- Tato! - krzyknęłam wbiegając do domu
- Jacob nie wejdzie ? - zapytał zanim spojrzał się w moją stronę
_____________________________________________________
Nie wiedziałam co mówić, robić, jak się zachować. Nie wiedziałam co się dzieje, naprawdę porąbane uczucie wpadło w moje nerwy. Miliony pytań nasuwały mi się na język, a biliony odpowiedzi je wyprzedzały. Zmachana wbiegłam do domu, co nie było dobrym pomysłem. Jestem fatalną osobą. Nie umiem kłamać, ale to właśnie ten moment, w którym muszę to zrobić. Nigdy nie sądziłam, że okłamię własnego tatę.
Kiedy jego ciało zaczęło się odwracać w moją stronę, poczułam intensywne ukłucie w sercu. Moje oczy mimowolnie łzawiły, co nie ułatwiało mi tego. Musiałam okłamać najukochańszą osobę w moim życiu, dla jego dobra. Gdyby teraz dowiedział się o Jacob'ie nie wytrzymał by.
Jego oczy spotkały się z moimi. Przerażenie wymalowane na jego twarzy, było dla mnie okropnym obrazem. Widziałam w nich strach, zmartwienie, nienawiść, smutek i pojedynczą łzę spływającą po jego policzku. Żaden widok nie boli tak bardzo jak płaczący rodzic. Podbiegł do mnie, zamykając mnie w uścisku pełnym czułości i współczucia. Cichy szlocht opuścił moje usta, a ten przytulił mnie o wiele mocniej. Czułam się bezpieczna w jego ramionach, które drgały. Chciałam mu wszystko opowiedzieć, jak to się stało i dlaczego ale nie mogłam. Za bardzo go kochałam, żeby mu to wyznać. Po długiej chwili wypuścił mnie z uścisku, łapiąc mnie za ręce.
- Córeczko, co się stało? - zapytał drżącym głosem - Kto Ci to zrobił? - przejechał kciukiem po mojej sinej twarzy.
Tak bardzo nie chciałam na to odpowiadać. Ciężko było mi wycedzić jakiekolwiek słowo. Łzy wpływały mi do ust, a ja czułam pustkę. Nigdy nie sądziłam że dojdzie do zerwania między mną, a Jacob'em.
- Jacyś ludzie z ulicy napadli na mnie. - wymyśliłam, popełniając największy błąd w moim życiu.
- Musimy jechać do szpitala i zadzwonić po policję. - odpowiedział pełen strachu i smutku - Gdzie to się stało kochanie? - zapytał oglądając mój siny nadgarstek
Nie przychodziło mi nic do głowy. Nagle pustka. Potrzebowałam sensownego argumentu, który nie będzie dla taty podejrzany.
Wyszłam z kamienicy Jacob'a i ktoś mnie zaatakował. Na całe szczęście Jacob mi pomógł. - oznajmiłam gubiąc się w sobie. Nic nie miało sensu. Żadne moje słowo nie miało w sobie ząbka prawdy. Nie chciałam dalej kłamać, lecz skazano mnie na to.
- Jacob'owi nic się nie stało? - zapytał
- Wszystko z nim w porządku. - wycedziłam, rozpłakując się
Nie potrafiłam tak bardzo trzymać emocji. Tak wiele mi wyrządził, ale nie potrafiłam przestać go kochać. Zerwałam z nim, ale wiem że nie odpuści.
- Tato, ja i Jacob już nie jesteśmy razem. - znów mężczyzna przytulił mnie najmocniej na świecie. Jedynie jego ramiona były moim schronieniem. Były daszkiem, który osłaniał mnie przed deszczem i wiatrem.
- Tak mi przykro. - szepnął, ukazując smutek. Gdyby tylko znał prawdę. - Musimy jechać do szpitala, nie wygląda to dobrze. Zadzwonię po policję, na pewno mają tam monitoring.- zaczął, a ja zaczęłam znów wymyślać
- Policja nic nie zdziała. Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. To jacyś ludzie z ulicy. - odpowiedziałam przerażona.
- Nie pozwolę żeby byli na wolności, mogą Cię napaść drugi raz. - odsunął się ode mnie - Martwię się o Ciebie. Nie pozwolę żeby ktokolwiek coś Ci zrobił. - złapał mnie za ręce
CZYTASZ
ðºðð ð ðððððð | ððð§ððªðš ðð€ð¥ðð¯
Fanfiction"Kocham jak uderza mnie w twarz, zostawiajÄ c na niej czerwony Ålad. Kocham jak wykrÄca mi nadgarstki we wszystkie strony, sprawia mi to przyjemnoÅÄ. Kocham jak kroi sztyletem mój brzuch. To takie satysfakcjonujÄ ce. Kocham jak dusi mnie podczas st...