-2-

206 12 44
                                    

Pov: Dream

  Staliśmy z Darrylem opierając się o wyspę kuchenną, podczas gdy mój chłopak robił jajecznicę. Rozmawialiśmy we trójkę o niczym ciekaw aż do podania śniadania. Przeszliśmy szybko na kanapę aby tam zjeść. Odkąd chłopak po wielu operacjach nie bardzo mógł chodzić, a co dopiero wychodzić na dwór, nauczył się bardzo dobrze gotować. Nie musieliśmy już zamawiać jedzenia, tylko kupować surowe składniki. Wychodziło to o wiele taniej i nawet smaczniej. Nawet Sapowi smakowało choć wiem, że większość potraw mu nie smakuje, bardzo chwali kuchnie bruneta. Na pewno jest lepsza od płatków ze spalonym mlekiem. Od tamtej pory jemy je tylko zimny. No ale cóż, poświęcenie było tego wartę. Nie tracimy czasu na podgrzewanie mleczka, jest nawet lepsze i nikt się nie stresuje.

- Clay, wszystko okej? - Usłyszałem i odwróciłam zdezorientowany głowę w stronę przyjaciół.

- Tak, tak czemu pytasz? - Patrzyłem to na jednego to na drugiego.

- Chodzi o to, że przestałeś jeść. - Spojrzałem na ich puste talerze i mój nawet nie ruszony.

- Rzeczywiście, nie martwcie się. Po prostu na chwilę odpłynąłem. - Upewniłam ich spokojnie i zabrałem się za jedzenie, a oni poszli do kuchni.

   Gdy skończyłem szybko przeszedłem przez pokój aby włożyć talerz do zmywarki. Gdy się odwróciłem Bad stał tam gdzie wcześniej a Gogy na przeciwko. Podszedłem do niego i delikatnie przytuliłem od tyłu w pasie, nie zostawiając między nami wolnej przestrzeni. Położyłem swoją głowę na jego ramieniu zamykając oczy. A on a odpowiedź położył jedną swoją dłoń na moich i drugą na moim policzku.

- Urocza z was para. - Zaśmiał się Bad.

- Dzięki, wiem. - Zamruczałem dość niezrozumiale.

- Dreeam, nie molestuj Georga. - Doszedł nas zaspany głos Nicka.

   Zaciekawiony otworzyłem oczy, po schodach schodził szatyn z brunetem. Gdy zobaczyli Darryla zatrzymali się zaskoczeni.

- Baaaad. - Przeciągnął jego nick.

- Cześć Sap, cześć Karl. - Uśmiechnął się łagodnie. Tak właściwie, to nie obchodziła mnie ich wymiana zdań.

   Kątem oka zauważyłem siedzącą Patches, na blacie liżącą swoją łapkę. Koty są całkiem uroczymi stworzeniami. Gdy tylko skończyła, przygotowała się do skoku i hop. Zwinnie i zgrabnie, wylądowała na wyspie. Spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami, ale po chwili odwróciła głowę i przeszła przez całą długość blatu. Zatrzymała się niuchnęła i zaskoczyła na podłogę. Przebiegła przez pokój skoczyła na szafkę, potem na półkę i kolejną, oj kwiatek leci i spadł. Nie przejęła się tym i położyła na książce. Może jej to nie obchodzi ale reszta tak.

- Clay jak ty wychowałem kota? - Zaśmiał się Karl.

- Normalnie, żeby robiła do kuwety. Chociaż i tak z niej nie korzysta, bo wychodzi na dwór. - Odpowiedziałem nie odwracając wzroku od kotki.

- Nick teraz ty sprzątasz. - Spojrzałem na niego. - Ja to robiłem ostatnio.

- Ej! Czemu ty mnie znowu wykorzystujesz? - Zrobił minę wściekłego kota i trochę za mocno uderzył w blat.

- Bo jestem chorym psychicznie człowiekiem nie radzącym sobie w życiu i z nieprzewidywalnymi reakcjami. - Odpowiedziałem łagodnie, podnosząc głowę.

- Po prostu to zrób, nie zaszkodzi ci. - Zaśmiał się George.

- Dream wisisz mi śniadanie, albo obiad. - Wskazał na mnie oskarżycielsko placem.

- Listy 2 - DNF -Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz