żebyśmy położyli na sobie nasze dłonie i nawzajem się pieścili i... Czułem jak cały się pocę i robi mi się coraz bardziej gorąco. Im więcej o nim myślałem tym mocniej się podniecałem. Chwilę potem nie mogłem wytrzymać i powoli wsunąłem moją dłoń pod bieliznę. Zacząłem się dotykać myśląc ciągle o nim. Było tak miło. Zamykałem oczy wyobrażając sobie że to on mógłby... Napięcie tak szybko rosło, z każdą chwilą chciałem jeszcze więcej. Czułem że jestem tak blisko gdy tylko lekko wstrzymywałem swój oddech. Nagle poczułem że to już... i chyba nie muszę mówić co było dalej. W końcu odsapnąłem cicho coś wyjękując. Poczułem mocne zmęczenie więc niemalże od razu po tym poszedłem spać.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Z góry przepraszam że ten rozdział też był krótszy od poprzednich ale był dość spicy a piszę to późno w nocy i już wysiadam 😅. Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie ❤️!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 06, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

„Miłość sprzed lat" - Ryu x Ken Masters [Street Fighter/Yaoi/Lemon]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz